Program PiS ws. polityki zagranicznej. Jeszcze mocniejsze wstawanie z kolan
Program wyborczy Prawa i Sprawiedliwości pokazuje, że w drugiej kadencji PiS zamierza wstawać z kolan jeszcze bardziej niż dotychczas. I że ostatnie porażki z ostatnich czterech lat niczego partii rządzącej nie nauczyły.
"Polska powinna zerwać z klientelizmem" - tak brzmi pierwszy punkt nowo opublikowanego programu PiS, który - czego nie ukrywają autorzy - jest w dużej mierze powtórzeniem wszystkich głównych tez z programu opublikowanego jeszcze w 2014 roku.
Różnica między obiema wersjami jest taka, że o ile pięć lat temu program mógł brzmieć obiecująco, dziś - po czterech latach jego realizacji - brzmi tylko śmiesznie. Nigdzie kontrast ten nie jest większy, niż w tym pierwszym, głównym punkcie. Mówienie o zerwaniu z "klientelizmem" tuż po tym, jak PiS ogłosił wycofanie się z tzw. podatku cyfrowego na prośbę USA "w imię dobrych relacji z innym państwem" (czyt. za darmo) jest zagraniem dość brawurowym i wymaga zamknięcia oczu na rzeczywistość.
Podobnego zawieszenia niewiary i ignorowania nieprzystającej do tekstu rzeczywistości wymaga zresztą lektura całego rozdziału. Czytamy w nim m.in., że Polska - jak dotychczas - będzie walczyła o silniejszą pozycję w Unii Europejskiej, promować wartości w środowisku międzynarodowym (jak czytamy, jedną z tych wartości jest "prawda") i pozytywny obraz Polski na świecie. Pod każdym z tych punktów możemy przeczytać, że rząd odniósł znaczące sukcesy na wszystkich polach i będzie tylko kontynuować pasmo zwycięstw.
Przeczytaj również: Wybory parlamentarne 2019. PiS chce "uregulować" zawód dziennikarza
"Pozycja Polski w latach 2015–2019 uległa wzmocnieniu, czego wyrazem jest członkostwo Polski w Radzie Bezpieczeństwa ONZ (2018–2019); zabiegamy też o obecność w klubie G20" - czytamy w jednym z takich akapitów. Problem w tym, że razem z nami w Radzie Bezpieczeństwa zasiada np. Gwinea Równikowa, a naszą pozycję przejęliśmy po pochłoniętej wojną Ukrainie. Zabiegania o obecność w G20 nie przyniosły zaś żadnego rezultatu.
Podobne rzeczy widzimy w całym rozdziale: triumfalistyczny ton zupełnie nieprzystający do rzeczywistości. Czytamy o silniejszej pozycji wewnątrz UE, podczas gdy w rzeczywistości miarą tej pozycji było słynne 27:1, procedura Artykułu 7 i pozycja wygodnego worka do bicia dla silniejszych. Czytamy o sukcesach polityki historycznej i promowaniu wizerunku, podczas gdy ustawa o IPN zapewniła nam sromotną klęskę na obu polach. Owszem, o Polsce pisze się dziś więcej niż kiedykolwiek wcześniej - ale niemal zawsze źle.
Oczywiście, trudno by dokument wyborczy wymieniał porażki. Jednak fakt, że cały rozdział dotyczący polityki zagranicznej możnaby podsumować zdaniem "będziemy robić to, co robiliśmy", jest zatrważający. Choć od 2014 roku świat zmienił się niemal nie do poznania, program PiS jest wciąż ten sam. To pokazuje, że bolesne wpadki minionych lat niczego rządzących nie nauczyły.
Przeczytaj również: Jarosław Kaczyński na konwencji PiS. "Stoimy na straży normalności"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl