Prawdziwa historia czterech pancernych

Chwała i hańba, nadzieja i rozczarowanie, patriotyzm i zdrada

Obraz

/ 12Tankiści z krwi i kości. Kim naprawdę byli pancerni?

Obraz
© (c) materiały wydawcy, Kacper Śledziński, "Tankiści. Prawdziwa historia czterech pancernych"

"Pierwszy 'dwa świecące punkciki' zauważył Dyjak. Nie domyślił się, co to takiego, lecz wiedział, że trzeba to sprawdzić. Ostrożnie podczołgali się bliżej. Kiedy od celu dzieliło ich tylko kilka metrów, usłyszeli warczenie. - Pies? Po chwili już byli pewni. Przed nimi siedział pies, uwiązany na linie. Obok leżał trup żołnierza, pewnie właściciela. Tak myśleli. Później okazało się, że żołnierz był tylko ogłuszony. Ocucony trafił do niewoli, okazało się, że był dowódcą patrolu.

Psa zabrał Dyjak. 'Dobry tresowany owczarek alzacki staje się ozdobą plutonu'. Wilczur był już dorosłym osobnikiem. Dawno miał za sobą okres szczenięcy, kiedy to śpiąc zwinięty w kłębek, mógł upodabniać się do kuleczki.

Być może ta historia zainspirowała Janusza Przymanowskiego i dlatego w Czterech pancernych i psie pojawia się pies Janka Kosa, owczarek alzacki o imieniu Szarik. Szarik to rosyjskie słowo oznaczające kuleczkę".

(evak)

Na zdjęciu: pułkownik Malutin, dwaj radzieccy generałowie oraz major Kulik stoją na czołgu otoczonym przez śpiewających żołnierzy.

/ 12Czterej pancerni byli... Rosjanami?

Obraz
© (c) materiały wydawcy, Kacper Śledziński, "Tankiści. Prawdziwa historia czterech pancernych"

"Gros załóg obu batalionów składało się z czołgistów radzieckich. (...) Polacy stanowili tylko 10 proc. załóg. Trudno powiedzieć, jaką liczbę wozów wzięli pod uwagę oficerowie polityczni. Jak wiadomo, od połowy marca zaledwie kilkanaście czołgów było zdolnych do walki. Jeżeli informacje przedstawione przez oficerów politycznych nie były kłamliwe, to wynika z nich, że na 15 czynnych czołgów Polacy obsadzili jeden i pół wozu - czytamy w książce.

Wielu żołnierzy mierziło przyrzeczenie wierności Armii Czerwonej i Związkowi Radzieckiemu. Krzywdy łagrów i więzień jeszcze nie zostały zapomniane. Sojusznik miał krew na rękach.

Na zdjęciu: przysięga żołnierzy 1 dywizji piechoty.

/ 12Pogodny Jan Mierzycan

Obraz
© (c) materiały wydawcy, Kacper Śledziński, "Tankiści. Prawdziwa historia czterech pancernych"

Według relacji żołnierzy dowódca 1. Brygady Pancernej gen. Jan Mierzycan robił wrażenie człowieka pogodnego i na pozór łagodnego. Owa łagodność znikała jednak natychmiast w zderzeniu z niekompetencją podkomendnych.

"W tym samym czasie, kiedy do szkoły dowódców czołgów uczęszczał Kazimierz Przytocki, w Akademii Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych uczył się oficer o polskobrzmiącym nazwisku - Jan Mierzycan, a może lepiej Iwan Iosifowicz Mierzycan - bo tak też zwykł się podpisywać - trafił jako weteran wojny fińskiej, z raną otrzymaną pod Wyborgiem. W czerwcu 1941 roku miał 31 lat.

Urodził się w Diepropietrowsku. Był synem ślusarza, miał więc pochodzenie robotnicze, otwierające wszelkie ścieżki kariery w Związku Radzieckim. On wybrał karierę w Armii Czerwonej, do niej też wstąpił w 1932 roku. Dwa lata później był już w kijowskiej szkole oficerskiej.

Wojnę fińską (zimową) przesłużył w 13. batalionie czołgów. Akademia była naturalnym etapem w jego karierze żołnierza-pancerniaka" - czytamy w książce.

Na zdjęciu: gen. Jan Mierzycan (w hełmofonie) z żołnierzami 1. Brygady Pancernej na przyczółku warecko-magnuszewskim.

/ 12Niepokojący fragment przysięgi

Obraz
© (c) materiały wydawcy, Kacper Śledziński, "Tankiści. Prawdziwa historia czterech pancernych"

Wyznaczonej na 15 lipca 1943 r. przysiędze żołnierzy 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki nadano szczególną rangę. Do Sielc przybyli nie tylko członkowie Związku Patriotów Polskich z Wandą Wasilewską na czele, ale również przedstawiciele państw sojuszniczych: Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Związku Radzieckiego.

"Z dyplomatami przyjechali dziennikarze. Grupa gości była liczna i różnorodna. Wszyscy usadowili się na przygotowanej widowni, skąd mieli znakomity widok na ustawiających się w szeregach żołnierzy.

Pierwsze, co rzucało się w oczy, to polskie mundury, biało-czerwony sztandar i polski orzeł. Tylko niektórzy dziennikarze może zwrócili uwagę na drobny szczegół. Orzeł nie miał korony. Niemniej jednak w świat poszedł komunikat. 'W samym sercu Wielkiej Rosji' formuje się wojsko polskie. Ta krótka informacja skierowana do obywateli zachodnich demokracji niosła ze sobą przekaz zgodny z ich wyobrażeniem o stosunkach międzynarodowych.

Trudno byłoby znaleźć wśród czytelników prasy brytyjskiej, amerykańskiej oraz słuchaczy radia w tamtych państwach osoby dostrzegające w tym przedsięwzięciu radziecką maskaradę. Tymczasem wystarczyło wsłuchać się w słowa długiej przysięgi, gromko odbijające się echem od otaczających obóz drzew, by zwrócić uwagę na niepokojący fragment: 'Przysięgam dochować wierności sojuszniczej Związkowi Radzieckiemu, który mi dał do ręki broń do walki ze wspólnym naszym wrogiem, przysięgam dochować braterstwa broni sojuszniczej Armii Czerwonej' - czytamy.

Na zdjęciu: defilada czołgów po przysiędze.

/ 12"Czołg wpadł w bagno i znieruchomiał"

Obraz
© (c) materiały wydawcy, Kacper Śledziński, "Tankiści. Prawdziwa historia czterech pancernych"

Bitwa pod Lenino miała być pierwszym sprawdzianem bojowym żołnierzy generała Berlinga. Niestety, z uwagi na bagnisty teren oraz fatalne decyzje dowództwa, jeden z głównych atutów broni pancernej, jakim jest szybkość, został już na wstępie skutecznie zneutralizowany.

W książce czytamy: "Podporucznik Smolej lekko szturchnął butem mechanika. Czołg powoli ruszył do przodu, tak jak i kolumna 2. kompanii. Jechali ku przeprawie. To był niewielki drewniany mostek, wąski i źle zbity, tak więc kiedy mechanik Piotr Osiowy (Pietia Osiewoj) przyśpieszył, szybko pracujące gąsienice rozsypały belki. Czołg wpadł w bagno i znieruchomiał. Silnik ryczał, gąsienice mełły grząski grunt, pogrążając tank w bagnie. - Wyciągnijcie go! - rozkazał Kalenin. Drugi w kolumnie T-34 przejechał przez rozpadający się mostek i ustawił się tak, aby wyciągnąć towarzysza z bagna. Do czołgu przymocowano grube, ciężkie liny. Jednocześnie obaj kierowcy puścili sprzęgła. Ryczały silniki, lecz oba czołgi ani drgnęły. Wreszcie motory zamilkły. Mechanicy jak na komendę wyskoczyli z obu maszyn. Patrzyli na zagrzebane w błocie gąsienice. W ciągu najbliższej półgodziny zakopały się jeszcze trzy czołgi, czwarty stanął z powodu awarii.

Przeprawa była zablokowana. Czołgi stały na odkrytym terenie. Tylko kompletny ignorant nie wykorzystałby takiej okazji. Odezwała się niemiecka artyleria, pojawiły się samoloty Luftwaffe. Na przeprawę spadły bomby".

Na zdjęciu: żołnierze 1. Dywizji Piechoty przygotowują się do walki. W tle widoczny czołg T-34 z numerem taktycznym 106.

/ 12Katiusze - "organy Stalina"

Obraz
© (c) materiały wydawcy, Kacper Śledziński, "Tankiści. Prawdziwa historia czterech pancernych"

Głównym atutem katiusz - nazywanych przez Niemców organami Stalina - nie była ich celność lecz efekt psychologiczny jaki wywoływało użycie tej broni.

"Przeciągły, niemal jednostajny świst katiusz ogłuszył czekających na rozpoczęcie ataku żołnierzy. Marian Chodor siedzący na jednym z czołgów 3. batalionu zatkał rękami uszy i z ciekawością patrzył, jak niewielkie rakiety, ciągnąc za sobą warkocz ognia, lecą w stronę pozycji nieprzyjaciela. Rozrzut - jedna z wad rakiet - nie pozwalały na celne, niemal punktowe uderzenie. Salwa katiuszy wywoływała raczej efekt psychologiczny, wynikający zarówno z dźwięków wydawanych przez lecące rakiety, jak i huku eksplozji" - opisuje Śledziński.

Na zdjęciu: bateria katiusz prowadzi ostrzał niemieckich pozycji.

/ 12Stolica wrzała

Obraz
© (c) materiały wydawcy, Kacper Śledziński, "Tankiści. Prawdziwa historia czterech pancernych"

"Generał Komorowski już 2 sierpnia zrozumiał, że Warszawę czeka bitwa dłuższa, niż się początkowo spodziewano. Nie udało się złamać kręgosłupa okupantowi. Przeciwnie, kiedy minęło zaskoczenie, Niemcy zaczęli ściągać pod Warszawę brygady wojska i SS Ericha von dem Bacha. Na Okęciu przygotowywał się pułk z brygady RONA generała Bronisława Kamińskiego. Ściągnięto pułk SS Otto Dirlewangera, batalion zapasowy z Dywizji Spadochronowo-Pancernej 'Herman Göring', a także Azerów ze 111. Pułku i Kozaków z 3. Pułku. W tej masie znalazł się również Karl - moździerz miotający pociski kalibru 600 milimetrów, o ponad dwutonowej wadze.

Rankiem 5 sierpnia rozpoczął się kontratak niemiecki, zarazem rozpoczęło się oblężenie i oczekiwanie na odsiecz. 'Wszystkie nasze wysiłki i plany, cała nasza taktyka musiały być nastawione na przetrwanie do chwili, dopóki Rosjanie nie wznowią uderzenia na Warszawę'. Już 2 sierpnia generał Komorowski informował Londyn o bierności Armii Czerwonej. Nad Tamizę poleciały prośby o wsparcie w broń i amunicję" - czytamy w książce.

Kiedy we wrześniu żołnierze 1 Dywizji Piechoty podeszli do Warszawy, stolica wrzała. Z operacją praską żołnierze 1 Armii łączyli nadzieje odsieczy powstańcom i wyzwolenia miasta.

Na zdjęciu: na stanowisku ogniowym na przedpolach Pragi.

/ 12Atak na Pragę

Obraz
© (c) materiały wydawcy, Kacper Śledziński, "Tankiści. Prawdziwa historia czterech pancernych"

14 września 1944 r. żołnierze 1. Dywizji Piechoty przy wsparciu wojsk radzieckich ruszyli do ataku na Pragę. Następnego dnia w godzinach porannych uznano, że dzielnica została zajęta. Opanowanie Pragi dla wielu żołnierzy było zapowiedzią szturmu Warszawy. Czekano na rozkaz!

"Rankiem 14 września pierwsza poszła grupa szturmowa chorążego Edwarda Gruszki. Wysoka bryła T-34 otoczona biegnącymi obok piechurami wtoczyła się w labirynt ulic Pragi. Przed nimi niczym awangarda roznosił się charakterystyczny charkot gąsienic.

Wydawało się, że ulica Ząbkowska była nim wypełniona. Grupa szturmowa dochodziła do zakrętu, gdzie ulica Grochowska przechodzi w Targową. Tam chorąży Gruszka dał rozkaz zmiany kierunku o 90 stopni.

Terkot broni maszynowej skoncentrował na sobie uwagę piechoty. Odpowiedziała tym samym. Żołnierze niemieckiego 170. Pułku zalali Polaków ogniem broni maszynowej i wybuchami artylerii skoncentrowanej gdzieś za Ogrodem Zoologicznym. Chorąży Gruszka nie pchał się swoim czołgiem pod ogień nieprzyjaciela. Schowany pod osłoną piechoty absorbującej uwagę Niemców raz po raz raził wroga pociskami odłamkowymi działa czołgowego kaliber 76 milimetrów. Wtórowała mu armata działa pancernego. Huk gromów pancernych przetaczał się między zrujnowanymi budynkami. To nie była łatwa walka" - opisuje wydarzenia autor.

Na zdjęciu: żołnierze 1. Dywizji Piechoty w natarciu na ulicach Pragi.

/ 12"Praga miała być tylko etapem"

Obraz
© (c) materiały wydawcy, Kacper Śledziński, "Tankiści. Prawdziwa historia czterech pancernych"

"(...) W planach marszałka Rokossowskiego Praga miała być tylko etapem. A jednak to tylko pozór. Logika każe ostrożnie podchodzić do szans opanowania stolicy trzema dywizjami polskiej armii. 'Byłoby to pierwsze z wielkich miast leżących nad rzeką zdobyte uderzeniem od czoła' - powiedział Olgierd Jarosz w szóstym odcinku serialu Czterej pancerni i pies.

Trudność manewru, o którym lakonicznie mówił dowódca fikcyjnej załogi czołgu 102, pogłębiał jeszcze przymus forsowania Wisły. W powodzenie akcji Polaków wątpił również szef sztabu 1. Frontu Białoruskiego generał Michaił Malinin: - 'Wy cztoż sabirajeties' s waszymi triema diwizijami Warszawu brat? - [...] Nie mam takiego zamiaru, [...] za Wisłą płonie moja stolica i giną moi bracia! Nie może tam zabraknąć 1 Armii! - Wasza wola! Ale pamiętajcie, że robicie to na własne ryzyko i na własną odpowiedzialność'.

Odpowiedź Malinina wiele wyjaśniała. Po pierwsze, Rokossowski nie miał zgody Stalina na rozpoczęcie operacji warszawskiej. Atak na Pragę dwóch armii radzieckich, 47. i 70., miał proweniencję operacyjną, cel: sprzątnięcie Niemców z przedmościa, co też się wydarzyło.

Zdobyto wszystkie ważniejsze niemieckie pozycje na wschód od Wisły. Armia Czerwona objęła kontrolę nad kluczowym punktem wypadowym do dalszego pochodu wojsk. Ze strategicznego punktu widzenia, w jej rękach było teraz całe terytorium, które mogło się stać bazą dla manewrów kleszczowych na północ i na południe od Warszawy i otworzyć drogę poważniejszej próbie przedarcia się przez linię frontu" - pisze autor książki.

Na zdjęciu: ześrodkowanie czołgów 1. Brygady Pancernej przed operacją warszawską.

10 / 12Biało- czerwona flaga

Obraz
© (c) materiały wydawcy, Kacper Śledziński, "Tankiści. Prawdziwa historia czterech pancernych"

Po zakończeniu walk na Pomorzu, sprawne maszyny 1. Brygady Pancernej zostały włączone w skład 4. Pułku Czołgów Ciężkich. W walkach na terenie Brandenburgii dobijały "faszystowskiego gada".

"Wedle przekazów nad Bramą Brandenburską załopotała biało- czerwona flaga. Sprzeczne relacje nie pozwalają jednak na odpowiedź, czy istotnie była to prawda, a jeśli tak, to jak długo flaga tam wisiała. Czy prawdą jest, że żołnierza polskiego wieszającego flagę zabił radziecki snajper? Czy wreszcie doszło do regularnej strzelaniny między żołnierzami 'bratnich armii'? Tymczasem czołgi 4. Pułku walczyły jeszcze przez cztery dni. Wówczas między Hawelą a Łabą do dyspozycji podpułkownika Janczelenki były tylko dwa wozy T-34, Zielińskiego i Biruli. Oba podporządkowane 2. Pułkowi Ułanów broniły zdobytego poprzedniego dnia Schollene.

Sobota 5 maja była ostatnim dniem wojny dla kompanii T-34. W Bawarii, Austrii i Wilhelmshaven generałowie niemieccy składali podpisy pod aktami kapitulacji" - czytamy.

Na zdjęciu: 4. Pułk Czołgów Ciężkich przeprawia się przez Kanał Hohenzollernów.

11 / 12"Zginął na polu chwały"

Obraz
© (c) materiały wydawcy, Kacper Śledziński, "Tankiści. Prawdziwa historia czterech pancernych"

Widok sztandarów z białym orłem wyciskał żołnierzom łzy wzruszenia. Mimo łez wielu dostrzegło brak korony. Tak rodziły się wątpliwości. Dla nich 1 armia była tylko szansą powrotu do Polski.

"Było południe 13 października, pod Lenino nadal trwała bitwa, tymczasem nad Oką głośno było o zwycięstwie 1. Dywizji Piechoty. W gazecie 'Zwyciężymy' ukazał się rozkaz, podpisany przez generała Karola Świerczewskiego.

Najpierw duma wypełniła serca tych, dla których bitwa była jeszcze utkana z romantycznych obrazów wyniesionych z lektur Gąsiorowskiego, Sienkiewicza czy Żeromskiego. Potem ów sielski obraz zmąciła długa lista 510 nazwisk czytana przez oficera. To były nazwiska poległych. Każdemu odpowiadał gromki chór żołnierzy: 'Zginął na polu chwały'" - pisze Śledziński.

Coś, co trudno było nazwać, chwytało za gardło strachem, obawą lub żalem. Tu i ówdzie drgały głosy żołnierzy mężczyzn i kobiet, po policzkach spływały łzy. Helena Kalinowska otarła mokre oczy, z listy wyczytano nazwisko jej brata.

Na zdjęciu: 1 Dywizja Piechoty na błoniach nad Oką przed przysięgą.

12 / 12Krwawy epizod

Obraz
© (c) materiały wydawcy, Kacper Śledziński, "Tankiści. Prawdziwa historia czterech pancernych"

Operacja łużycka była krwawym epizodem 2 Armii Wojska Polskiego. Błędy wiecznie pijanego generała Świerczewskiego doprowadziły do porażki. Na szczęście dla Świerczewskiego Koniew czuwał. Decyzje Rosjanina uchroniły Świerczewskiego od blamażu.

- Tym ludziom należy się szacunek. Dla większości żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego walka u boku Berlinga była jedyną szansą ucieczki z ZSRR i powrotu do domu. Większość z nich nie była komunistami. To Ci ludzie forsowali Wisłę - i ginęli - próbując pomóc Powstaniu Warszawskiemu. Za tą decyzję gen. Berling został zdymisjonowany przez Stalina - mówi Kacper Śledziński dla Znaku.

(evak)

Na zdjęciu: przeprawa przez Nysę 1 Korpusu Pancernego.

Wybrane dla Ciebie
Śmierć w akademiku w Lublinie. Partnerka nie mogła go obudzić
Śmierć w akademiku w Lublinie. Partnerka nie mogła go obudzić
Orban rozmawiał z Putinem. "Przygotowania idą pełną parą"
Orban rozmawiał z Putinem. "Przygotowania idą pełną parą"
Cenckiewicz jak Sikorski. Porównali ich wypłaty
Cenckiewicz jak Sikorski. Porównali ich wypłaty
Atak psów pod Zieloną Górą. Właściciel nie przyznał się do winy
Atak psów pod Zieloną Górą. Właściciel nie przyznał się do winy
Z Odry wyłowiona ciało. To około 30-letni mężczyzna
Z Odry wyłowiona ciało. To około 30-letni mężczyzna
Donald Tusk zaskoczył. Nie mógł się powstrzymać przed tym gestem
Donald Tusk zaskoczył. Nie mógł się powstrzymać przed tym gestem
"Kto to jest bitcoin?". Poseł PiS zaskoczony w Sejmie
"Kto to jest bitcoin?". Poseł PiS zaskoczony w Sejmie
Atak psów pod Zieloną Górą. Zarzuty dla właściciela
Atak psów pod Zieloną Górą. Zarzuty dla właściciela
Sondaż bada polskie lęki. Jak Polacy reagują na zagrożenie wojną?
Sondaż bada polskie lęki. Jak Polacy reagują na zagrożenie wojną?
Jest porozumienie. Koalicja przedstawia projekt o "osobie najbliższej"
Jest porozumienie. Koalicja przedstawia projekt o "osobie najbliższej"
Miał wysadzić Nord Stream. Ważą się losy ukraińskiego nurka Wołodymyra Ż.
Miał wysadzić Nord Stream. Ważą się losy ukraińskiego nurka Wołodymyra Ż.
Błaszczak traci poświadczenie bezpieczeństwa. Oskarża Tuska
Błaszczak traci poświadczenie bezpieczeństwa. Oskarża Tuska