Posłowie mają setki pytań. Rekordzistka wysłała 770 zapytań poselskich do ministerstwa sprawiedliwości
Posłowie wysyłają setki zapytań poselskich. Wśród nich znajdują się pytania o inwestycje drogowe i reformę edukacji. Wszystkie wyglądają niemal identycznie, zmieniają się tylko szczegóły. Marszałkowie, w przeciwieństwie do poprzedniej kadencji, nie blokują takich pytań.
Jak pisze piątkowa "Rzeczpospolita", posłowie zalewają ministerstwa swoimi pytaniami. Do rekordzistek należy posłanka PiS Elżbieta Duda, która 770 razy pytała, czy prokuratura prowadziła postępowania przygotowawcze dotyczące nieprawidłowości w przekazaniu przez władze Krakowa nieruchomości. W każdym z pism zmieniał się tylko adres nieruchomości. Wcześniej, 99 podobnych pytań wysłała do ministerstwa finansów.
Gazeta zauważa, że takich posłów jest więcej. Inny z posłów PiS-u, Bartłomiej Stawiarski, pytał ministra kultury o ramówki i oglądalność telewizji regionalnych. Takich pism wysłał 300. Na swoim koncie ma też ponad 100 zapytań poselskich do ministra infrastruktury dotyczących inwestycji drogowych w województwie opolskim.
W masowym wysyłaniu pytań specjalizują się nie tylko posłowie partii rządzącej. "Rzeczpospolita" zauważa, że Paweł Kobyliński i Mirosław Suchoń z Nowoczesnej pytali ministerstwo edukacji o reformę szkolnictwa w 523 miastach. A poseł PO Paweł Bańkowski chciał wiedzieć, czy rząd PiS był zaangażowany w zainicjowanie inwestycji różnych firm w Polsce.
Posłom sprzyja system informatyczny
W poprzednich latach też byli tacy posłowie. Wśród nich znajdowała się Anna Sobecka z PiS, która złożyła około 650 niemal identycznych interpelacji o wykonywanie przez Polskę wyroków Europejskiego Trybunału Prawa Człowieka. Wtedy zostały one zablokowane przez wicemarszałka z SLD, Jerzego Wenderlicha. Jednak w tej kadencji takie rzeczy się nie zdarzają.
Powodem jest system informatyczny. W poprzedniej kadencji go nie było, a wicemarszałek musiał ręcznie podpisywać wszystkie zapytania. "Rzeczpospolita" ustaliła, że teraz setki niemal identycznych zapytań poselskich można zaakceptować jednym kliknięciem. Jedynie buntują się urzędnicy, którzy muszą odpowiadać posłom. Proszą ich, żeby zamiast setek niemal identycznych interpelacji wysyłali jedną.