ŚwiatPRI: w Atenach zdesperowani młodzi migranci prostytuują się

PRI: w Atenach zdesperowani młodzi migranci prostytuują się

• PRI.org: migranci w Grecji sprzedają swoje ciała, nawet za kilka euro
• Młodych mężczyzn z Bliskiego Wschodu i Azji Środkowej można spotkać w jednym z ateńskich parków i klubach
• Na co dzień żyją w opuszczonym lotnisku z tysiącami innych imigrantów i uchodźców
• W całej Grecji przebywa ponad 50 tys. migrantów

PRI: w Atenach zdesperowani młodzi migranci prostytuują się
Źródło zdjęć: © Getty Images News | Milos Bicanski

07.06.2016 | aktual.: 07.06.2016 13:41

- Nie miałem żadnych pieniędzy. Na lotnisku (Hellinikon w Atenach, gdzie mają obóz migranci - red.) nie ma normalnej pracy. Możesz sprzedawać narkotyki, ciało albo pracować dla przemytników i wyszukiwać im klientów - mówił dziennikarzom serwisu amerykańskiego nadawcy PRI (Public Radio International) młody imigrant z Iranu o afgańskich korzeniach. Sam wybrał tę drugą opcję i zaczął się prostytuować w jednym z ateńskich parków. Za seks ze "starszym mężczyzną" dostał 20 euro. Według PRI niektórzy zdesperowani migranci mają sprzedawać swoje ciała nawet za dziesięciokrotnie mniejsze stawki.

PRI rozmawiało z kilkoma migrantami, którzy z braku innych możliwości zarobku zaczęli się prostytuować. Według serwisu można ich spotkać m.in. w jednym z dużych stołecznych parków, ale także miejskich klubach. Jak opisuje PRI oraz Global Post, które opublikowały materiał o prostytucji migrantów, już wcześniej niektóre z tych miejsc miały złą sławę - sprzedawali się tam imigranci z Europy Wschodniej. W ostatnim czasie przybyło jednak młodych mężczyzn z Bliskiego Wschodu i Azji Środkowej.

Ilu dokładnie migrantów mogło zająć się prostytucją, czując się w potrzasku, bez pieniędzy i widoków na otwarcie granic na północ UE, oraz obawami przed powrotem do swoich ojczyzn? Nie wiadomo, amerykański serwis nie podaje żadnych liczb. Także dwie największe organizacje obrońców prawami człowieka, Human Rights Watch i Amnesty International, które aktywnie zajmowały się tematem uchodźców, nie podają odpowiedzi. HRW przyznała Wirtualnej Polsce, że nie zajmowała się problemem prostytuowania się migrantów, opisanym przez Global Post i PRI. Z kolei AI nie odpisała na pytania serwisu.

Jak podają amerykańskie serwisy, migranci, uprawiający za pieniądze seks z mężczyznami, mieszkają na dawnym ateńskim lotnisku Hellinikon oraz w pobliskich zabudowaniach olimpijskich, pamiętających igrzyska sprzed 12 lat. Od lat nieczynny międzynarodowy port lotniczy i kompleks sportowy stał się w zeszłym roku domem dla kilku tysięcy imigrantów i uchodźców. Większość z nich pochodzi z Afganistanu, Pakistanu czy Iranu, a takim osobom trudniej o przyznanie statusu uchodźcy i zdobycie azylu w jednym z europejskich państw. Tutaj pierwszeństwo mają Syryjczycy, w których kraju wciąż toczy się krwawa wojna. Choć i Azja Środkowa wcale spokojnym miejscem nie jest, a talibowie i inne organizacje islamskie co rusz organizują tam zamachy.

Schronienie na dawnym lotnisku

Grecja, od lat pogrążona w kryzysie gospodarczym, i opuszczone lotnisko Hellinikon miało być dla większości żyjących tam migrantów tylko przystankiem na ich dalszej drodze. Celem ostatecznym były Niemcy i inne kraje Europy Zachodniej. Te plany uchodźców i imigrantów roztrzaskały się o szlabany graniczne opuszczane przez kolejne kraje przerażone wielkością migracyjnej fali. Według danych UNHCR w Grecji przebywa obecnie ok. 52 tys. takich osób. I choć napływ uchodźców i imigrantów w tym roku diametralnie zmalał w stosunku do poprzedniego (w 2015 r. było to 850 tys. osób, w 2016 r. - 150 tys.), ich liczba w Grecji mimo wszystko może się jeszcze zwiększyć. W 2015 r. największy napływ migrantów drogą morską notowano bowiem od sierpnia do grudnia. Rekordowym pod tym względem miesiącem był październik, gdy w ten sposób do kraju przybyło ponad 200 tys. ludzi.

Jak z kolei opisuje "The Economist", mimo ustaleń między Brukselą i Ankarą niewielu migrantów, którym nie przyznano azylu, jest odsyłanych do Turcji. Między końcem marca i końcem kwietnia - podaje magazyn - było to ok. 500 osób. "The Economist" wyjaśnia, że choć np. Afgańczycy są uważani najczęściej za imigrantów ekonomicznych a nie uchodźców, to ich starania o azyl, a w przypadku nie przyznania im takiego statusu prawne odwołanie się od orzeczenia, mogą trwać nawet rok. Ostatnio zresztą Turcja zagroziła zerwaniem umowy z Unią (czytaj więcej)
.

Tymczasem sytuacja na lotnisku Hellinikon i w części byłego kompleksu olimpijskiego jest nie do pozazdroszczenia. Przed kilkoma miesiącami agencje takie jak Associted Press, EPA czy Reuters opublikowały fotoreportaże z tego miejsca - hale dawnego międzynarodowego portu pełne leżących tylko na kocach ludzi, w niektórych pomieszczeniach rozłożone i dające nieco prywatności namioty, dzieci bawiące się na schodkach służących kiedyś do wychodzenia pasażerom z samolotów. Panującym tam warunkom w lutym przyjrzało się także France24. Jak opisywano później, choć ma być to "oficjalny" obóz, trudno przyznać, by na taki wyglądał. Nie wydaje się, by ktoś nim zarządzał, a pilnować bezpieczeństwa miał tylko stojący poza terenem nieoznakowany wóz policji.

Kiedyś w planach była renowacja tych zabudowań i przekształcenie w otwarty park. Pokrzyżowały je ekonomiczne problemy kraju. A teraz sami migranci nie wiedzą, na jak długo stały się one ich schronieniem.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
lotniskoafganistanprostytucja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (152)