Odlot posłanki PiS. O jej słowach będzie głośno

W całym kraju trwają protesty przeciwko restrykcyjnemu prawu aborcyjnemu. Manifestacje są związane ze śmiercią ciężarnej 33-latki w Nowym Targu. Posłanka PiS Ewa Szymańska w rozmowie z WP powiedziała, że obwinianie prawa to "propaganda". Umniejszała także problem śmierci kobiet i kpiła z protestów. - Pan tak mówi, jakby tych kobiet umierały tysiące - mówiła.

Posłanka PiS umniejszała problem śmierci kobiet w wyniku wyroku TK
Posłanka PiS umniejszała problem śmierci kobiet w wyniku wyroku TK
Źródło zdjęć: © Wirtualna Polska | Patryk Michalski
Patryk MichalskiAdam Zygiel

Dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Michalski zapytał w Sejmie posłankę PiS Ewę Szymańską, o czym mówiono na posiedzeniu klubu Prawa i Sprawiedliwości. - To, co zwykle. Nic nowego - stwierdziła. Podkreśliła, że posłowie "mają pracować".

- Nie chcę używać słów, bo nie powtórzę dobrze po prezesie (Jarosławie Kaczyńskim - red.), nie jestem w stanie. Prezes mówił o tym, jak do tej pory było i ma być też tak dobrze - powiedziała.

Szymańska została także zapytana o kwestię prawa aborcyjnego. - A co z prawem aborcyjnym? Prawo aborcyjne się nie zmieniło, myśmy nie zmieniali prawa aborcyjnego - mówiła.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Na uwagę, że na klubie PiS podobno mówiono o tej kwestii, odpowiedziała: - A jak pan wie, to po co mnie pan pyta? - po czym wybuchła śmiechem.

Posłanka PiS o obwinianiu prawa aborcyjnego: propaganda przedwyborcza

Szymańska komentowała także kwestię śmierci ciężarnej 33-latki w szpitalu w Nowym Targu. Wielu wiąże to z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego ws. przerywania ciąży z 2020 roku.

- Prawo się nie zmieniło, a błędy w sztuce lekarskiej zdarzają się. Ja nie wiem, co było w tym ostatnim przypadku, gdzie zmarła pani Dorota, a przynajmniej tak piszą, że miała na imię. Być może błąd lekarski, być może błędna diagnoza - mówiła posłanka.

W całej Polsce w środę wieczorem odbyły się protesty pod hasłem "Ani jednej więcej" w związku z tragedią w Nowym Targu. Według posłanki uczestników "ktoś bardzo nakłaniał do protestu".

- Nawet z mównicy sejmowej padały takie rzeczy... Żyję już na tym świecie tyle, po prostu bym takich rzeczy nie odważyła się mówić, że to przez prawo. To jest taka propaganda przedwyborcza - przekonywała.

"Pan się zajmie tym, co na Ukrainie"

Szymańska stwierdziła także, że "ludzie w różnych sprawach protestują". - Przed Sejmem to w takich sprawach czasem protestują, że mnie by się nie chciało - mówiła.

Posłanka umniejszała także problem śmierci kobiety w związku z restrykcyjnym prawem aborcyjnym. - Pan tak mówi, jakby tych kobiet umierały codziennie dziesiątki, setki tysięcy. Pan się zajmie tym, co na Ukrainie, tam ludzie giną - mówiła.

Nasz dziennikarz Patryk Michalski był wielokrotnie w Ukrainie. Był tam także w momencie rozpoczęcia rosyjskiej inwazji 24 lutego 2022 roku, o czym powiedział Szymańskiej. - No i co z tego? A dzisiaj wszyscy już zapomnieli o tym - stwierdziła posłanka.

"Kobiety z powietrza nie zachodzą w ciążę"

Polityczka PiS stwierdziła także, że nie powinno się mówić o sprawie aborcji jako o "problemie kobiet". - A gdzie są faceci, czemu nie protestują? Kobiety z powietrza nie zachodzą w ciążę - mówiła.

- Człowiek to jest kobieta i mężczyzna. Nie zgadzam się z takim podejściem do człowieka, że to "kobieta". Ja nie chcę być szczególnie traktowana, chociaż jestem kobietą. Chcę, żebym ja, mój mąż i moja rodzina byli traktowani jednakowo - powiedziała Szymańska.

Na uwagę Patryka Michalskiego, że na protesty przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego chodzą także mężczyźni, posłanka stwierdziła, że "to przeważnie posłowie".

- Żałuję, że się wcześniej urodziłam, bo tak dobrze, jak jest w Polsce, to nigdy nie było - zakończyła swój wywód Ewa Szymańska.

Śmierć 33-latki w Nowym Targu

33-letnia Dorota w maju trafiła do szpitala w Nowym Targu. Była w 20. tygodniu ciąży. Według rodziny przyjęto ją z bezwodziem (stan, w którym w worku owodniowym brakuje wód płodowych), a mimo to lekarze nie wywołali poronienia. Kobieta zmarła po kilku dniach.

Pełnomocniczka rodziny zmarłej mecenas Jolanta Budzowska w rozmowie z Wirtualną Polską przekazała, że jej zdaniem doszło do rażących zaniedbań i błędu medycznego. - Nie reagowano na rosnące CRP, czyli wskaźnik stanu zapalnego. Pozbawiono też pacjentkę prawa do decyzji - powiedziała.

Prokuratura Rejonowa w Nowym Targu prowadzi śledztwo ws. narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pani Doroty oraz jej nienarodzonego dziecka.

Czytaj więcej:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
pisaborcjasejm
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2245)