Atak hakerski z Korei Północnej
Ostatni północnokoreański atak hakerski na wytwórnię Sony Pictures, będący zemstą za film o fikcyjnym zamachu na Kim Dzong Una, może być jedynie przygrywką przed uderzeniem w infrastrukturę krytyczną Korei Południowej, USA albo innych wrogich państw.
Wiadomo, że reżim w Pjongjangu od lat buduje elitarną cyberarmię, do której rekrutuje najzdolniejszych studentów uczelni technicznych i szkół wojskowych. Specjalna jednostka wydaje się być oczkiem w głowie komunistycznej dyktatury, która przeznacza na nią znaczącą część swoich skromnych środków, podobnie jak dzieje się to w przypadku programu rakietowego i nuklearnego.
Eksperci oraz uciekinierzy z Korei Północnej oceniają, że hakerzy Kim Dzong Una specjalizują się w atakach na sieci teleinformatyczne i systemy energetyczne, a do tej pory polem doświadczalnym była Korea Południowa. W ubiegłym roku północnokoreańskim informatykom udało się unieruchomić 30 tys. komputerów z sieci bankowych i nadawczych, a także zablokować witryny rządowe. Według ostatnich doniesień hakerzy zaatakowali systemy komputerowe operatora elektrowni jądrowych w Korei Południowej, wzbudzając obawy co do bezpieczeństwa obiektów nuklearnych w tym kraju.
Teraz analitycy przewidują, że kolejnym celem mogą stać się Stany Zjednoczone. Jeżeli północnokoreańskie cyberuderzenie skutecznie sparaliżuje amerykańską infrastrukturę telekomunikacyjną lub, co gorsza, na cel obierze elektrownie jądrowe, może dojść do groźnego incydentu o trudnych do przewidzenia konsekwencjach.
Na zdjęciu: zwijany billboard filmu "The Interwiew". Sony zdecydowało o wycofaniu obrazu z kin po ataku hakerskim i serii anonimowych gróźb, za którymi najpewniej stoi Korea Północna.