Propaganda Orbana ogłasza sukces po szczycie NATO. "Ukraina nie uzyskała celów"
Osamotniony na szczycie NATO premier Węgier w kontrolowanych przez rząd mediach ogłasza sukces. Viktor Orban powtarza prorosyjskie tezy i cieszy się, że Sojusz nie wskazał konkretnej daty akcesji Ukrainy. - Węgierskie społeczeństwo dostanie komunikat o zwycięstwie jego koncepcji - mówi WP prof. Bogdan Góralczyk, politolog i dyplomata.
13.07.2023 18:07
Premier Węgier swoją obecność na dwudniowym szczycie NATO w Wilnie podsumował w krótkim nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych. Już sam opis - "zamiast broni Ukrainie potrzebny jest pokój" - to kolejna odsłona jego prorosyjskiej narracji. Orban w filmie wprost sprzeciwia się militarnemu wspieraniu Kijowa i szkoleniu ukraińskich żołnierzy. Odosobniona wśród sojuszników NATO postawa Budapesztu jest jednak przedstawiana nad Dunajem jako sukces.
- Orban powtarza, że jest niezmiernie zadowolony z przebiegu i efektów szczytu. Uważa, że jego linia działania zwyciężyła i Ukraina nie zyskała stawianych sobie wcześniej celów. Chodzi o brak ścisłego harmonogramu dochodzenia Kijowa do członkostwa w Sojuszu - mówi w rozmowie z WP prof. Bogdan Góralczyk z Uniwersytetu Warszawskiego, politolog i niegdyś dyplomata na Węgrzech.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- W opublikowanym nagraniu Orban przedstawia komunikat dla społeczności międzynarodowej, że jest "zwolennikiem koncepcji pokojowej". Nie dopowiada jednak - choć to oczywiste - że na warunkach rosyjskich, a nie ukraińskich. Od rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji propaganda mediów rządowych jest konsekwentnie prokremlowska, a nie proukraińska - dodaje.
Mogą paść kolejne prorosyjskie tezy Orbana
Ekspert spodziewa się, że do swojego sukcesu premier Węgier będzie przekonywał również w najbliższych dniach. - W sobotę Orban będzie miał coroczne wystąpienie podczas spotkania z młodzieżą seklerską, głęboko w Siedmiogrodzie na terenie Rumunii, gdzie jest blisko milionowa enklawa węgierskich górali. To są zazwyczaj przemówienia o charakterze programowym, które odbijają się dużym echem. Podejrzewam, że o tezach, które tam padną, znów będzie głośno w światowych mediach - przewiduje rozmówca WP.
Profesor Góralczyk podkreśla, że Orban nie dopowiada w swoich wystąpieniach, że ze szczytu NATO w Wilnie popłynął komunikat o silnym wsparciu Kijowa. Padły m.in. słowa, że "Ukraina nigdy nie była bliżej NATO", a sojusznicy będą wspierali ją poprzez dostarczanie broni czy szkolenie ukraińskich żołnierzy. - Wybiera to, co dla niego najistotniejsze i ocenia, że to jego zwycięstwo. W związku z tym, że ma kontrolę nad mediami, to właśnie taki komunikat dostanie węgierskie społeczeństwo. Mimo że świat zewnętrzny formułuje zupełnie inne wnioski i oceny - zaznacza ekspert.
Politolog przypomina też, że premier Węgier od początku agresji Rosji na Ukrainę jest prorosyjski. - Orban wygrał ubiegłoroczne wybory szermując hasłem, że "Węgry to oaza spokoju", "nie wyślemy węgierskich chłopców na front". Podobne hasła głosi Donald Trump, na którego powrót do władzy Orban otwarcie oczekuje. Z naszej perspektywy Węgry znalazły się po przeciwległej stronie barykady w sprawie wojny w Ukrainie, ale w sprawie podejścia do Unii Europejskiej Warszawa i Budapeszt chodzą w tych samych butach.
Zaskoczenie Orbana
Prof. Góralczyk uważa, że premier Węgier przeżył podczas szczytu NATO duże zaskoczenie. - W sposób zupełnie dla niego niespodziewany prezydent Turcji zgodził się na rozszerzenie NATO o Szwecję. Premier Węgier przez kilka godzin został sam. W efekcie szef MSZ Peter Szijjarto zabrał głos i stwierdził, że Orban będzie się konsultował z Erdoganem, stąd nastąpiła zmiana stanowiska węgierskiego w ślad za tureckim. To były dla niego gorące chwile - ocenia.
Profesor przypomina, że to za sprawą Orbana Węgry uzyskały status obserwatora przy Radzie Współpracy Państw Języków Tureckich, mimo że język węgierski do nich nie należy. Dyplomata zwraca też uwagę, że Węgry - mimo deklaracji zielonego światła dla Szwecji w NATO - nie określiły jeszcze, kiedy parlament będzie głosował nad akcesją. Ankara zapowiedziała, że stanie się to jesienią.
- Uważam, że premier Węgier we własnym kraju sprzeda narrację, która będzie spójna i będzie się nią chełpił. Nie sądzę, że cokolwiek uzyskał wśród członków NATO czy zachodnich sojuszników. Natomiast władze w Kijowie doskonale wiedzą, że Orban jest ich przeciwnikiem, a nie sojusznikiem - podsumowuje dyplomata.
Czytaj też:
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski