Premier Serbii: 5 mln euro za zabójstwo prezydenta

W styczniu, na trzy miesiące przed wyborami prezydenckimi w tym kraju, opinię publiczną w Serbii zelektryzowała informacja o planach zabójstwa prezydenta Aleksandra Vucica. Coraz częściej pojawiają się głosy, że planów takich nie było, a cała akcja została wymyślona po to, by przysporzyć głosów Vucicowi. Premier Serbii Ana Brnabić zaprzecza tym pogłoskom i ujawnia, że zleceniodawcy oferowali za głowę prezydenta 5 mln euro.

Premier Serbii: 5 mln euro za zabójstwo prezydenta
Premier Serbii: 5 mln euro za zabójstwo prezydenta
Źródło zdjęć: © PAP | Rafał Guz
Violetta Baran

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Serbii ogłosiło w styczniu 2022 r., że ujawniono zamach na Aleksandara Vučicia . Belgrad miał w tej sprawie otrzymać informację od służb specjalnych jednego z krajów Unii Europejskiej. Nikt tej informacji nie potwierdził. Nikt też jednak nie zaprzeczył.

Prorosyjski prezydent Serbii trzy miesiące później po raz kolejny wygrał wybory prezydenckie. Jego ugrupowanie wygrało także przyspieszone wybory parlamentarne.

Trzech oskarżonych, dwaj chętnie zeznają

Co ze sprawą zabójstwa prezydenta? W tej sprawie oskarżono trzech członków gangu pseudokibiców: Veljko Belivuka, Marko Milkovicia i Srdjana Lalica. Ten ostatni, za obietnicę zmniejszenia grożącego mu wyroku, zdecydował się na współpracę ze śledczymi.

Lalic dowodzi, że to szefowie gangu (Belivuk i Milkovic) byli zleceniodawcami zabójstwa prezydenta Serbii. Chętnie opowiada też o szczegółach planowanego zamachu.

Jest tylko jeden problem. Belivuk, który był przywódcą przestępczej grupy pseudokibiców, równie chętnie opowiada... o swoich powiązaniach z politykami partii rządzącej. Co więcej, twierdzi, że kierowana przez niego grupa "służyła państwu".

Już w 2016 roku dochodzenie BIRN, czyli Balkan Investigative Reporting Network, wykazało ścisłe powiązania między pseudokibicami a strukturami serbskiego państwa. Zeznania Belivuka jedynie potwierdzają więc tę tezę. Śledczy i władze Serbii opierają się jednak na zeznaniach skruszonego Lalica, a nie szefa gangu. I to budzi coraz większe wątpliwości opinii publicznej.

Kto mówi prawdę?

Na te wątpliwości postanowiła odpowiedzieć premier Serbii Ana Brnabić na swoim profilu na Twitterze.

"Wszystkim, którzy pytają nas, dlaczego ufacie zeznaniom Lalica, a nie Belivuka, pozwolę sobie przedstawić tylko jeden fakt, o którym wie każdy, kto wie cokolwiek o państwie i walce z przestępczością, i który nie jest zaślepiony nienawiścią do Aleksandara Vučicia. Świadek współpracujący ze śledczymi przedstawia szczegóły tego, o czym służby bezpieczeństwa i prokuratura JUŻ MAJĄ wiedzę i dowody - gdyby tak nie było, nie byłoby procesu i świadka współpracującego" - napisała na swoim profilu premier Serbii.

"Nasze służby wiedziały o zagrożeniu życia prezydenta i zapobiegały mu (ci, którzy dziś bezwarunkowo wierzą Belivukowi, wtedy z tego drwili, a teraz to ignorują). Lalić, jako wtajemniczony, potwierdza, że zamach był planowany i podaje szczegóły, których nie znaliśmy, na przykład, że za zabójstwo zaoferowano 5 mln euro" - wyjawiła Brnabić.

Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ

"To wydaje się logiczne i łatwe do zrozumienia, prawda? I tak jest - z wyjątkiem tych, dla których nawet psychopatyczni masowi mordercy są do zaakceptowania, o ile są przeciwko Vučićowi" - zakończyła swój post premier Serbii.

Źródło: twitter.com, prawvda.com. ua, balkaninsight.com

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (21)