Poszukiwania Jana Lityńskiego. Do akcji chcą wejść nurkowie od sprawy Piotra Woźniaka-Staraka
Trwają poszukiwania ciała Jana Lityńskiego, byłego polityka i opozycjonisty z czasów PRL, który utonął w Narwi, próbując uratować swojego psa. Pomoc w trudnej akcji zadeklarował Maciej Rokus, szef Grupy Specjalnej Płetwonurków RP, która m.in. odnalazła ciało Piotra Woźniaka-Staraka.
- Oczywiście, że jesteśmy gotowi pomóc rodzinie i przyłączyć się do poszukiwań. Będę rozmawiał o tym z żoną pana Lityńskiego. Akcja o tej porze roku, na rzece pokrytej lodem, będzie bardzo trudna - mówi WP Maciej Rokus. Dodaje, że aktualnie nurkowie grupy pracują na rzece Wisłok w Rzeszowie, gdzie trwają poszukiwania zaginionego 25-latka.
We wtorek Elżbieta Bogucka, wdowa po Janie Lityńskim zamieściła post na Facebooku: "Szukają Janka dalej. Wiem, że wczoraj znaleźli czapkę. Jest trudno, bo lód. Zastanawiam się nad sprzętem, którego użyła rodzina Staraków w poszukiwaniu syna" - napisała. Wiele osób doradzało jej kontakt właśnie z Grupą Specjalną Płetwonurków RP. To oni w sierpniu 2019 roku po kilkudniowych poszukiwaniach na jeziorze Kisajno odnaleźli ciało producenta filmowego.
Rokus zadeklarował, że spróbuje skoordynować dwie prowadzone akcje. - Metoda poszukiwań i zastosowany sprzęt zależy od zastanych warunków na rzece Narwi. Zbieram w tej chwili informacje o warunkach hydrologicznych w miejscu wypadku - mówi szef Grupy Specjalnej Płetwonurków RP.
- Dużym utrudnieniem jest pokrywa lodowa. Należy zakładać, że podczas roztopów nurt rzeki przyspieszył i mógł przenieść ciało ofiary na znaczną odległość. Postaramy się oszacować możliwe odległości po wykonaniu badań i eksperymentów na miejscu. Poszukiwania mogą trwać wiele dni - ocenia Maciej Rokus.
Jan Lityński poszukiwania wznowiono. Skomplikowana akcja
We wtorek rano służby ratownicze wznowiły poszukiwania ciała Jana Lityńskiego. Policjanci z Pułtuska i dodatkowe patrole z Płocka i Radomia sprawdzają brzegi Narwi. Z kolei ratownicy WOPR i Straż Rybacka z użyciem pontonów i rozłożonego na lodzie trapu wchodzą na rzekę, sprawdzają rejon, w którym doszło do wypadku.
- W poniedziałek rozkuliśmy lód, ale dziś rano wpłynęła w to miejsce kra. Poniżej miejsca wypadku strażacy przygotowują w lodzie dziury i przez takie jakby wizjery będziemy wpuszczać podwodną kamerę. Okaże się, czy będzie coś widać - relacjonuje Mariusz Osica z WOPR w Pułtusku. - Robimy wszystko, co da się zrobić w obecnych warunkach - dodaje.
75-letni Jan Lityński utonął podczas próby uratowania własnego psa. Do tragicznego wypadku doszło w niedzielę, na rzece Narwi w okolicach ulicy Wyszkowskiej w Pułtusku. Rejon poszukiwań obejmuje kilkukilometrowy odcinek biegu rzeki do miejscowości Kacicie. Po kolejnych 20 km rzeka łączy się z Bugiem i wpada do Zalewu Zegrzyńskiego.