Pożar irackiego rurociągu to sabotaż
W Bagdadzie oficjalnie przyznano, że ugaszony rano po 24 godzinach pożar rurociągu naftowego, biegnącego z północnego Iraku do tureckiego portu Ceyhan, był sabotażem.
Ocenę taką przedstawił cytowany przez agencję France Presse przedstawiciel irackiego resortu naftowego Thamir Ghadban. Nie wykluczył, iż na linii rurociągu eksplodowała bomba. Minie zapewne wiele dni zanim ropa znowu popłynie tą trasą - dodał Ghadban.
Po przerwie wojennej rurociąg Kirkuk-Ceyhan wznowił funkcjonowanie w ostatnią środę. Zapowiadano, że codziennie będzie przez niego przepływać od 300 do 400 tysięcy baryłek eksportowanej przez Irak ropy. Przedwojenna wydajność rurociągu była dwukrotnie większa.
Do uszkodzenia rurociągu - zdaniem Ghadbana, w wyniku wybuchu podłożonego ładunku - doszło na północ od miasta Bajdżi, gdzie znajduje się największa iracka rafineria ropy. Bajdżi leży około 30 km na północ od Tikritu, rodzinnej miejscowości Saddama Husajna.