"Uderzenie, które zaboli". Takiego sygnału z Polski nie było od dawna
MSZ nie wyklucza nawet wydalenia rosyjskiego ambasadora z Polski, jeśli Rosja nie zaprzestanie hybrydowych ataków. - Możemy się obawiać stymulowania kolejnych m.in. ze względu na przyszłoroczne wybory prezydenckie w Polsce. Gdyby tak się stało, wówczas konieczne może być podjęcie dalszych kroków wobec Rosji – zapowiada w WP wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Szejna.
23.10.2024 | aktual.: 23.10.2024 17:59
Wycofanie zgody na funkcjonowanie konsulatu Rosji w Poznaniu nie jest ostatnim krokiem polskiej dyplomacji, jeśli Moskwa nie zaprzestanie hybrydowo atakować Polski. - W wypadku kontynuacji rezerwujemy prawo do podejmowania kolejnych stanowczych działań – zapowiedział szef MSZ i w TVP doprecyzował, że jeśli akty dywersji będą się powtarzały, nie można wykluczyć wydalenia z Polski rosyjskiego ambasadora.
Polska gotowa na podjęcie kolejnych kroków
Dyplomaci i pracownicy MSZ nie chcą wprost wskazywać, co musiałoby się stać, żeby Polska wydaliła rosyjskiego ambasadora, ale pytany o to wiceszef MSZ Andrzej Szejna mówi w WP m.in. o kontekście wyborczym.
- Możemy się obawiać stymulowania kolejnych ataków m.in. ze względu na przyszłoroczne wybory prezydenckie w Polsce. Widzimy, jak Rosja próbowała wpłynąć na wybory i referendum w Mołdawii, jak hybrydowo atakuje Gruzję, więc możemy się też spodziewać natężonych ataków na Polskę. Gdyby tak się stało, wówczas konieczne może być podjęcie dalszych kroków - mówi.
Wiceminister zastrzega jednak, że należy się spodziewać odpowiedzi Rosji, która mogłaby negatywnie wpłynąć na Polaków zamieszkujących w Rosji. - Trzeba jednak zaznaczyć, że Polska ma wciąż swoją ambasadę w Moskwie i mamy też sporą Polonię w Rosji. Jeśli wycofamy wszystkie nasze placówki, te osoby byłyby pozbawione ochrony. Wiemy o tym, że za każdą naszą odpowiedzią na atak może iść odpowiedź Rosji – dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Perfidne działanie Rosji"
Wiceszef MSZ w rozmowie z dziennikarzem WP wyjaśnia, dlaczego resort zdecydował o zamknięciu konsulatu w Poznaniu.
- Rosjanie perfidnie zlecili działania dywersyjne we Wrocławiu osobie o ukraińskim obywatelstwie. Dlaczego? To miało wpłynąć na nastroje Polek i Polaków wobec naszych przyjaciół Ukraińców, którzy walczą o niepodległość. Właśnie stąd decyzja o ukaraniu Federacji Rosyjskiej zamknięciem konsulatu generalnego w Poznaniu, bo on obejmuje swoim zasięgiem terytorialnym również Wrocław - mówi.
Według Andrzeja Szejny w działaniach MSZ "chodzi o szerszą koncepcję zatrzymania rosyjskich ataków hybrydowych na Polskę". – Ta wojna toczy się również w cyberprzestrzeni i na granicy polsko-białoruskiej. Jak informował wicepremier Gawkowski, w ubiegłym roku mieliśmy około 80 tys. cyberataków. Z tego powodu wcześniej już ograniczyliśmy prawo poruszania się dyplomatów rosyjskich na terytorium Polski. Pracownicy ambasady w Warszawie mogą poruszać się co do zasady po Mazowszu.
- Ruch ministra Sikorskiego to decyzja polityczno-dyplomatyczna, która jest odpowiedzią na całokształt ataków hybrydowych prowadzonych przez Federację Rosyjską przeciwko Polsce. To jest sygnał, że nie będziemy tego tolerować. Jeżeli Rosja nie poprzestanie, jesteśmy gotowi na dalsze kroki, łącznie z wydaleniem ambasadora. To jest jasny sygnał i uderzenie, które Rosję zaboli – dodaje Szejna. - Udzielimy bolesnej odpowiedzi - tak na zamknięcie rosyjskiego konsulatu w Poznaniu zareagowała rzeczniczka rosyjskiego resortu dyplomacji Maria Zacharowa.
Przypomnijmy, ukraiński dywersant na zlecenie rosyjskich służb wywiadowczych miał planować podpalenia we Wrocławiu. Serhij S. został zatrzymany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod koniec stycznia 2024 roku. Sąd Okręgowy we Wrocławiu nie zgodził się na dobrowolne poddanie się karze obywatela Ukrainy Serhija S., uznając, że ustalona przez prokuraturę kara 3 lat więzienia jest zbyt łagodna.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski