"Wymknęło się to spod kontroli". Rolnicy przedłużyli protest
Rolnicy we Wrocławiu przedłużyli protest, choć zgromadzenie zostało rozwiązane kilka godzin temu. Budynek urzędu wojewódzkiego został obrzucony jajkami, rolnicy domagali się także usunięcia plakatu "Solidarni z Ukrainą". Przewodniczący Dolnośląskiej Izby Rolniczej przyznaje, że manifestacja wymknęła się spod kontroli.
15.02.2024 | aktual.: 15.02.2024 16:53
Protest rolników rozpoczął się ok. godz. 10, chwilę później został rozwiązany przez organizatora. Zgromadzenie rozpoczęło się od wręczenia postulatów przedstawicielowi Komisji Europejskiej.
Protestujący rolnicy wyrażają swój sprzeciw wobec wdrożenia "Zielonego Ładu", który zakłada m.in. znaczne ograniczenia w hodowli zwierząt. Protestujący chcą także unormowania handlu z Ukrainą, skąd w sposób niekontrolowany napływały towary, co spowodowało spadki cen w skupach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na miejscu był reporter WP. Kilka godzin po rozwiązaniu manifestacji, przed budynkiem nadal obecne były tłumy protestujących. Odpalane były petardy, podpalano także opony oraz słomę. Rolnicy obrzucili także jajkami i farbą plakat "Solidarni z Ukrainą" i chcieli, by go ściągnąć.
- Szkoda, że nikt tu nie ma żurawia - słychać w tłumie.
Plac przed urzędem był zablokowany, policja nie wpuszczała kierowców do centrum miasta. Nie tworzyły się jednak większe utrudnienia, bo wiele osób zostało w domach. Komunikacja miejska kursowała normalnie. Po godz. 14 rolnicy zaczęli się rozjeżdżać do domów.
"Wymknęło się to spod kontroli"
- Demonstracja jest rozwiązana przez organizatorów z powodu zakłóceń, które nie powinny mieć miejsca. My też powinniśmy przestrzegać pewnych ustaleń. Nie wiemy, dlaczego wymknęło się to spod kontroli - skomentował w rozmowie z PAP Waldemar Mazurek, przewodniczący Dolnośląskiej Izby Rolniczej powiatu wrocławskiego.
Jak ocenił, organizator rozwiązując manifestację "podjął bardzo dobrą decyzję".
- Nie mógł brać odpowiedzialności na siebie w pełni. Pewne ustalenia uciekły, wszystko się pokrzyżowało, miało to wyglądać zupełnie inaczej. Każdy ma swoją opcję, każdy może wypowiadać swoje zdanie, ale moje zdanie jest zupełnie inne. Ja preferuję inne formy rozwiązywania problemów. Agresja nigdy nie rozwiązuje problemów - powiedział Waldemar Mazurek.
- Czy lubimy Ukraińców, czy nie lubimy Ukraińców, ale oni są naturalnym buforem przeciwko Rosji, musimy sobie z tego zdawać sprawę. Nie będzie Ukrainy, my będziemy mieli naprawdę duże problemy. My bez Ukrainy też na dłuższą metę nie będziemy mogli egzystować, jesteśmy na nich skazani, ale usiądźmy, rozmawiajmy, zacznijmy rozwiązywać te problemy w sposób kompleksowy - powiedział PAP Mazurek. Jak dodał: "my musimy, jako rolnicy, walczyć; my się nie pchamy w politykę, my się zajmujemy rolnictwem, a nie polityką".
- Polityką niech zajmują się politycy i niech wydają dobre decyzje, dobre dla rolników i dla wszystkich. My mamy produkować dużo, zdrowo i tanio. I to jest nasze zadanie. Nie chcemy, żeby Unia nam ograniczała, że to nam wolno, a tego nam nie wolno. Z drugiej strony, za granicą Polski na Ukrainie wolno wszystko, wolna amerykanka. To wszystko musi być poukładane w sensowny sposób - powiedział Mazurek.
Czytaj więcej: