Proces Tomasza Arabskiego. Prokuratura też chce przesłuchania Donalda Tuska
Prokuratura przyłączyła się do wniosku pełnomocników oskarżycieli prywatnych o wezwanie Donalda Tuska na świadka w procesie Tomasza Arabskiego. Oskarżyciel części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej uważa, że były premier powinien mieć wiedzę w sprawie organizacji lotu do Smoleńska.
05.09.2017 | aktual.: 05.09.2017 15:34
We wtorek Sąd Okręgowy w Warszawie prowadzi proces z prywatnego oskarżenia części rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej wobec byłego szef kancelarii premiera. Tomasz Arabski sądzony jest za niedopełnienie obowiązków przy organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu w 2010 r.
Podczas rozprawy sędzia zapytał, czy ma odczytać zeznania Donalda Tuska z prokuratury czy wezwać go na rozprawę na świadka. Wtedy w imieniu oskarżycieli mec. Anna Mazur wniosła o przesłuchanie byłego premiera wobec "rozbieżności w zeznaniach”. Dodała, że powinien on mieć wiedzę o działaniach Tomasza Arabskiego w całej sprawie. Prokuratura przyłączyła się do tego wniosku. Obrona Arabskiego uznała wezwanie Tuska za niezasadne.
Sąd nie podjął we wtorek formalnej decyzji o wezwaniu Donalda Tuska na świadka.
Jeden z pełnomocników oskarżycieli mec. Stefan Hambura powiedział dziennikarzom, że wszystko wskazuje na to, że jako premier Donald Tusk "sterował ręcznie" w sprawach przyznania rządowego samolotu prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Dodał, że chce go o to zapytać jako świadka.
Prywatny akt oskarżenia po umorzeniu śledztwa
Prywatny akt oskarżenia złożono w sądzie w 2014 r. po tym, jak prokuratura prawomocnie umorzyła śledztwo ws. organizacji lotów prezydenta i premiera do Smoleńska.
Oskarżycielami prywatnymi są bliscy kilkunastu ofiar katastrofy, m.in. Anny Walentynowicz, Janusza Kochanowskiego, Andrzeja Przewoźnika, Władysława Stasiaka, Sławomira Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna.
W rozprawach uczestniczą dwaj prokuratorzy, ale nie jako oskarżyciele, lecz w charakterze "rzecznika praworządności".
Poza Tomaszem Arabskim oskarżeni to: urzędnicy Monika B. i Miłosław K. (oboje z kancelarii premiera) oraz Justyna G. i Grzegorz C. z ambasady RP w Moskwie. Grozi im do 3 lat więzienia.