Producent ujawnia spisek sieci handlowych. Masło powinno kosztować już tylko 5 zł
- Masło już tanieje u producentów. Możecie ostrzec konsumentów, że teraz już tylko chciwość marketów każe im trzymać wysokie ceny na ten podstawowy produkt - mówi Wirtualnej Polsce menedżer jednej z największych mleczarni w Polsce. Ujawnia, że 1 listopada obniżył o 20 procent własny cennik na dostawy masła do sklepów. Teraz kostka tego wyjątkowo drogiego ostatnio produktu, mogłaby kosztować niewiele ponad 5 zł.
Jednak część sklepów wciąż trzyma wysokie ceny. Według danych z monitoringu cen portalu dlahandlu.pl największe sieci handlowe obniżyły ceny detaliczne jedynie symbolicznie. Najczęściej do 6,49 złotych za 200-gramową kostkę. Nieliczne wyjątki to super atrakcyjna promocja w Kauflandzie i jeszcze bardziej sensacyjna na stacjach paliwowych Orlen.
Tymczasem dyrektor sprzedaży jednej z największych firm mleczarskich mówi nieoficjalnie, że większość sieci handlowych chce utrzymać wysokie ceny. - Z naszej firmy masło wyjeżdża w cenie 4,90 zł za kostkę, nie ma już uzasadnienia dla 2 złotych narzutu w sklepie. Powinno być 5,50 zł, wszystko powyżej wynika z żądzy zysku handlowców w marketach - opowiada. Wyjaśnia, dlaczego woli pozostać anonimowy. Zapytał jednego z partnerów handlowych, dlaczego ten nie obniży cen na swoich półkach. Usłyszał, że skoro nie podoba mu się polityka cenowa sieci handlowej, to dlaczego wciąż robi z nią biznes.
Walki w dyskontach. Oto ulubiony sport Polaków
Było zaciskanie pasa, czas na zyski
- Sklepy chcą odbić sobie straty z ostatnich czterech miesięcy. Gdy masło było drogie, obniżyły własną marżę do minimum, aby nie straszyć klientów ceną powyżej 7 zł. Teraz masło staniało w hurcie, ale klienci już się trochę przyzwyczaili do wysokich cen. Sklepy to wykorzystają. Słyszałem, że do świąt Bożego Narodzenia nie będzie znaczących obniżek na sklepowych półkach - twierdzi rozmówca WP.
Dlaczego akurat do świąt? Bo to czas intensywnych zakupów, podczas których konsumenci w mniejszym stopniu przejmują się rachunkami. Jak ocenia ekspert na rynku spożywczym działa podobny mechanizm jak w przypadku cen paliw na stacjach benzynowych. Każda niekorzystna informacja z rynku handlu ropą naftową staje się pretekstem do natychmiastowej podwyżki cen o kilka groszy na litrze paliwa. Z kolei obniżki cen następują z opóźnieniem i w mniejszej skali, co pięknie podbija wynik producentów paliw.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Jego zdaniem spekulacja na maśle już się kończy. - Osłabła działalność inwestorów, którzy grali na wzrost cen. Spada popyt na inne produkty uzyskane przy produkcji masła, czyli śmietankę w proszku i mleko odtłuszczone. Jak patrzę na rynek europejski widzę, że sytuacja się uspokaja. Polska jest największym producentem masła w Europie i nie ma realnych powodów do dalszego utrzymywania wysokich cen - dodaje menedżer.
Masło, produkt klasy delikatesowej
Wokół wysokich cen masła pojawiło się dużo emocji. Wyjaśnialiśmy, że podwyżki wynikały z sytuacji na międzynarodowych rynkach. Kosumentom w Polsce pozostało szukać groszowych różnic w cenach i dzielić się informacjami o najlepszych promocjach.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Przypomnijmy, że w październiku Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął pięć postępowań wyjaśniających w sprawie cen masła. Sprawdza działania największych sieci handlowych jak: Lidl Polska, Jeronimo Martins, Tesco Polska, Auchan Polska, Carrefour Polska. Urząd wystąpił do właścicieli sklepów o przesłanie korespondencji z dostawcami masła. Urzędnicy wyjaśniają, że postępowanie wyjaśniające prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko jakiemukolwiek przedsiębiorcy.
- Po analizie przesłanych materiałów będziemy mogli ustalić mechanizmy kształtowania stawek za masło oraz sprawdzić, czy sieci handlowe nie wykorzystują silnej pozycji negocjacyjnej do wpływania na wysokość cen – tłumaczy prezes UOKiK Marek Niechciał.