Premier: od początku działaliśmy jak przy wirusie H5N1
Wszystkie służby od soboty działają tak, jakbyśmy mieli do czynienia z groźną dla ludzi odmianą ptasiej grypy - zapewnił w radiowej Trójce premier Kazimierz Marcinkiewicz. Obecność wirusa H5N1 u dwóch łabędzi znalezionych w Toruniu wykryło laboratorium instytutu weterynaryjnego w Puławach.
06.03.2006 | aktual.: 06.03.2006 09:52
Zobacz także fototemat:
mają być znane wyniki badań próbek pochodzących od łabędzi z unijnego laboratorium pod Londynem.
W związku z tym potwierdzenie, że tak jest - nie tylko teraz przez Puławy, ale także w ciągu dwóch, trzech dni przez Londyn - niczego nie zmieni. Wszystkie procedury będą biegły tak samo. Gdyby nie było tego potwierdzenia - wówczas zrezygnowalibyśmy z tego wszystkiego, co zostało wdrożone w Toruniu - powiedział premier.
Podkreślił też, że rząd jest przygotowany na ewentualne odszkodowania dla producentów drobiu. Ale powtarzam: działania, które wdrażamy, procedury, które zostały przygotowane i zastosowane, są stosowane właśnie po to, by można był nadal prowadzić bezpieczny chów drobiu - dodał.
Premier uspokoił, że wszystkie podjęte w sobotni wieczór działania przebiegają według takich procedur, jakby od początku chodziło o szczep H5N1. Dodał, że wobec tego nie przewiduje się podejmowania żadnych nowych kroków.
Kazimierz Marcinkiewicz podkreślił, że najważniejsze jest, aby wirus z ptactwa dzikiego nie przeniósł się na drób hodowlany. To bowiem mogłoby się mocno dać we znaki nie tylko hodowcom, ale całej polskiej gospodarce. Premier zapewnił przy tym, że polska produkcja drobiu jest bardzo bezpieczna. (mn)
Zobacz także: Ptasia grypa - co to jest?