Problemy z dostawą szczepionek. Prezes ARM ujawnia szczegóły
- Wszystkie kalkulacje sugerujące, że ktoś zostanie zaszczepiony dopiero w 2023 czy 2024 mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Jeśli zostaną zrealizowane wszystkie zakontraktowane dostawy, to program szczepień będziemy mogli zrealizować w ciągu roku - mówi w rozmowie z Wirtualną Polska prezes Agencji Rezerw Materiałowych Michał Kuczmierowski.
30.01.2021 12:58
Wirtualna Polska: Szczepionki nie docierają do Polski w zamówionych ilościach. Proces dostaw nie jest tak stabilny, jak zakładano, a ostatnia transza wyniosła tylko 176 tys. dawek zamiast spodziewanych 365 tys. W piątek AstraZeneca ogłosiła, że w lutym dostarczy 25 proc. mniej szczepionek, niż zakładano. Czy polski rząd i ARM nie mają skutecznych narzędzi, żeby temu zapobiec?
Michał Kuczmierowski, prezes Agencji Rezerw Materiałowych: Niestety zamieszanie ze szczepionkami na światowych rynkach przypomina sytuację sprzed roku, jaka miała miejsce ze środkami ochrony osobistej. Szczepionek jest mniej, niż wszyscy by chcieli, i jest to ewidentnie rynek sprzedającego.
Kolejki u producentów są duże i dlatego naciskamy w ramach Komisji Europejskiej na sprawniejsze wywiązywanie się z podjętych zobowiązań. Na szczęście od początku założyliśmy ryzyko wystąpienia negatywnych scenariuszy – dlatego odkładaliśmy połowę dawek na drugie szczepienie. Dzięki temu dzisiaj możemy wszystkim zaszczepionym gwarantować terminowe otrzymanie drugiej dawki, a jednocześnie mogliśmy zgodnie z zapowiedziami uruchomić szczepienia populacyjne seniorów.
Inne kraje nie mają tak komfortowej sytuacji. Włochy na miesiąc wstrzymały szczepienia, żeby szczepić drugimi dawkami, a Wielka Brytania dopuściła przesunięcie o miesiąc szczepienia drugą dawką. Dla nas te scenariusze nie wchodziły w grę, ponieważ zależy nam, aby w jak najkrótszym czasie zabezpieczyć jak najwięcej Polaków – a odporność jest nabywana dopiero po drugiej dawce.
Wielu lekarzy uważa, że program szczepień przeciw COVID-19 przebiega zbyt wolno. W weekend 9-10 stycznia odnotowaliśmy zaledwie 4266 zaszczepionych. Niektóre media podają, że tzw. grupa trzecia zacznie się szczepić wiosną 2022 roku. Takich wątpliwości jest z każdym dniem coraz więcej. Czy rząd ma dzisiaj pomysł, jak całą operację ustabilizować i przyspieszyć?
Sposób na przyspieszenie szczepień jest prosty – potrzebnych jest więcej szczepionek. W tym tygodniu tylko jednego dnia zaszczepionych zostało niemal 120 tys. osób. System, który zbudowaliśmy, czyli punkty szczepień prawie w każdej gminie oraz intensywnie szczepiące szpitale węzłowe i szpitale tymczasowe, ma deklarowaną wydajność na poziomie 3,5-4 mln osób miesięcznie. I to są dość ostrożne kalkulacje.
Wszystkie kalkulacje sugerujące, że ktoś zostanie zaszczepiony dopiero w 2023 czy 2024 mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Jeśli zostaną zrealizowane wszystkie zakontraktowane dostawy, to program szczepień będziemy mogli zrealizować w ciągu roku. Ale tu zastrzegamy, że piłka jest po stronie producentów, od których jesteśmy mocno uzależnieni.
Dlaczego więc zwiększamy liczbę dawek do ok. 87 mln? W Narodowym Programie Szczepień była mowa o 62 mln, a teraz zwiększamy o dodatkowe 25 mln dawek. Mają być one dostarczane do Polski od II kwartału 2021 roku. Czy jesteśmy logistycznie przygotowani do magazynowania takiej ilości?
Faktycznie jako Polska przystąpiliśmy do wszystkich możliwych i realnych zakupów szczepionek. Ich liczba przewyższa populację naszego kraju, ale te dodatkowe zakupy podpisywaliśmy właśnie z intencją, że dodatkowe dawki przyjdą jeszcze w najbliższych miesiącach. Zupełnie świadomie nie decydowaliśmy się np. na część kontraktów, która miała być dostarczana dopiero na przełomie 2021/2022.
Wtedy powinniśmy mieć już zabezpieczone duże i regularne dostawy, więc nie było sensu dokupować więcej. Dlatego ataki opozycji na te decyzje są zupełnie nietrafione. Jednocześnie będziemy mieli możliwość odsprzedaży części tych "nadprogramowych” dostaw – ale to dopiero wtedy, gdy będziemy mieli zabezpieczone nasze potrzeby.
W ostatnich dniach słyszeliśmy o pacjentach, którzy byli zapisani, a nie dostali szczepionki. Winne miały być warunki pogodowe i problem z transportem...
Pamiętajmy, że zanim szczepionki wyruszą z magazynu, przygotowywane są paczki zgodne z zamówieniami, dokładnie planowane są trasy, ale także wszystkie punkty dostaw są obdzwaniane. To ważne, bo chcemy potwierdzić szczegóły dostawy, a jednocześnie poinformować punkty, o której godzinie mają się spodziewać dostarczenia szczepionek.
W tym tygodniu rozpoczęliśmy nowy etap szczepień – ruszyły szczepienia populacyjne w prawie 6000 punktach w całej Polsce. To olbrzymie wyzwanie logistyczne. Zaangażowaliśmy do niego hurtownie farmaceutyczne, które mają olbrzymie doświadczenie w transporcie leków i dysponują odpowiednią flotą samochodów. Niektóre dostawy wyruszają już w niedzielę w nocy – wszystkie są uzgodnione z punktami szczepień.
Przy tej skali działalności bardzo ciężko uniknąć problemów, choćby takich na drodze czy pogodowych. Jak dotąd udało nam się w zdecydowanej większości dostaw zrealizować wszystko na czas. Mamy informację o kilkunastu dostawach, które miały opóźnienia – właśnie ze względu na warunki pogodowe. Natomiast każdorazowo jesteśmy w kontakcie z punktami szczepień, aby mogły reagować z wyprzedzeniem.
W jakich warunkach przechowywane są szczepionki? Czy ARM ma wystarczającą liczbę magazynów do przetrzymywania w odpowiednich warunkach preparatów?
Każda ze szczepionek, każdy producent mają różne oczekiwania. W przypadku Pfizera szczepionki muszą być przechowywane powyżej 5 dni w temperaturze -75 stopni Celsjusza. Do pięciu dni wystarczy tak zwany zimny łańcuch, czyli temperatura między 2 a 8 st. C. To standard przechowania leków – w tej temperaturze są przechowywane między innymi szczepionki na grypę.
Szczepionki innych producentów są mniej wymagające – szczepionki Moderny wymagają temperatury -20 stopni, ale dopiero powyżej 30 dni. Do tego czasu wystarczy temperatura zimnego łańcucha. Z kolei AstraZeneca, której szczepionka została zaakceptowana przez Europejską Agencję ds. Leków (a później do obrotu dopuściła ją KE - red.), nie wymaga mrożenia. To duże ułatwienie dla dystrybucji i przechowywania szczepionek.
Blisko 2,5 tysiąca dawek zostało do tej pory zutylizowanych. Czy dzisiaj możemy zagwarantować wszystkim, którzy przyjęli pierwszą szczepionkę, że dostaną ją drugi raz?
Od samego początku rząd podjął decyzję, że z każdej dostawy powinniśmy zatrzymywać połowę dawek na drugie szczepienie. Dzięki temu, kiedy zaczęły się problemy z dostawami, byliśmy jednym z niewielu krajów, które aż tak bardzo tego nie odczuły. Mieliśmy zabezpieczone dawki na drugie szczepienie, a także mogliśmy zgodnie z planem rozpocząć szczepienia populacyjne seniorów.
Dzisiaj także naszym priorytetem jest to, aby wszyscy zaszczepieni pierwszą dawką mieli pewność otrzymania drugiej – dopiero wtedy pojawia się wysoka odporność.
Kilka dni temu wyszło na jaw, że poseł PiS Zbigniew Girzyński zaszczepił się w uprzywilejowany sposób, podobnie jak pod koniec grudnia na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym tzw. grupa celebrytów. Jaka jest pańska ocena tego typu zachowań?
Priorytety szczepienia poszczególnych grup są jasno opisane w Programie Szczepień oraz w rozporządzeniu. Wcześniej te informacje były przekazywane w komunikatach Ministerstwa Zdrowia i NFZ. Teraz, kiedy nadal mamy mniej szczepionek, niż byśmy chcieli, takie omijanie kolejki jest oszustwem i jest nieetyczne.
Naszym priorytetem jest jak najszybsze zaszczepienie medyków, którzy są na pierwszej linii walki, oraz seniorów, którzy są najmocniej narażeni na ciężki przebieg choroby. Tym bardziej oburzające są próby zrzucenia na nas odpowiedzialności – na szczęście wszystkie zamówienia są szczegółowo rejestrowane w systemie i łatwo wykazać fałszywe tłumaczenia punktów szczepień.
A pan? Zaszczepił się już?
Nie. Czekam na swoją kolej. Mam nadzieję, że stanie się to jak najszybciej – prawdopodobnie jeszcze w tym roku.
Rozmawiał Sylwester Ruszkiewicz