Seria ataków "samotnych wilków"
Utworzenie i ekspansja Państwa Islamskiego (IS) stały się nowym kołem zamachowym ideologii globalnego dżihadu. Samozwańczy kalif Ibrahim (czyli przywódca IS Abu Bakr al-Baghdadi) wydał odezwę, by każdy muzułmanin, który nie może przyjechać i wstąpić w szeregi Państwa Islamskiego, powinien włączyć się do "świętej wojny" w miejscu swojego zamieszkania.
Eksperci nie mają wątpliwości, że dziś największym zagrożeniem ze strony islamskiego terroryzmu nie są zamachowcy organizacyjnie powiązani z Al-Kaidą czy IS, ale właśnie "samotne wilki", czyli osoby, które uległy autoradykalizacji pod wpływem islamistycznej propagandy. Propagandyści IS doskonale posługują się nowymi mediami, a analitycy wskazują, że ich przekaz może być specjalnie konstruowany tak, by wpłynąć na osoby o słabych charakterach lub niestabilnej psychice. Policji i służbom bardzo trudno wychwycić takie pojedyncze osoby, których umysły zostały zatrute ideologią "świętej wojny".
Warto spojrzeć na wydarzenia tylko z grudnia 2014 roku. W Sydney zamachowiec - najwyraźniej cierpiący na problemy mentalne, a zainspirowany działaniami Państwa Islamskiego - wziął za zakładników prawie 30 osób. W wyniku policyjnego oblężenia zginął on i dwie niewinne osoby. We Francji 40-latek, który leczył się psychiatrycznie, z okrzykiem "Allah akbar!" próbował rozjeżdżać samochodem ludzi w centrum Dijon - tylko cudem nikt nie zginął, ale rannych zostało 13 osób, w tym dwie ciężko. Dzień wcześniej 20-letni muzułmanin wszedł do komisariatu policji i z tym samym okrzykiem rzucił się z nożem na funkcjonariuszy, raniąc trzech.
Opisane powyżej wydarzenia mogą być jedynie ponurą zapowiedzią jeszcze większych ataków w wykonaniu "samotnych wilków". Nikt nie jest w stanie przewidzieć skali tego zagrożenia, ale Zachód musi przygotowywać się na najgorsze.
Na zdjęciu: policjanci w Sydney w czasie oblężenia kawiarni, w której zabarykadował się islamski terrorysta z prawie 30 zakładnikami.