Poseł Wipler nie zaatakował policjanta. Jest na to dowód
Jest nagranie monitoringu z nocy z 29 na 30 października 2013 roku, z których wynika, że to nie poseł Wipler zaatakował policję pod klubem nocnym w Warszawie. - Przez rok domagałem się, żeby państwo dowiedzieli się, co tam się naprawdę wydarzyło (...). Problem polega na tym, że takich przypadków jak mój w Polsce jest wiele. Policja jest państwem w państwie - mówił polityk na zwołanej przez siebie konferencji prasowej w sejmie.
06.11.2014 | aktual.: 06.11.2014 11:30
Jako pierwszy nagranie opublikował "Super Express". - Mamy kilkanaście minut filmu. Widać na nich bez wątpienia zataczającego się posła, ale i wyjątkową brutalność policji - twierdzi dziennik. Wipler od początku mówił, że jest ofiarą, a nie sprawcą zdarzenia.
Poseł, który pojawił się przy radiowozie został zaatakowany gazem w twarz. Podobnie jak inny człowiek, który szedł ulicą zamiast chodnikiem i był pod wpływem alkoholu. Wipler - jak twierdzi - wstał spod muru, by interweniować w jego obronie. Tymczasem opisując to zdarzenie, rzecznik stołecznej policji Mariusz Mrozek twierdził przed rokiem, że to poseł zaatakował policjantów i jednemu rozdarł nawet mundur. Na nagraniu nie widać jednak, by Wipler kogokolwiek uderzył lub szarpał.
Czytaj również: Wipler szczerze o nagraniu z monitoringu: prawda wyszła na jaw
Jest też inna nieścisłość. Zaraz po wybuchu afery Wiplera zjawił się świadek - ponoć taksówkarz, który rzekomo stał wtedy obok mercedesa. Na nagraniach go nie widać, on jednak twierdzi, że wszystko świetnie słyszał.
Wipler chce wyjaśnień
Poseł Przemysław Wipler chce wyjaśnień od premier Kopacz, ministrów i szefów policji. Mówił o tym na zwołanej przez siebie konferencji w sejmie.
- Chciałbym zacząć od podziękowań dla moich bliskich – rodziny, przyjaciół, współpracowników, którzy byli ze mną przez cały ten czas. Wierzyli, że zachowywałem się zgodnie z prawem, że ta zła nowina, która została zaprezentowana opinii publicznej, nie jest prawdziwa. Był powtarzany szereg nieprawd – to było dyskredytowanie mnie jako osoby publicznej. Pamiętam hasła: „śmierć Wiplera”, „Koniec Wiplera” – mówił Wipler.
- Przez rok domagałem się, żeby państwo dowiedzieli się, co tam się naprawdę wydarzyło – powiedział Wipler. Dodał, że opowieść przedstawiona przez policję, była "policyjną prawdą". - Problem polega na tym, że takich przypadków w Polsce jest wiele, a także brak jakiejkolwiek odpowiedzialności ze strony funkcjonariuszy - zaznaczył.
- Jako polityk wielokrotnie interweniowałem w podobnych sprawach bezprawnych interwencji policji. Problemem jest skala tego rodzaju zdarzeń – podkreślił Wipler.
Wipler zaapelował, żeby do konsekwencji został pociągnięty m.in. komendant główny stołecznej policji. Wyjaśnień chce również od b. ministra Bartłomieja Sienkiewicza i ówczesnej marszałek sejmu Ewy Kopacz, którzy wypowiadali się na jego temat. - Oczekuję, że były minister Sienkiewicz odpowie, co miał na myśli mówiąc, że sprawa jest oczywista - podkreślił.
Wipler w Jedynce
- Taką wersję przedstawiałem od samego początku - mówił wcześniej poseł w radiowej Jedynce. Jak podkreślił, w tej sprawie powinna wypowiedzieć się szefowa rządu, minister spraw wewnętrznych i szefowie Komendy Głównej i Komendy Stołecznej Policji. W jego opinii, powinni wyjaśnić, dlaczego przez rok nie opublikowano nagrań z tamtych zajść. Poseł mówił, że już po trafieniu do szpitala po ubiegłorocznym zajściu napisał na Twitterze, że domaga się ujawnienia monitoringu. Przez rok do tego nie doszło, dziś do fragmentów nagrań dotarły media.
Kandydat na prezydenta Warszawy mówił, że przez ten rok on sam był "szczuty i upokarzany". Teraz interweniuje przy podobnych kontrowersyjnych sprawach z udziałem straży miejskiej i policji. Jak podkreślał, ci ludzie często nie mają możliwości obronienia się, "są niszczeni", a nikt nie interesuje się ich losem.
W ubiegłym roku, rzecznik stołecznej policji mówił, że to poseł Wipler zaatakował funkcjonariuszy. W czerwcu tego roku usłyszał zarzuty naruszenia nietykalności i znieważenia policjantów.
Oświadczenie policji
Były podstawy do użycia środków przymusu bezpośredniego wobec Przemysława Wiplera - przekonuje stołeczna policja. Teraz media opublikowały nagrania przedstawiające te zdarzenia, na których widać między innymi policjantów uderzających posła pałką.
W oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej stołecznej policji napisano, że "interwencja i działania podejmowane przez policjantów na ulicy Mazowieckiej spotkały się ze strony posła Przemysława Wiplera z zachowaniem, które wyczerpywało znamiona biernego i czynnego oporu". To z kolei - zdaniem policji - "dawało podstawy do użycia środków przymusu bezpośredniego". W oświadczeniu stołeczna policja podkreśla, że sprawą zajęła się już prokuratura, a policja nie może być sędzią we własnej sprawie. Zastrzega jednak, że upublicznione nagrania są jedynie fragmentami materiału dowodowego.