Potężna przewaga NATO. Jedna decyzja zmienia sytuację na Bałtyku
- Przyjęcie Szwecji do NATO wzmocni bezpieczeństwo Polski, ale nie oznacza, że szwedzka marynarka wojenna nagle zastąpi na Bałtyku polskie okręty. Polska musi wykonać program modernizacji marynarki wojennej – mówią Wirtualnej Polsce eksperci.
11.07.2023 | aktual.: 11.07.2023 19:27
Przypomnijmy, w poniedziałek sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg spotkał się przed szczytem Sojuszu w Wilnie z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem oraz premierem Szwecji Ulfem Kristerssonem. Po tej rozmowie szef paktu poinformował, że turecki przywódca zgodził się przekazać wniosek o akcesję Szwecji do Sojuszu pod głosowanie w parlamencie. Oznacza to, że droga skandynawskiego państwa do NATO jest otwarta.
Szwecja złożyła wniosek o przystąpienie do NATO wraz z Finlandią 18 maja 2022 roku. Oba kraje zostały zaproszone do Sojuszu na początku lipca, po szczycie w Madrycie. Finlandia stała się 31. członkiem NATO 4 kwietnia 2023 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Już w ubiegłym roku eksperci podkreślali ogromną wagę przystąpienia obu państw do Sojuszu. Według Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, przede wszystkim zwiększy to zdolność państw NATO do prowadzenia misji kolektywnej obrony w regionie Morza Bałtyckiego i do odstraszania Rosji.
"Lotnictwo obu państw i obrona powietrzna i przeciwrakietowa zwiększą zdolność NATO do uzyskania przewagi w powietrzu, która jest niezbędna do prowadzenia misji kolektywnej obrony. Marynarka wojenna (zwłaszcza szwedzkie okręty podwodne i korwety) wzmocni potencjał sił morskich Sojuszu – niezbędnych do ochrony szlaków komunikacyjnych na Bałtyku i północnym Atlantyku, od których zależy możliwość wysłania sił wsparcia z USA do Europy" – czytamy w analizie PiSM.
"Klucz do panowania na Bałtyku"
Zdaniem prof. Daniela Boćkowskiego, eksperta ds. bezpieczeństwa międzynarodowego z Uniwersytetu w Białymstoku, przystąpienie Szwecji do Sojuszu będzie domknięciem pewnej układanki tzw. Międzymorza NATO-wskiego.
- W praktyce proces będzie wyglądał sprawniej, bowiem współpracę państw nordyckich mieliśmy już wcześniej, zanim przystąpiły do Sojuszu. Chodzi o Danię, Szwecję, Norwegię i Finlandię. Mają one już interoperacyjność na poziomie wspólnych sił powietrznych. W sumie jest to eskadra ok. 250 nowoczesnych myśliwców – mówi Boćkowski.
I jak podkreśla, dodatkowo Bałtyk staje się bardzo ważnym miejscem na NATO-wskiej mapie ze względu na przerzut wojsk.
- Tym samym na korzyść zmienia się sytuacja dla północnowschodniej flanki Sojuszu obejmująca kraje bałtyckie. Z punktu widzenia Polski to bardzo istotne. Przerzut wojska, sprzętu, logistyki drogą morską staje się dużo łatwiejszy. A obwód kaliningradzki będzie "zakładnikiem sił NATO" – uważa ekspert.
Boćkowski przypomina, że szwedzka marynarka wojenna już wcześniej uczestniczyła w planowaniu działań operacyjnych Sojuszu.
- Co ważne, Szwecja jest w posiadaniu wysp na Morzu Bałtyckim. To może być klucz do panowania na Bałtyku przez NATO. To będą bazy rozpoznawcze i operacyjne Sojuszu. Dodatkowo Szwedzi wnoszą bardzo duże morskie i lotnicze doświadczenie. Także zaawansowane technologie. I co najważniejsze - północna flanka NATO staje się arktyczną flanką Sojuszu. Obecność NATO w Arktyce nabiera zupełnie innego znaczenia – mówi WP prof. Daniel Boćkowski.
"Najcenniejsza interoperacyjność"
W podobnym tonie wypowiada się dr Jacek Raubo, specjalista w zakresie bezpieczeństwa i obronności z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, ekspert portalu Defence24.pl.
- To, co najcenniejsze po wejściu Szwecji do NATO, to interoperacyjność – wpięcie wojsk szwedzkich w planowanie operacyjne wszystkich wojsk Sojuszu, także Polski. Dodajmy do tego bardzo dobrą szwedzką flotę wojenną, a także zdolności rozpoznawcze – zarówno w powietrzu, jak i na morzu. Warto podkreślić, że Szwedzi mają nowoczesne technologie pozwalające na wykrycie rosyjskiego zagrożenia m.in. w zakresie mapowania – mówi WP dr Jacek Raubo.
Rosyjska "krótka kołdra"
Szwedzki, ale tez fiński akces do Sojuszu oznacza – według rozmówcy Wirtualnej Polski - rozciągnięcie zdolności rosyjskich wojsk na bardzo dużym obszarze.
- NATO operuje teraz od Arktyki po Morze Czarne. Jeśli rosyjski dowódca planowałby operację zaczepną wobec krajów bałtyckich, to jak i gdzie miałby ulokować rezerwy? Skoro Rosjanie nie mogli poradzić sobie z Ukrainą, to wyobraźmy sobie planowanie operacyjne i strategiczne wobec wojsk NATO. Po stronie rosyjskiej robi się "krótka kołdra" – ocenia dr Jacek Raubo.
I jak zauważa, dzięki przystąpieniu Szwecji do Sojuszu, ten kraj zyska wymianę informacji wywiadowczych i kontrwywiadowczych z pozostałymi sojusznikami.
- "Oczy i uszy" Skandynawów wpięte w system Sojuszu są niezwykle cenne. Szwecja i Finlandia od lat były polem do działań rosyjskiej wojny hybrydowej, cyberataków czy różnych prorosyjskich prowokacji. Teraz reżim kontrwywiadowczy NATO będzie bardziej szeroki – podkreśla ekspert portalu Defence24.pl.
Obaj eksperci są zgodni, że przystąpienie Szwecji do Sojuszu wzmocni również bezpieczeństwo Polski – szczególnie na Bałtyku, ale nie zastąpi roli polskich sił zbrojnych w tym rejonie.
"To mit, że Szwecja zastąpi polską marynarkę wojenną"
- To właśnie teraz szczególnie powinniśmy zainwestować w Marynarkę Wojenną, po to, żebyśmy byli państwem, które aktywnie powinno współdecydować o Bałtyku. Mamy swój czas, mamy możliwości, mamy doświadczenie od innych państw. I warto z tego skorzystać. Nie możemy sobie odpuścić Bałtyku, żebyśmy nie stali się krajem morskim drugiej kategorii. Nawet jeśli Bałtyk dzisiaj staje się wewnętrznym morzem NATO, to Sojusz będzie miał bardzo dużo zadań związanych z bezpieczeństwem morskim. I jako Polska powinniśmy tam być obecni – uważa prof. Daniel Boćkowski.
Podobnie wypowiada się dr Jacek Raubo. - Polska musi wykonać program modernizacji marynarki wojennej. Nie możemy tylko bazować na tym, że to Szwecja będzie znacząco nas wzmacniała. Artykuł 3 Traktatu Północnoatlantyckiego mówi o tym, że państwa członkowskie mają na tyle inwestować w swoją obronność, żeby mieć zdolność do bycia pełnoprawnym sojusznikiem. Polska musi pilnować domeny morskiej. Musimy zadbać o synergię między sojusznikami w rejonie morza Bałtyckiego. To mit, że Szwecja zastąpi naszą marynarkę wojenną. Nie. Nie zastąpi obronności innych państw – podkreśla dr Jacek Raubo.
A prof. Daniel Boćkowski prognozuje, że możemy spodziewać się teraz serii rosyjskich prowokacji w rejonie Skandynawii.
- Teraz cała rosyjska Flota Bałtycka staje się zakładnikiem tego, co zrobi Sojusz. Pozycja NATO na Bałtyku przypomina pozycję Turcji, która kontroluje Cieśninę Bosforską. Rosjanie będą próbowali zwiększać ilość prowokacji, napięć, działań na granicy agresji. Po to, by testować cierpliwość sił Sojuszu. I pokazywać na wewnętrzny użytek, że nadal Rosja jest potęgą. Tylko że - co pokazała wojna w Ukrainie - już nie jest – podsumowuje prof. Boćkowski.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski