"Premier, prezydent, a później papież". Dymisja za wychodzenie przed szereg

Ledwie 149 dni w Ministerstwie Rozwoju i Technologii spędził Piotr Nowak. W czwartek premier Mateusz Morawiecki postanowił wręczyć mu dymisję. Oficjalnie? Skończyła się formuła współpracy. Nieoficjalnie? Słaba ocena działań ministerialnych Nowaka i jego rosnące przekonanie, że być może będzie kiedyś nowym szefem rządu. Przekonanie wzmacniane przez wewnętrznych przeciwników Morawieckiego w rządzie.

Premier Mateusz Morawiecki zdecydował o dymisji  ministra rozwoju i technologii Piotra Nowaka
Premier Mateusz Morawiecki zdecydował o dymisji ministra rozwoju i technologii Piotra Nowaka
Źródło zdjęć: © GETTY | NurPhoto
Mateusz RatajczakMichał Wróblewski

Zmiany w podatkach, tworzenie "tarczy antyputinowskiej" (tak nazywa ją sam premier Mateusz Morawiecki), wycofanie części rozwiązań Polskiego Ładu i… dymisja ministra rozwoju i technologii Piotra Nowaka. To główne wiadomości z czwartkowej konferencji premiera.

Najmniej spodziewany ruch to właśnie dymisja szefa jednego z resortów. Piotr Nowak przygodę z resortem zaczął w październiku 2021 roku. Ministrem był przez 149 dni, bo Mateusz Morawiecki właśnie wysłał wniosek o jego odwołanie - do prezydenta Andrzeja Dudy.

Wcześniej Nowak pracował w Międzynarodowym Funduszu Walutowym w Waszyngtonie. I to właśnie stąd został ściągnięty do resortu, w zastępstwie za Jarosława Gowina. Teka ministra rozwoju nie była jednak początkiem przygody Nowaka z polityką. W grudniu 2015 roku do Ministerstwa Finansów ściągnął go Paweł Szałamacha, ówczesny szef tego resortu. I jednocześnie człowiek, którego była premier darzyła dużym zaufaniem (od lat jest w zarządzie Narodowego Banku Polskiego). Nowak uchował się po zmianie szefa ministerstwa - z Szałamachy na premiera Mateusza Morawieckiego. I dopiero w 2020 roku odszedł, właśnie do MFW.

I wydaje się, że pokonały go polityczne ambicje. Lub - zapewnienia tych, którzy w roli premiera widzieliby kogoś zupełnie innego niż premier Mateusz Morawiecki.

- Mam wrażenie, że Piotr Nowak uwierzył w ostatnich miesiącach, że zostanie niedługo premierem, później prezydentem, a ostatecznie może i kiedyś papieżem. Środowisko Jacka Sasina go w tym upewniało, obiecywało, przekonywało, że kiedyś może dojść do zmiany i wtedy na pewno na niego postawią, wtedy to jego będą rekomendować. I chyba za bardzo w to wszystko uwierzył. Tymczasem od kilku miesięcy w zasadzie nie ma ministerstwa gospodarki, a w ciągu miesiąca trwania wojny nie było aktywnego ministra gospodarki - mówi Wirtualnej Polsce jeden z rządowych współpracowników premiera Mateusza Morawieckiego.

I taką ocenę Piotrowi Nowakowi miał od pewnego czasu wystawiać Mateusz Morawiecki.

- W czasie epidemii poprzedni ministrowie na tym stanowisku pracowali naprawdę od rana do wieczora. Teraz jest wojna, a to dziesiątki większych i mniejszych problemów do rozwiązania w gospodarce. To na pewno nie jest czas na drobny osobisty PR, a tym bardziej na jakieś próby blokowania decyzji, przeciągania ich, budowania na tym swojej pozycji. To jest moment, żeby z Komisją Europejską rozmawiać o programach pomocowych dla przedsiębiorców i moment, by każdego dnia wsłuchiwać się w problemy biznesu. Tego brakowało - dodaje.

- Na dobrą sprawę decyzja dotycząca wymiany szefa resortu rozwoju wykluwała się już od dłuższego czasu, ale przyśpieszyła kilka dni temu. I wydaje mi się, że nawet bez chwalenia się rozwiązaniem problemu Krajowego Planu Odbudowy los ministra był przesądzony. Premier oczywiście wykorzystał te okazje, żeby pokazać, że ma silne przywództwo i w czasie wojny jakieś zabawy, gierki polityczne nie są najlepszym pomysłem - słyszymy. - Były jakieś ostrzeżenia, były wysyłane sygnały, że lepiej nie rzucać się w ogień za politycznymi mentorami. I nie przyniosły zmiany - dodaje.

Szybkie podjęcie decyzji pozwoliło Morawieckiemu uniknąć negocjacji w przypadku dymisji. Nie było długich spotkań w siedzibie PiS przy Nowogrodzkiej, nie było żadnych targów z innymi frakcjami w rządzie.

W KPRM rosło rozczarowanie ministrem, gdy to właśnie ludzie Kancelarii we współpracy z Ministerstwem Finansów (którego szefem wciąż jest Mateusz Morawiecki), musieli tworzyć rozwiązania osłonowe dla gospodarki dotkniętej wojną Rosji na Ukrainę.

Krajowy Plan Odbudowy był tylko pretekstem. Inny z ministrów w KPRM komentować już nie chce. Mówi tylko, że "nic fajnego dostać dymisję". I dodaje, że to czas na pracę.

A warto dodać, że Piotr Nowak - jak przekonywali współpracownicy z Kancelarii Premiera - nie uczestniczył bezpośrednio np. w rozmowach z Komisją Europejską o odblokowaniu środków z KPO. I choć spotykał się z unijnymi przedstawicielami, to nie mógł sam informować o żadnych sukcesach. Nie na nim wisiały te rozmowy.

Pisaliśmy o tym w materiale pt. "Kulisy sporu w rządzie o KPO. "Minister wyszedł przed szereg, sukces ma ogłosić premier".

Jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, w zespole negocjacyjnym przy premierze Morawieckim w stałym kontakcie z Komisją Europejską są minister ds. funduszy Waldemar Buda, minister ds. UE Konrad Szymański, wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński i ambasador Polski przy Unii Andrzej Sadoś. Z ramienia Pałacu Prezydenckiego z rządem kontaktuje się w sprawie negocjacji z Brukselą minister Małgorzata Paprocka, która odpowiada za legislację.

I to nie sama informacja o KPO była problematyczna, a cały ciąg informacji o sukcesach - nie rządu, nie Polski, a Piotra Nowaka. Krajowy Plan Odbudowy to jeden z powodów, który spotęgował rozdrażnienie w KPRM. - Informowanie o jakichkolwiek decyzjach, zanim zrobi to Komisja Europejska i polski rząd, jest nieuprawnione - mówił nam ważny polityk PiS.

Inny przedstawiciel obozu władzy, bliski premierowi, przekonywał w rozmowie z Wirtualną Polską: - Takie deklaracje utrudniają negocjacje z Komisją. Po prostu szkodzą. A osoba związana z Kancelarią Premiera mówiła nawet o "amatorszczyźnie" ministra rozwoju.

A ostatnio Piotr Nowak informował np. o tym, że Polska aktywnie stara się o usunięcie Rosji z grupy państw G20. Zastąpić ją miałaby gospodarka numer 21 na świecie, czyli właśnie my. Tymczasem szanse na powodzenie takiego ruchu są niewielkie. I w KPRM również zostało to odebrane jako próba promowania się przez ministra.

Warto tymczasem dodać, że to Jacek Sasin miał ściągać Piotra Nowaka z Waszyngtonu do Warszawy. I to Jacek Sasin na początku tego roku był zwolennikiem, by w ręce Nowaka trafiły połączone resorty finansów i rozwoju. Przy czym pomysł ten pojawił się w momencie, gdy ekipa premiera Mateusza Morawieckiego przechodziła spory kryzys wizerunkowy związany z wprowadzaniem rozwiązań Polskiego Ładu. Polityczny błąd miał być paliwem dla PiS, a stał się paliwem dla wewnętrznych przeciwników Morawieckiego.

Napisz do autorów:

Mateusz Ratajczak - mateusz.ratajczak@grupawp.pl

Michał Wróblewski - michal.wroblewski@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
piotr nowakmateusz morawieckirząd
Wybrane dla Ciebie