Prokuratura zbada DNA Kamila Durczoka
Były szef "Faktów" TVN Kamil Durczok zgodził się na badania próbek DNA, o które zwróciła się do niego warszawska prokuratura. Śledczy chcą ustalić, czy dziennikarz ma jakikolwiek związek z narkotykami, znalezionymi w warszawskim mieszkaniu, o których pisał tygodnik "Wprost".
- Prokurator zwrócił się do mojego klienta z prośbą o pobranie próbek DNA. Kamil Durczok wyraził na nie zgodę. Obecnie czeka na wyznaczenie terminu badań - powiedział Wirtualnej Polsce adwokat Durczoka Jacek Dubois.
Prokuratura Rejonowa na Mokotowie po artykule w tygodniku "Wprost" bada sprawę narkotyków, na które policjanci natrafili w połowie lutego w jednym z warszawskich apartamentowców. W mieszkaniu tym, wynajmowanym przez aktorkę komediową Elżbietę Wycech, przebywał Kamil Durczok. Dziennikarz występuje w tej sprawie jako świadek.
"Fakty" nie straciły widzów
Brak Kamila Durczoka w "Faktach" nie wpłynął na wyniki programu TVN. Wbrew pojawiającym się opiniom nie nastąpił gwałtowny spadek oglądalności. Jak podaje Press, powołując się na dane Nielsen Audience Measurement, w okresie 9 lutego - 15 marca br. "Fakty oglądało średnio 3,47 mln widzów, a styczniu było to 3,5 mln widzów. Natomiast w całym ubiegłym roku plasowało się to w okolicach 3,48 mln widzów.
Nowym redaktorem naczelnym "Faktów", po odejściu ze stacji Durczoka, został Adam Pieczyński
. Rzeczniczka TVN zdementowała pojawiające się w mediach doniesienia o ewentualnym powrocie Durczoka do stacji, co zasugerować miał nowy właściciel TVN. - Kamil Durczok definitywnie nie wróci do TVN - podkreśliła Emilia Ordon w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.
Pozwy przeciwko "Wprost"
Mec. Dubois zapowiada złożenie w przyszłym tygodniu następnych pozwów przeciwko wydawcy i dziennikarzom "Wprost". Jak mówi adwokat, będą one dotyczyć kolejnych publikacji tygodnika.
13 marca do sądu trafił pierwszy z pozwów Kamila Durczoka przeciwko "Wprost". Dziennikarz domaga się od tygodnika 2 mln złotych zadośćuczynienia. Do pozwu dołączony został wynik badania wariografem. Badanie zostało zlecone na wniosek dziennikarza i wykonane przez biegłego sądowego. - Chcieliśmy w ten sposób udowodnić, że "Wprost" opublikował nieprawdę, pisząc o molestowaniu "znanej dziennikarki". Pytania do pana Durczoka były bardzo konkretne i nie pozostawiają wątpliwości, że w jego pamięci nie ma faktów, które zarzuca mu tygodnik - mówił WP mec. Dubois. Jednak zdaniem prawników wartość takiego dowodu w sądzie jest żadna.
TVN zakończył współpracę z Durczokiem
10 marca TVN powiadomił o natychmiastowym zakończeniu współpracy z dotychczasowym szefem "Faktów" Kamilem Durczokiem. Stacja poinformowała też, że w wyniku prac wewnętrznej komisji ustalono, iż trzy osoby z redakcji "Faktów" były poddane zachowaniom niepożądanym takim jak mobbing i molestowanie seksualne
.
Afera wokół Durczoka wybuchła po publikacjach dziennikarzy "Wprost". Na początku lutego tygodnik napisał o molestowaniu seksualnym w jednej ze stacji telewizyjnych. Opublikowano relację anonimowej "znanej dziennikarki", która była molestowana przez byłego przełożonego, "bardzo popularną twarz telewizyjną, szefa zespołu w jednej ze stacji". W kolejnych publikacjach dziennikarze potwierdzili, że osobą, o której wcześniej pisali, jest szef "Faktów" TVN.