Powrót do szkół. Szef ZNP uważa, że minister próbuje pozbyć się kosztów
Powrót do szkół. Szef ZNP Sławomir Broniarz udzielił wywiadu, w którym mówił o rozpoczęciu nowego roku szkolnego. Dla przewodniczącego związku jest jasne, że ministerstwo, "dając swobodę" dyrektorom w przygotowaniu szkół, tak naprawdę umywa od nich ręce.
Szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz wystąpił na antenie radia TOk FM, gdzie mówił o rozpoczęciu roku szkolnego. To ma się odbyć już jutro. Przewodniczący związku zawodowego nie ukrywał, że taka była wola uczniów i rodziców, a młodzież chciałaby już wrócić do normalności.
Zaznaczał jednak, że media, koncentrując się na kwestiach zdrowia, pomijają cel szkoły, a więc edukację. - Jeśli dyrektorzy będą zmuszeni wrócić do nauczania zdalnego lub wdrożyć nauczanie programowe, to zapewniam, że nie będziemy do niego przygotowani. Pierwsza fala koronawirusa sprawiła, że wykluczonych edukacyjnie zostało około 50 tysięcy dzieci w Polsce - powiedział Broniarz.
- Jeśli do tego wrócimy, to luka między bogatymi a tymi, którzy muszą sobie wyrywać jeden komputer z rąk do rąk, będzie się powiększać. 2000 miejscowości w Polsce nie ma internetu. Trudno jest mi sobie wyobrazić, że wśród tych 2000 miejscowości nie ma ani jednego ucznia lub nauczyciela - kontynuował nauczyciel.
Powrót do szkół. Kto za to zapłaci?
Pytany o "elastyczność", jaką ministerstwo zostawiło dyrektorom szkół w przygotowaniach do rozpoczęcia roku szkolnego, Broniarz zaznaczył, że jest to próba przerzucenia kosztów na samorządy.
- Gdybyśmy zdecydowali, że wszyscy mają nosić maski, tak jak ma to miejsce w Niemczech i będzie miało we Włoszech, to pytaniem kluczowym jest, kto za te zakupy zapłaci. Jeśli za przygotowanie szkoły ma odpowiadać dyrektor, to rozumiem, że on musi znaleźć środki - mówił szef ZNP.
Broniarz dodawał też, że w związku z tym, to do dyrektorów będą kierowane wszystkie uwagi rodziców.
Pod koniec programu Sławomir Broniarz został zapytany o szykowaną na początek października rekonstrukcję rządu. Jak mówią komentatorzy, jest wielce prawdopodobne, że podczas jej trwania obecny szef MEN Dariusz Piontkowski pożegna się ze swoim resortem.
- Ważniejsza od zmiany ministra jest zmiana polityki edukacyjnej. Ta musi mieć charakter długofalowy i musi być tworzona wspólnie z rodzicami i nauczycielami. Minister powinien mieć czas na jej realizację. To wymagałoby wyłączenia tego resortu z gry politycznej - zakończył swoją wypowiedź.