Stolica wrzała
"Generał Komorowski już 2 sierpnia zrozumiał, że Warszawę czeka bitwa dłuższa, niż się początkowo spodziewano. Nie udało się złamać kręgosłupa okupantowi. Przeciwnie, kiedy minęło zaskoczenie, Niemcy zaczęli ściągać pod Warszawę brygady wojska i SS Ericha von dem Bacha. Na Okęciu przygotowywał się pułk z brygady RONA generała Bronisława Kamińskiego. Ściągnięto pułk SS Otto Dirlewangera, batalion zapasowy z Dywizji Spadochronowo-Pancernej 'Herman Göring', a także Azerów ze 111. Pułku i Kozaków z 3. Pułku. W tej masie znalazł się również Karl - moździerz miotający pociski kalibru 600 milimetrów, o ponad dwutonowej wadze.
Rankiem 5 sierpnia rozpoczął się kontratak niemiecki, zarazem rozpoczęło się oblężenie i oczekiwanie na odsiecz. 'Wszystkie nasze wysiłki i plany, cała nasza taktyka musiały być nastawione na przetrwanie do chwili, dopóki Rosjanie nie wznowią uderzenia na Warszawę'. Już 2 sierpnia generał Komorowski informował Londyn o bierności Armii Czerwonej. Nad Tamizę poleciały prośby o wsparcie w broń i amunicję" - czytamy w książce.
Kiedy we wrześniu żołnierze 1 Dywizji Piechoty podeszli do Warszawy, stolica wrzała. Z operacją praską żołnierze 1 Armii łączyli nadzieje odsieczy powstańcom i wyzwolenia miasta.
Na zdjęciu: na stanowisku ogniowym na przedpolach Pragi.