Powstrzymał serię morderstw. Bohater nadal prześladowany przez biurokratów
Już ponad 50 tys. zł wynosi stan konta zbiórki, którą internauci chcą wesprzeć Andrzeja Chylińskiego. To instruktor ze strzelnicy w Nietoperku. W wyniku ataku szaleńca stracił żonę. Nie może prowadzić działalności, bo policja "na wszelki wypadek" zarekwirowała mu całą broń.
16.07.2019 | aktual.: 16.07.2019 17:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Andrzej został postawiony w bardzo trudnej sytuacji przez los, jednak nie zostanie opuszczony przez środowisko strzelców - tłumaczą przedstawiciele Fundacji Bracia. Na konto organizowanej przez nich zbiórki wpłynęło już ponad 56 tys. zł. Andrzej Chyliński jest od 14 czerwca pozbawiony możliwości prowadzenia strzelnicy. Ponieważ po ataku szaleńca policja zarekwirowała całą broń (około 200 sztuk) zgromadzoną w ośrodku strzeleckim.
- Mija miesiąc i nikt nie potrafi mi powiedzieć, dlaczego nadal jestem obiektem biurokratycznych szykan. Dziękuje wszystkim, którzy wsparli zbiórkę. Jestem zszokowany liczbą wpłat. Z pieniędzy tych skorzystam w ostateczności - mówi WP Andrzej Chyliński. Nadal przeżywa tragedię, jaka go spotkała.
Środowisko strzelców grzmi od gniewu. Ich zdaniem Chyliński nie zasłużył na żadne represje ze strony policji, czy prokuratury. Wręcz przeciwnie jest bohaterem, który powstrzymał niebezpiecznego szaleńca. Powinien otrzymać oficjalne podziękowania.
Zabójstwo na strzelnicy. Napastnik chciał zdobyć broń
Przypomnijmy, że 23-letni mężczyzna przyszedł na strzelnicę w Nietoperku, aby wziąć udział w rekreacyjnym strzelaniu. Z broni, którą otrzymał, zastrzelił 42-letnią instruktorkę Katarzynę Chylińską. Następnie poszedł zabić Andrzeja Chylińskiego, jednak broń zacięła się. Instruktor wykorzystał szansę. Obezwładnił zamachowca i przekazał policji - sam jest byłym policjantem.
Według nieoficjalnych informacji napastnik chciał w ten sposób zdobyć więcej broni i amunicji (to nie jedyny taki przypadek). Jego znajomi twierdzą, że planował zabójstwo 48 osób z rodzinnej wsi. Media nazwały zatrzymanego "polskim Breivikiem" - od nazwiska pamiętnego mordercy z Norwegii.
Tuż po zdarzeniu policja zabezpieczyła około 200 sztuk broni znajdującej się w ośrodku strzeleckim. Następnie sprawa ugrzęzła w biurokratycznej machinie, której Chyliński stał się ofiarą.
- Dziękuję za odwagę w tych tragicznych dla pana momentach. Dziękuję za to, że powstrzymał pan mordercę. Dziękuję, że podjął pan to ryzyko i znosi pan te wszystkie represje - napisał Andrzej Turczyn, publicysta i sympatyk ruchu strzeleckiego. Podsumował, ze wstyd mu za "dziadowskie i opresyjne dla normalnych ludzi państwo".
"To nie ja jestem bohaterem"
Jeden z policjantów miał tłumaczyć zabezpieczenie broni względami bezpieczeństwa. Podejrzewano, że instruktor może targnąć się na własne życie albo dokona zemsty na podejrzanym. W policyjnych protokołach miło pojawić się mnóstwo rozbieżności dotyczących nazw, typów i numerów zabezpieczonej broni.
Jak poinformowała nas prokuratura w Międzyrzeczu wątek dokumentacji broni polecono wyjaśnić policjantom z wydziału postępowań administracyjnych Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie. Tam też trafiła broń. Na razie nie wiadomo jak długo potrwają czynności.
Jak wiadomo, strzelnica bez karabinów i pistoletów nie zarabia. Chyliński jest pozbawiony możliwości pracy. - Spotkało mnie wiele przykrych rzeczy. Ze względu na czynności policyjne nie mogłem spotkać się z krewnymi. Po przesłuchaniu trzymano mnie bez powodu w poczekalni w komendzie. Ktoś nie podjął decyzji, czy mogę już wyjść - opowiada Chyliński. - Nie czuję się żadnym bohaterem, to raczej moja żona była bohaterką - dodaje.
Masz newsa , zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl