Pracował w ONZ dla Putina. Teraz Rosjanin mówi krótko: "On już przegrał"
Borys Bondariew, jedyny przedstawiciel Rosji na międzynarodowych misjach, który rok temu zrezygnował z stanowiska na znak protestu, surowo ocenia swojego dawnego szefa. Według niego rosyjski prezydent Władimir Putin już strategicznie przegrał wojnę. Jego ostateczna porażka to tylko kwestia czasu.
- Putin stracił wszystko. Zabrakło mu rozwagi i mądrości. Nie jest strategiem, ma po prostu szczęście, że jego koledzy byli jeszcze bardziej krótkowzroczni niż on - powiedział Borys Bondariew "Newsweekowi".
Były przedstawiciel Federacji Rosyjskiej w instytucjach Organizacji Narodów Zjednoczonych, po tym, jak zbuntował się przeciwko decyzjom swojego mocodawcy i na znak sprzeciwu odmówił dalszego reprezentowania Moskwy w europejskiej dyplomacji, przebywa w Szwajcarii. Jego niezgoda na to, jak zapisuje się jego ojczyzna we współczesnej historii pogłębiła się od lutego zeszłego roku.
W chwili rezygnacji napisał list otwarty. Przekazał w nim, że wojna "jest nie tylko zbrodnią przeciwko narodowi ukraińskiemu, ale także poważną zbrodnią przeciwko narodowi rosyjskiemu". "Nie mogę dłużej uczestniczyć w tej krwawej, bezmyślnej i absolutnie niepotrzebnej hańbie" - napisał w uzasadnieniu swojej stanowczej rezygnacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dyplomata zdradził, że przed rokiem jego przełożeni z Rosji kazali mu "trzymać buzię na kłódkę". Postanowił nie zastosować się do tego polecenia i nie milczał ani wtedy, gdy rozpoczęła się rosyjska bezprawna ofensywa na Ukrainę, ani teraz, gdy wojna pochłonęła już wiele ofiar i przyniosła trudne wciąż do ocenienia zniszczenia.
Pracował w ONZ dla Putina. Teraz Rosjanin mówi krótko: "On już przegrał"
Nadal krytycznie i z przerażeniem patrzy na brutalną, niczym nieuzasadnioną wojnę, wypowiedzianą przez Moskwę sąsiadowi. Podkreśla, że działania Władimira Putina są krótkowzroczne.
Jego zdaniem rosyjski dyktator sprawia wrażenie bezrefleksyjnego. Zdaje się nie mieć na uwadze ani przyszłości, ani możliwych konsekwencji krwawej wojny, jaką wywołał.
- Nie myśli o jutrze, tylko o jeszcze kilku godzinach, w których może utrzymać się u władzy. Nie ma planu - tłumaczy Bondariew.
Z pewnością myślał, że wojna skończy się za kilka dni, tak jak stało się to na Krymie w 2014 roku. Wierzył, że podbije Ukrainę, a Zachód po prostu to zaakceptuje - dodaje Rosjanin.
Dyplomata jest przekonany, że jedynym sposobem na powrót Rosji do społeczności międzynarodowej jest zakończenie reżimu Putina. - Prezydent Rosji był i pozostaje największym zagrożeniem dla światowego pokoju międzynarodowego. Gdyby nie on, Rosjanie nigdy nie pomyśleliby o wojnie z Ukraińcami - ocenia Borys Bondariew.