Proces w sprawie masakry robotników Wybrzeża odroczony do 7 września
(PAP/Piotr Rybarczyk)
Do 7 września Sąd Okręgowy w Warszawie odroczył w środę proces gen. Wojciecha Jaruzelskiego i 8 innych oskarżonych o sprawstwo kierownicze masakry robotników Wybrzeża w grudniu 1970 r.
Po sprawdzeniu personaliów oskarżonych sąd odroczył proces. Nie doszło do formalnego otwarcia przewodu sądowego i odczytania aktu oskarżenia. Wprawdzie sąd wyraził taki zamiar, ale obrona Jaruzelskiego przypomniała, że może on być sądzony tylko cztery godziny dziennie, a właśnie mija już piąta godzina.
Wcześniej obrońcy oskarżonych złożyli szereg wniosków mających na celu odroczenie rozprawy. Sąd oddalił wniosek obrońców gen. Jaruzelskiego.
Oskarżeni to: 78-letni dziś gen. Jaruzelski (ówczesny szef MON), Stanisław Kociołek (ówczesny wicepremier), gen. Tadeusz Tuczapski (wiceszef MON) oraz dowódcy jednostek wojska tłumiących protesty. Żaden z oskarżonych nie przyznaje się do zarzutów. Wszystkim grozi kara dożywocia. Odpowiadają z wolnej stopy.
Na podstawie akt obrońcy stwierdzili, że sprawa Jaruzelskiego powinna wrócić do Prokuratury Gdańskiej w celu uzupełnienia postępowania przygotowawczego.
Mecenas Jan Borowicz zarzucił prokuraturze wady prawne, luki dowodowe i nieprzesłuchanie kluczowych - jego zdaniem - świadków.
Zdaniem mecenas Ireny Łozińskiej prokuratura pogwałciła europejską konwencję praw człowieka naruszając prawo do obrony.
Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił wniosek obrony o zwrot do prokuratury sprawy gen. Wojciecha Jaruzelskiego oskarżonego w sprawie Grudnia 1970 roku.
Dwa kolejne wnioski również o zwrot sprawy do prokuratury zgłosili obrońcy Tadueusza Tuczapskiego i Edwarda Łańcuckiego.
Do sądu wpłynęło też zaświadczenie lekarskie dotyczące stanu zdrowia Edwarda Łańcuckiego, który - według lekarza kardiologa - powinien, ze względu na problemy z sercem, być zwolniony z uczestnictwa w rozprawie.
Według oficjalnych danych, w grudniu 1970 roku, podczas tłumienia przez milicję i wojsko robotniczych protestów przeciw wprowadzonym wtedy drastycznym podwyżkom cen, zginęły 44 osoby. Decyzję o użyciu broni wydał nieżyjący już, I sekretarz KC PZPR - Władysław Gomułka.
W PRL nikogo nie pociągnięto za to do odpowiedzialności. Możliwość taka powstała dopiero po przełomie 1989 roku. Śledztwo wszczęto w październiku rok później. Najpierw prowadziła je prokuratura wojskowa, potem prokuratura wojewódzka w Gdańsku. Przesłuchano ponad 4 tys. świadków; sporządzono 90 tomów akt.(ck)