Prigożyn wieszczy koniec Rosji. "Wojna przyniosła odwrotny skutek"
Rosyjski szef najemników Jewgienij Prigożyn ostrzegł, że brutalna wojna Moskwy może pogrążyć kraj, podobnie jak w czasach rewolucji z 1917 roku. Ratunkiem może być jedynie zaangażowanie się w konflikt bogatej elity. "Możemy stracić Rosję" - alarmuje twórca Grupy Wagnera.
Jewgienij Prigożyn, założyciel i przywódca grupy najemników Wagnera utrzymuje, że wojna zainicjowana przez Władimira Putina w sąsiednim kraju przyniosła odwrotny od zamierzonego skutek. Nie udało się "zdemilitaryzować" Ukrainy, co było głównym celem kampanii.
Jak podaje "The Washington Post", Prigożin przedstawił swoje opinie w wywiadzie udzielonym prowojennemu blogerowi Konstantiowi Dołgowowi. "Jesteśmy w sytuacji, w której możemy po prostu stracić Rosję" - powiedział szef wspieranej przez Kreml militarnej formacji i przyjaciel Putina.
Amerykańska gazeta zauważa, że Rosjanin nie szczędzi przekleństw, aby podkreślić swój punkt widzenia. "Musimy wprowadzić stan wojenny. Niestety, musimy ogłosić nową falę mobilizacji, musimy skierować wszystkich, którzy są w stanie pracować, do działań nad zwiększeniem produkcji amunicji" - powiedział.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosyjska propaganda uderza w Polskę. Obnaża kłamstwa Kremla
Prigożin sugeruje, że Rosjanie, których czekają teraz trudne lata, muszą wziąć przykład z Korei Północnej. Być może trzeba będzie na kilka lat zamknąć granice i skupić się na ciężkiej pracy.
Wspomina o tym, że wystawny styl życia rosyjskich oligarchów wywołuje publiczne oburzenie. Ostrzega, że na domy bogaczy mogą zostać przeprowadzone "szturmy ludzi z widłami".
Prigożyn wieszczy koniec Rosji. "Wojna przyniosła odwrotny skutek"
Konflikt w Ukrainie wykreował dowódcę wagnerowców na jednego z głównych aktorów w wojennych scenariuszach. Jego oddziały wykazały się w walkach o Bachmut, ale udział w tym krwawym epizodzie stał się dla niego okazją do politycznych rozgrywek.
Założyciel Grupy Wagnera zapewnia nieustająco, że kieruje się miłością do ojczyzny i lojalnością wobec Putina. Ale ostro krytykuje wojnę, w Rosji zwaną "operacją wojskową". Twierdzi, że moskiewska inwazja zmieniła "armię ukraińską w jedną z najpotężniejszych na świecie", a Ukraińców w "naród znany całemu światu".
"Jeżeli na początku operacji specjalnej mieli 500 czołgów, to teraz mają 5 tysięcy. Jeśli mieli 20 tysięcy żołnierzy, którzy wiedzieli jak walczyć, teraz mają 400 tysięcy. Jak to zdemilitaryzowaliśmy? Teraz okazuje się, że właśnie zmilitaryzowaliśmy, diabli wiedzą jak" - powiedział Prigożin.
"Wagnerowiec ostrzega, że żal "dziesiątek tysięcy krewnych" zabitych żołnierzy może osiągnąć punkt wrzenia, a rosyjski rząd będzie musiał stawić czoła szerszemu gniewowi i niezadowoleniu, zaostrzonemu przez dysproporcje gospodarcze. "Moja rada dla rosyjskich elit: weźcie swoich chłopaków, wyślijcie ich na wojnę, a kiedy pójdziecie na pogrzeb, kiedy zaczniecie ich grzebać, ludzie powiedzą, że teraz wszystko jest w porządku" - powiedział Prigożyn.
Zaznaczył jednak, że istnieje "optymistyczny scenariusz" rosyjskiej wojny: poparcie Zachodu dla Ukrainy wyczerpie się, a Chiny wynegocjują porozumienie pokojowe, pozwalające Rosji zachować okupowane ziemie ukraińskie. Dodał, że nie ma wiary, że tak będzie. Jest raczej przekonany, że Ukraina może odnieść sukces, spychając rosyjskie wojska do granic, sprzed 2014 roku.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski