Mateusz Morawiecki: "Poglądy ojca są błędne i niewłaściwe"
- Gdy mafie tracą przychody, zrobią wszystko, by się temu przeciwstawić. Będą atakować różnymi sposobami i metodami. Oskarżać, insynuować, straszyć. I to się właśnie dzieje, co nie jest zaskakujące - powiedział Mateusz Morawiecki w wywiadzie udzielonym dziennikarzowi tygodnika "Do Rzeczy".
Premier Morawiecki pytany był o nagrania swoich rozmów w restauracji Sowa i Przyjaciele. Przypomnijmy: Onet publikował fragmenty rozmów obecnego szefa rządu, w których miał dyskutować m.in. o zakupie nieruchomości na "słupy", uchodźcach, zatrudnieniu Aleksandra Grada, byłego ministra skarbu oraz syna europosła Ryszarda Czarneckiego, Przemysława.
- Przede wszystkim byłem wtedy osobą prywatną, nie pełniłem żadnej funkcji publicznej - powiedział. Odniósł się także do niecenzuralnych słów, których używał w tych rozmowach. - Kto nie przeklina, niech pierwszy rzuci kamieniem. Być może istnieją podobni święci, ale ja, gdy poruszam się w obszarze bardziej prywatnym, czasem użyję niecenzuralnego słowa.
"Przestępcy nie kapitulują"
Premier podkreślił, że podjął "ostrą walkę z mafiami VAT-owskimi i przestępcami". - Nie dziwię się, że gdy mafie tracą przychody, zrobią wszystko, by się temu przeciwstawić. Będą atakować różnymi sposobami i metodami. Oskarżać, insynuować, straszyć. I to się właśnie dzieje, co nie jest zaskakujące. Gdy szliśmy na tę wojnę, wiedzieliśmy, że przestępcy łatwo nie skapitulują - powiedział.
Na pytanie, czy oznacza to, że dziennikarze Onetu byli inspirowani do publikacji taśm przez przestępczości zorganizowaną, Morawiecki stwierdził: - Tego nie powiedziałem. Chcę wierzyć, że dziennikarze działają z dobrymi intencjami. Jednak korelacja tych wydarzeń z uruchomieniem kolejnych mechanizmów blokujących wyłudzenia VAT oraz kontekst kampanii wyborczej niestety mnoży pytania.
Premier przyznał, że znał te taśmy, bo słyszał je kilka lat temu, kiedy był przesłuchiwany w prokuraturze. - Na pewno nie pod wszystkim, co tam mówiłem, podpisałbym się dzisiaj - stwierdził.
"Nadmierna chciwość elit"
Premier Morawiecki mocno podkreślił w rozmowie, że "z rąk przestępców odzyskaliśmy półtora raza więcej" niż dostajemy z Unii Europejskiej. Jak stwierdził, ściągalność VAT wzrośnie w tym roku o 40 mld zł, a z Unii otrzymujemy rocznie 25-27 mld. Zażartował też, że może należałoby w takim razie na nowych inwestycjach dawać stosowny napis o tym, z jakich środków jest ona finansowana.
Na pytanie o "chciwych bankierów Żydów", co zostało odebrane jako antysemityzm szefa rządu, ten odpowiedział, że była to jego prywatna wypowiedź. - Wskazywała ona na egoizm globalnych elit finansowych, a nie przywary jakiegokolwiek narodu. Mówiłem o nadmiernej chciwości elit - wytłumaczył.
W sprawie głośnego sprostowania dotyczącego budowy dróg i mostów Morawiecki podkreślił, że sąd w jego wypowiedzi "zakwestionował jedno słowo". - Nie poważono sensu wypowiedzi, który był prawdziwy: PO przez osiem lat wydała na drogi lokalne 5,3 mld zł, a rząd PiS zaplanował w półtora roku wydać 6,5 mld. To fakt przez nikogo niekwestionowany. Ja użyłem po prostu błędnego czasownika - dodał.
"Kocham ojca, ale nie zgadzam się z nim"
Dziennikarz zapytał również o słowa jego ojca, Kornela Morawieckiego. W kilku ostatnich wywiadach marszałek senior ciepło wypowiadał się o Rosji i Putinie i widziałby ten kraj jako strategicznego partnera Polski.
- Bardzo kocham mojego ojca, ale kompletnie się z nim nie zgadzam i uważam, że prezentuje błędne patrzenie na te relacje. Rosja uderza w Polskę na bardzo wielu polach, trudno tego nie zauważyć. Jestem diametralnie innego zdania niż marszałek senior. Jego poglądy są w moim odczuciu błędne i niewłaściwe - zaznaczył.
Źródło: "Do Rzeczy"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl