Premier Buzek ocenia straty na Podhalu
Trzy miliony złotych to aktualny bilans strat, wyrządzonych wczoraj przez trąbę powietrzną w Morawczynie i Bielance. Od rana mieszkańcy usuwają szkody. Remontu wymaga ponad 150 budynków. Prace mogą potrwać kilka miesięcy. Trzeba naprawić słupy energatyczne i uprzątnąć powalone drzewa.
W środę przed południem w miejscowościach, które nawiedził kataklizm, przebywał premier Jerzy Buzek.
Premier zapowiedział dalszą pomoc finansową, jeśli dotychczasowa okaże się niewystarczająca. Uruchomiliśmy środki, które powinny wystarczyć, ale gdyby zabrakło to przekażemy więcej pieniędzy - obiecał w rozmowie z władzami najbardziej dotkniętej przez żywioł wsi Morawczyna. Buzek pocieszał mieszkańców, że przed zimą wszystkie zniszczenia będą odbudowane.
Całą noc pracownicy zakładów energetycznych naprawiali pozrywane linie wysokiego napięcia. W środę rano bez prądu pozostawało około półtora tysiąca gospodarstw. Jest szansa, że jeszcze po południu uda się przywrócić dostawy prądu.
Wichura uszkodziła prawie 140 budynków. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Największe straty odnotowano w położonej kilka kilometrów od Nowego Targu, miejscowości Morawczyna. Według synoptyków wiatr wiał z prędkością co najmniej stu kilometrów na godzinę.
Dotychczas rząd przeznaczył milion złotych na pomoc dla ofiar żywiołu, kolejne 500 tys. przekazał marszałek województwa małopolskiego.
Najbardziej poszkodowanym po kilkaset złotych wypłaca gmina. Pracownicy samorządu pomagają też zabezpieczyć uszkodzone domy. Wypłatę odszkodowań rozpoczęło również PZU. (mag)(aka)