Poszukiwania Jacka Jaworka. Policyjni eksperci nie mają wątpliwości
Ponad trzy miesiące – tyle już trwają poszukiwania 52-letniego Jacka Jaworka. Policja przyznaje, że nie prowadzi już tak intensywnej operacji, jak na początku. Prokuratura sprawdza tajemniczą przesyłkę i logowania w mediach społecznościowych na koncie Jaworka. A policyjni eksperci mówią Wirtualnej Polsce, że bez popełnienia błędu przez podejrzanego i bez wiadomości od informatorów jego schwytanie będzie niezwykle trudne.
- Jeżeli chodzi o pracę operacyjną, to nie widzę już w tym temacie większych możliwości. Najprawdopodobniej Jaworek przebywa poza granicami naszego kraju. W takiej sytuacji potrzebna jest dobra kooperacja z zagranicznymi jednostkami policji. A tam trzeba liczyć na szczęście albo przypadek. Może Jaworek popełni jakieś wykroczenie? Może zostanie przypadkowo wylegitymowany? A jeśli nie popełni błędu, to policjanci muszą czekać na informacje od sygnalistów, którzy wskażą jego miejsce pobytu – mówi Wirtualnej Polsce Marek Dyjasz, były dyrektor Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji.
W podobnym tonie wypowiada się Marcin Miksza, były funkcjonariusz Centralnego Biura Śledczego, który m.in. walczył z mafiami narkotykowymi. - Jeśli do tej pory podejrzanego nie złapano, to policjanci najpewniej wyczerpali już wszystkie operacyjne narzędzia. Podsłuch, billingi, logowania... Jeżeli nic z tego nie namierzono, to teraz poszukiwania muszą opierać się na osobowych źródłach informacji – ocenia były funkcjonariusz CBŚ.
Przesyłka do straży, logowanie w sieci
W ostatnich dniach media obiegła informacja, że na adres Ochotniczej Straży Pożarnej w Borowcach dotarła przesyłka na nazwisko Jacka Jaworka. Nadawcą była jedna z globalnych firm internetowych. Z kolei w mediach społecznościowych ktoś miał logować się na konto Jacka Jaworka.
- Badamy sprawę przesyłki do OSP w Borowcach. Została zabezpieczona w siedzibie Poczty Polskiej. Na dzień dzisiejszy nie mogę ujawnić, jaka była jej zawartość. Ustalamy wszelkie okoliczności. Musimy odpowiedzieć na pytanie, czy przesyłka była zaadresowana do tego Jacka Jaworka. Bo takich osób, o takim imieniu i nazwisku jest więcej. Jesteśmy w trakcie weryfikacji. Mamy również informację od policji, że ktoś się logował na profilu należącym do podejrzanego. Musimy ustalić: kto się logował i z jakiego miejsca. I czy ktoś nie zrobił tego w ramach głupiego żartu – mówi Wirtualnej Polsce rzecznik prokuratury okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek.
- Czynności poszukiwawcze są nadal prowadzone, ale już nie na tak dużą skalę, jeżeli chodzi o użycie policjantów w terenie. Obecne czynności bardziej skupiają się ewentualnej aktywności podejrzanego w sieci – mówi WP Magdalena Szust ze śląskiej policji.
Przypomnijmy, do tragedii doszło 10 lipca w miejscowości Borowce koło Częstochowy. Policjanci wezwani do awantury domowej znaleźli ciała 44-letniego małżeństwa oraz ich 17-letniego syna. Ofiary zostały zastrzelone. Przeżył tylko młodszy z rodziny, 13-letni chłopiec, który zdołał się najpierw ukryć, a potem uciec.
Podejrzanym o zabójstwo jest Jacek Jaworek - 52-letni brat gospodarza domu - który zbiegł z miejsca zdarzenia. Po makabrycznym zabójstwie w Borowcach mężczyzna zniknął bez śladu. Jest poszukiwany listem gończym, Europejskim Nakazem Aresztowania, wystawiono za nim czerwoną notę Interpolu. Według początkowych hipotez, mężczyzna mógł popełnić samobójstwo. Z każdym dniem coraz bardziej prawdopodobną wersją przyjętą przez śledczych było przekonanie, że Jaworek uciekł za granicę i żyje.
"Ktoś może mu pomagać"
- Może ktoś mu pomagać, przecież musi się z czegoś utrzymywać. Słyszałem, że ktoś zalogował się na jego konto w mediach społecznościowych. Wątpię, żeby był tak sprawny informatycznie, by z odroczonym czasem emisji, zostawiał ślady w internecie. Nie można jednak wykluczyć, że gra na nosie policji i robi to celowo – mówi nam były szef Biura Kryminalnego Marek Dyjasz. Jego zdaniem, teza o samobójstwie mocno się zdezaktualizowała.
- Policjanci dokładnie przeczesywali tamtejszy teren. Bez skutku. Skoro nie znaleziono ciała, to policja musi skupić się na szukaniu go żywego. Rozumiem, że to nie jest komfortowa sytuacja, ale niestety wygląda na to, że w ostatnim czasie "zeszła temperatura z organów ścigania". Zapewne część policjantów wróciła już do swoich bieżących zadań, a grupa, która zajmuje się zatrzymaniem Jaworka, jest już dużo mniejsza – ocenia Marek Dyjasz.
W opinii Marcina Mikszy, byłego funkcjonariusza Centralnego Biura Śledczego, trudno jest zrozumieć, dlaczego dotychczas nie złapano Jaworka. – To nie jest facet z grupy przestępczej czy gangsterskiego światka, który ma wypchany portfel i możliwości podróżowania po świecie. To nie jest człowiek pokroju herszta czy szefa gangu. Namierzono "Słowika", Marka Falentę, a Jaworka nie… – mówi WP były funkcjonariusz CBŚ.
Pytany o hipotezę z samobójstwem, podobnie jak Marek Dyjasz, również jest sceptyczny. – Gdyby miał targnąć się na swoje życie, policjanci już dawno zlokalizowaliby ciało. Tym bardziej, że bezpośrednio po zbrodni, pobliski teren był dokładnie przeszukany. Obawiam się, że przy tej konkretnej sprawie policjantom może nie starczyć zapału. Mają taki "przemiał spraw", że mało kto może sobie pozwolić na intensywną pracę – uważa Marcin Miksza.
Wszystkie osoby, które znają aktualne miejsce pobytu Jacka Jaworka, mogące pomóc w ustaleniu jego miejsca pobytu, lub które mogą mieć istotne dla śledztwa informacje, proszone są o kontakt z Komendą Miejską Policji w Częstochowie pod nr. telefonu 47 858 12 55 lub nr alarmowym 112.
Czytaj też: Mieszkańcy wsi przerażeni. Gdzie jest Jaworek?