Prokuratura bada sprawę rekompensaty dla albertynek
Prawie półtora tysiąca hektarów ziemi otrzymało kościelne stowarzyszenie związane z zakonem albertynek. To rekompensata za utracone w PRL... 69 hektarów - pisze "Rzeczpospolita". Sprawę od kilku tygodni bada Prokuratura Okręgowa w Gliwicach.
Dziennik wyjaśnia, że zakon sióstr albertynek w podkrakowskiej wsi Rząska miał 130 hektarów gruntów rolnych. W latach 50. ubiegłego wieku PRL-owskie władze zabrały ziemię. W 2002 roku działające przy zakonie Towarzystwo Pomocy Bezdomnych imienia Brata Alberta odzyskało część ziemi w naturze, a za część dostało odszkodowanie. Pozostało 69 hektarów - o rekompensatę za nie stowarzyszenie wystąpiło do Komisji Majątkowej przy MSWiA.
"Rzeczpospolita" ustaliła, że komisja podjęła 11 orzeczeń na rzecz towarzystwa. Przyznała mu 1455 hektarów, w tym cenne działki na Śląsku przeznaczone pod zabudowę. Wiadomo, że niektóre z tych gruntów stowarzyszenie z miejsca sprzedało.
Prezes stowarzyszenia tłumaczy, że przy przyznawaniu rekompensat przelicza się wartość zabranego majątku na cenę rynkową, a nie hektar na hektar.
"Rzeczpospolita" dodaje, że rekompensaty dla albertynek i obrót odzyskanymi gruntami od kilku tygodni bada Prokuratura Okręgowa w Gliwicach i na jej zlecenie krakowskie CBA. - Sprawdzamy, czy wartość utraconego nie została przeszacowana - mówi gazecie jeden ze śledczych.