Prezydent Meksyku nazwany "zdrajcą demokracji"
Przeciwnicy polityczni ustępującego
prezydenta Meksyku Vicente Foxa nie dopuścili do
wygłoszenia przez niego w meksykańskim Kongresie ostatniego
orędzia o stanie państwa. Kilkudziesięciu lewicowych deputowanych, niektórzy z transparentami nazywającymi Foxa "zdrajcą demokracji", zajęło mównicę w proteście przeciw wynikom wyborów prezydenckich.
02.09.2006 | aktual.: 02.09.2006 04:09
Zdaniem opozycji wyniki wyborów, które odbyły się 2 lipca, zostały sfałszowane na korzyść prawicowego kandydata partii Foxa, Felipe Calderona.
Ostatecznie Fox nie zdołał wygłosić przemówienia i opuścił budynek, przekazawszy pisemną wersję orędzia przedstawicielom Kongresu. Biuro prezydenta poinformowało, że zwróci się on do obywateli w wystąpieniu telewizyjnym. Fox zamierzał w swoim orędziu wezwać do zakończenia podziałów, które zagrażają meksykańskiej demokracji.
Według oficjalnych danych, Calderon pokonał swego rywala, lewicowego kandydata Andresa Manuela Lopeza Obradora, przewagą 240 tys. głosów. Specjalny wyborczy trybunał ma jednak czas do 6 września, aby ogłosić, kto jest prezydentem-elektem. Zwolennicy Obradora, którzy domagali się ponownego przeliczenia wszystkich kart do głosowania, zapowiedzieli dalszą walkę, a on sam uznał się za ofiarę "zamachu stanu".
Lewicowa Partia Rewolucji Demokratycznej oskarża Foxa o przyzwolenie i współudział w fałszerstwach wyborczych, które miały doprowadzić na fotel prezydencki związanego z nim Felipa Calderona.