ŚwiatPowódź i śmierć w Wenecji. Mojżesz nie uratował świętego Marka. Powodem korupcja

Powódź i śmierć w Wenecji. Mojżesz nie uratował świętego Marka. Powodem korupcja

Po katastrofalnej powodzi w Wenecji, która omal nie zniszczyła bazyliki św. Marka, Włosi winą obarczają "Mojżesza", czyli gigantyczny i kosztowny system zapobiegania zalaniom. Budowany od lat system nie został jednak ukończony, bo politycy brali łapówki.

Powódź i śmierć w Wenecji. Mojżesz nie uratował świętego Marka. Powodem korupcja
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | ANDREA MEROLA
Oskar Górzyński

Mojżesz - po włosku Mosè - to Elektromechaniczny Moduł Eksperymentalny (Modulo Sperimentale Elettromeccanico, MOSE). Czyli system 76 zdalnie sterowanych zapór, który - na wzór biblijnego proroka - miał ocalić Wenecję od wody: coraz wyższych przypływów i podnoszącego się poziomu morza.

Miał, ale tego nie zrobił. Po tym, jak we wtorek nadzwyczajnie wysoki przypływ zalał miasto i słynną bazylikę św. Marka, architektoniczny symbol miasta był "o jeden oddech od Apokalipsy, o włos od katastrofy", jak powiedział agencji ANSA kustosz kościoła Pierpaolo Campostrini. "Wenecja jest na kolanach" - ogłosił z kolei mer Wenecji Luigi Brugnaro.

Wysoka na 175 cm woda, która wdarła się przez okna bazyliki, zalała kryptę i podmyła fundamenty, choć nie zniszczyła najcenniejszych dzieł sztuki tam przechowywanych.

Według znawcy sztuki Vittorio Sgarbiego cytowanego przez dziennik "Lo Fatto Quotidiano", po wiekach eksploatacji, powtarzających się podmyć i powodzi, struktura katedry jest "bardzo, bardzo poważnie zagrożona", a wręcz "wyczerpana". To samo dotyczy całego miasta. Na skutek powodzi zginęły dwie osoby, poważnym szkodom uległy dziesiątki budynków, a straty - ich liczenie wciąż trwa - szacowane są na miliardy euro.

Dlaczego Mojżesz nie ochronił Wenecji

Środowy przypływ był drugim najwyższym w historii miasta. Ale wszystko wskazuje na to, że "wysoka woda" - jak nazywają te powodzie Włosi - może pustoszyć Wenecję wiele razy. Przynajmniej od lat 80. częstotliwość i intensywność katastrof się zwiększa. A do tego dochodzi podnoszący się poziom mórz powodowany globalnym ociepleniem. Ratunkiem dla Wenecji miał być właśnie "Mojżesz". Dlaczego nie był?

Podobnie jak w przypadku zawalenia się autostradowego mostu Morandi w Genui w ubiegłym roku, winni są politycy. Choć pierwsze projekty "Mojżesza" powstały już 40 lat temu, do dziś - po 16 latach od wbicia łopaty - ten wielki projekt nie został ukończony. Kosztująca gigantyczne pieniądze inwestycja (7 mld euro, czyli prawie 30 mld zł) przyciągnęła gigantyczną korupcję.

Obraz
© Wikimedia Commons CC BY | Magistrato alle Acque di Venezia - Consorzio Venezia Nuova

Do dziś w sprawie dokonano 35 zatrzymań, zaś wyroki usłyszeli już politycy związani z partią Forza Italia Silvio Berlusconiego. To prezydent regionu Giancarlo Galan (2 lata i 10 miesięcy więzienia) oraz były minister środowiska i infrastruktury Altero Matteoli (4 lata). Pieniądze defraudowano na różne sposoby: zawyżano koszty, wręczano łapówki, tworzono fikcyjne faktury. W rezultacie projekt, który miał zostać ukończony już w ubiegłym roku, jest opóźniony o przynajmniej cztery lata i kosztuje 7 razy więcej niż według pierwotnych wycen.

Wyścig z czasem

Po weneckiej katastrofie, właśnie te tematy zdominowały dyskusję we Włoszech. Dlatego Giuseppe Conte, premier lewicowo-populistycznego rządu, szybko pojawił się na miejscu, pokazując, że trzyma rękę na pulsie. Ogłosił stan wyjątkowy i zapowiedział przyspieszenie prac nad MOSE, które są już na "ostatniej prostej". Ale też studził oczekiwania.

- Nie możemy kpić z obywateli, obiecując im, że skończymy to w przyszłym roku. MOSE zostanie ukończony prawdopodobnie na wiosnę 2021 roku - oznajmił polityk.

Niektórzy eksperci twierdzą, że to i tak zbyt optymistyczne szacunki, a projekt nie zostanie ukończony do 2022. Pytanie, czy to wystarczy, by uratować weneckie skarby włoskiej kultury, pozostaje jednak otwarte.

- Po 20 godzinach pod wodą, stan ścian i podłóg jest dramatyczny - stwierdził były kustosz bazyliki św. Marka Carlo Alberto Tesserin. - Dokładniej zweryfikujemy to dopiero później. Należy mieć nadzieję, że nie jest tak źle, jak się tego obawiamy - dodał.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (90)