"Poszłam w nocy z krwią na rękach". Wstrząsająca relacja ze szpitala

Śmierć ciężarnej Doroty w Nowym Targu poruszyła Polskę i wyprowadziła tysiące ludzi w całym kraju na ulice. O swoje życie obawiała się także Milena, która trafiła do szpitala w 13. tygodniu ciąży. - Myślałam, że już nie wyjdę z tego szpitala - mówi w rozmowie z "Uwagą!" TVN.

Zdj. ilustracyjne
Zdj. ilustracyjne
Źródło zdjęć: © PAP | Verwendung weltweit, usage worldwide
Adam Zygiel

16.06.2023 | aktual.: 16.06.2023 17:25

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Milena trafiła do szpitala w 13. tygodniu ciąży. Miała krwawienie, bóle brzucha i skurcze. Na drugi dzień pobytu odeszły jej wody płodowe. - Dziecko znajduje się w kanale rodnym. To dziecko tam się dusi, ono się suszy, ono już się nie rozwija. Ta ciąża nie ma żadnych szans na przeżycie - mówiła w rozmowie z "Uwagą!" TVN.

Lekarze powiedzieli kobiecie, że nie mogą usunąć ciąży. Kiedy powiedziała im o historii Doroty usłyszała, by "nie oglądała wiadomości". Kobieta obawiała się, że zakazi się sepsą. Napisała pismo, w którym podkreśliła, że domaga się przerwania ciąży z uwagi na zagrożenie zdrowia. Ale nie zostało ono przyjęte.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Poszłam z krwią na rękach"

- Poszłam w nocy z krwią na rękach. Leciało mi po nogach, po podłodze. Powiedziałam pani, żeby coś zrobiła, bo ze mnie leci jak z kranu. Ona do mnie powiedziała, żebym poczekała do ósmej rano, że będzie obchód, żebym to zgłosiła. Zgłosiłam, zrobili mi badanie USG i powiedzieli, że płód żyje. I to na tyle - mówiła.

Na drugi dzień rano lekarze stwierdzili jednak śmierć płodu. Powiedzieli, że podadzą leki, które wywołają poród. Tego samego dnia jednak, późnym wieczorem, przeprowadzono u niej zabieg usunięcia płodu.

Obawy o zajście w ciążę

Milena twierdzi, że dostała pomoc psychologiczną od szpitala dopiero dzień po usunięciu ciąży, choć przebywała w placówce tydzień. Ma jednak żal, że nie udzielono jej wsparcia wtedy, gdy miała najcięższe chwile i obawiała się o swoje życie.

- Na pewno będę bała się teraz zajść w ciążę. Jeżeli nie wyjedziemy za granicę, to ciąża w Polsce, dopóki prawo się nie zmieni, nie zapowiada się - mówi w rozmowie z "Uwagą".

Dyrekcja szpitala przekazała TVN, że "słowa pacjentki są jej subiektywnymi odczuciami". "Nie mniej pragniemy zaznaczyć, że mając na uwadze aktualne standardy postępowania, bieżące zalecenia, sytuację prawną, personel szpitala zadbał o pacjentkę najlepiej, jak w tej sytuacji było to możliwe" - napisano w komunikacie.

Czytaj więcej:

Źródło: "Uwaga" TVN

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (138)