Premierowi Mateuszowi Morawieckiemu powiedziano, że został nagrany. Nowa odsłona afery taśmowej
Mateusz Morawiecki zeznał przed Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego, że wiedział o istnieniu nagrań ze swoich rozmów w restauracji Sowa i Przyjaciele. Portal onet.pl ujawnił, że powiedział mu o tym najprawdopodobniej współpracownik Falenty, Tomasz Misiak.
- Słyszałem (...) od innych osób, m.in. od Pana Tomasza Misiaka i Zbigniewa Jagiełło, że zostali nagrani w restauracjach i że ja też [naj]prawdopodobniej zostałem nagrany - powiedział 8 grudnia 2014 r. w ABW Mateusz Morawiecki.
Tomasz Misiak był w przeszłości senatorem PO, kojarzonym najbardziej z Grzegorzem Schetyną. Gdy wybuchła afera taśmowa, współpracował z Falentą - zasiadał w radzie nadzorczej kontrolowanej przez niego telekomunikacyjnej spółki HAWE. Biznesmen mu jednak nie ufał i, jak podaje portal onet.pl, był jedną z najczęściej nagrywanych osób w restauracji Sowa i Przyjaciele.
Wśród nagrań jest również rozmowa ówczesnego prezesa banku BZW BK Morawieckiego i ówczesnego prezesa PGE Krzysztofa Kiliana. Wynika z niej, że do obecnego premiera przyszedł Misiak, by porozmawiać o posadzie dla Macieja Wituckiego z Telekomunikacji Polskiej SA. Chciał, by Morawiecki ułatwił kontakt z szefem doradców premiera Janem Krzysztofem Bieleckim, który obsadzał miejsca w państwowych spółkach. Poniżej zapis jednego z fragmentów nagrań.
"Mateusz Morawiecki: Spotkałem się z.... Z tym... Z Misiakiem. On mówił mi, że Witucki jest out... Że... że wychodzi z TP SA.
Zbigniew Jagiełło: No tak, tak.
Morawiecki: To... to wiesz, tak?
Jagiełło: Znaczy, wiesz co, to jest tak, że może nie mówili mi wprost, natomiast takie słyszałem, wiesz, odgłosy.
Morawiecki: Jakieś odgłosy takie... Tak, tak. No to ja to mówię bardziej wprost z pierwszej ręki, że się tam dogaduje co do odejścia, nie, z tymi swoimi Francuzami. Natomiast próbował gadać z [ministrem skarbu Mikołajem] Budzanowskim o KGHM-ie. Na razie to nic nie wychodzi. Nie ma kontaktu z Budzanowskim i czy... I że nie może mieć kontaktu za bardzo z tym... z [Janem Krzysztofem] Bieleckim. Że próbował do Bieleckiego, ale się nie dodzwonił do Bieleckiego. No i się patrzy na mnie. Ja mówię: "No, wiesz, ja mogę go umówić z Bieleckim, tylko że tam nie ma dobrej chemii". "No, tak, tak, tak, To jest znane". To wysłany został, wiesz, do mnie ten... ten Misiak, w ten sposób tak sobie to myślę i jest teraz z jednym gościem u [prezydenta Bronisława] Komorowskiego.... Witucki... Maciej"
Morawiecki mógł przejrzeć akta śledztwa
- Ja mogłem pytać, czy jego zdaniem Maciej Witucki zgodzi się wejść do władz mojej firmy. O KGHM mógł rozmawiać z kimś innym. Ze mną nie, bo obsada władz KGHM to decyzja polityczna, a ja od wielu lat byłem już wtedy poza polityką - zapewnił w rozmowie z onet.pl Misiak. I dodał, że "nie załatwiał pracy Maciejowi Wituckiemu".
Twierdzi też, że z Morawieckim "zasiadali wspólnie w radzie polskiego oddziału fundacji wydającej Project Syndicate, zajmującej się publikacją komentarzy i analiz najważniejszych światowych liderów świata polityki i biznesu". - Być może przy okazji spotkań rady wspomniałem mu o taśmach i o tym, że zostałem nagrany. Ale nie pamiętam szczegółów - dodał.
Morawiecki zeznawał przed ABW, że nie był szantażowany taśmami. - Nikt mnie nigdy nie szantażował, że moje ewentualnie nagrane rozmowy zostaną ujawnione. Nikt mi tego nie sugerował. Nikt nie proponował mi zakupu żadnych nagrań. Nikt się ze mną w sprawie ewentualnych nagrań z moim udziałem nie kontaktował” - stwierdził.
Premier twierdził też, że nigdy nie miał kontaktu z Falentą. Na początku 2015 r. poinformowano go, że może zapoznać się z kompletem akt ze śledztwa ws. afery podsłuchowej. Dziennikarze portalu przejrzeli akta śledztwa, ale nie znaleźli w nich informacji o tym, czy Morawiecki faktycznie to zrobił.
Źródło: onet.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl