Próba puczu wojskowego w Turcji. Władze odzyskały kontrolę
• Po nieudanej próbie puczu turecki rząd odzyskał kontrolę nad krajem
• W nocy tysiące ludzi wyszły na ulice w geście poparcia dla władz
• Dziesiątki puczystów poddały się siłom wiernym rządowi
• W armii zdjęto ze stanowisk pięciu generałów i 29 pułkowników zamieszanych w przewrót
• Parlament turecki zebrał się rano na nadzwyczajnym posiedzeniu
Premier Turcji Binali Yildirim poinformował dziennikarzy w Ankarze, że sytuacja w kraju po próbie wojskowego przewrotu jest "całkowicie pod kontrolą". Dodał, że zginęło w niej 161 osób, a 1440 zostało rannych.
Według premiera wśród puczystów śmierć poniosło około 20 osób, a 30 zostało rannych. Wcześniej tymczasowy szef sztabu generał Umit Dundar podał, że w starciach zginęło 190 osób, w tym 104 puczystów.
Premier poinformował też, że zatrzymano 2839 wojskowych biorących udział w próbie zamachu stanu. Są wśród nich zarówno zwykli żołnierze, jak i oficerowie wysokiej rangi. - Zostaną oni ukarani, tak jak na to zasługują - dodał.
Premier poinformował, że członkowie tzw. równoległej struktury (tak rząd nazywa swych przeciwników, zwolenników mieszkającego w USA od 1999 roku islamskiego duchownego Fethullaha Gulena, oskarżonego przez władze w Ankarze o organizację przewrotu) są już w rękach tureckiego wymiaru sprawiedliwości.
Wyraził opinię, że każdy kraj, który stoi za Gulenem, nie może być przyjacielem Turcji. - Gulen to przywódca organizacji terrorystycznej. Jeśli jakiś kraj ukrywa terrorystę, to kraj ten nie jest przyjacielem Turcji - powiedział turecki premier, nie wymieniając USA, sojusznika Ankary w ramach NATO. Sam Gulen odrzucił wszelkie oskarżenia.
Próbę zamachu nazwał "ciemną plamą na tureckiej demokracji" i zaapelował do Turków, aby wyszli w sobotę wieczorem na główne place miast z flagami.
Tysiące ludzi na ulicach
W nocy tysiące ludzi wyszły na ulice, niosąc flagi tureckie, klaskali prorządowym wojskowym, wspinali się na czołgi stojące na ulicach. Ludzie udali się też na lotnisko w Stambule, aby powitać prezydenta Recepta Tayyipa Erdogana, który na wieść o puczu przyleciał z urlopu w Marmaris. Kilka minut przed północą Erdogan ogłosił, że wprowadził stan wojenny i godzinę policyjną w całym kraju.
Puczyści usprawiedliwiali swe "całkowite przejęcie władzy" koniecznością "zapewnienia i wprowadzenia porządku konstytucyjnego, demokracji, praw człowieka i swobód".
Erdogan, pytany o cel ostrej krytyki o sprawowanie autorytarnej władzy, odpowiedział jeszcze z Marmaris, że naród sprzeciwia się przewrotowi.
Premier Binali Yildirim zapewnił ze swej strony, że wszystko jest "w większości pod kontrolą", zapewniając, że więziony przez puczystów w bazie lotniczej pod Ankarą szef sztabu armii tureckiej gen. Hulusi Akar został uwolniony.
Służby prasowe Erdogana zaleciły na Twitterze, aby ludzie pozostali na ulicach, ostrzegając przed "nowym zarzewiem buntu".
Czystki w wojsku
W sobotę nad ranem dziesiątki żołnierzy poddały się siłom bezpieczeństwa na mostach nad Bosforem w Stambule, gdzie rebelianci w nocy otworzyli ogień do cywilów. W niektórych dzielnicach Ankary i Stambułu słychać było jeszcze rano pojedyncze strzały. Mimo to parlament turecki zebrał się rano na nadzwyczajnym posiedzeniu.
Rozkazem ministra obrony Efkana Alego w armii zdjęto ze stanowisk pięciu generałów i 29 pułkowników zamieszanych w próbę przewrotu.
Prezydent USA Barack Obama i sekretarz stanu John Kerry wezwali podczas rozmowy telefonicznej w nocy z piątku na sobotę wszystkie strony konfliktu w Turcji do poparcia wybranego w drodze wyborów rządu. Obama i Kerry wezwali też strony konfliktu do powściągliwości, unikania przemocy i rozlewu krwi.
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg zaapelował w sobotę nad ranem o "pełne respektowanie" tureckiej konstytucji i instytucji demokratycznych.
Unia Europejska zaapelowała w sobotę o "szybki powrót ładu konstytucyjnego w Turcji" po nieudanej próbie puczu. Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk podkreślił, że trudności w kraju nie mogą być rozwiązywane przy użyciu broni.
"UE całkowicie popiera wybrany w Turcji demokratycznie rząd, instytucje i państwo prawa" - napisali we wspólnym komunikacie Tusk, przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker i szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini, którzy uczestniczyli w szczycie przywódców Azji i Europy w stolicy Mongolii, Ułan Bator.
"Napięcia i wyzwania, przed którymi stoi obecnie Turcja, nie mogą być rozwiązywane zbrojnie. Nie ma alternatywy dla demokracji i zasad prawa" - powiedział Tusk po zakończeniu szczytu.