Poseł PiS odpowiada dziennikarce France24. "Artykuł 7? Wszyscy wiedzą, że to niemożliwe"
- Robimy dokładnie to, co obiecaliśmy naszym wyborcom podczas kampanii wyborczej. Nie możemy ich okłamać - powiedział o reformach sądownictwa we francuskiej telewizji France24 poseł PiS Dominik Tarczyński. Cała audycja została poświęcona temu, że Unia Europejska nie wyklucza nałożenia sankcji na Polskę.
W środę głos ws. polskiego sądownictwa zabrał wiceszef KE Frans Timmermans. W mocnych słowach zagroził Polsce uruchomieniem art. 7 traktatu unijnego. - Komisja Europejska zaleca, by polskie władze rozwiązały wszystkie zidentyfikowane problemy ws. sądownictwa w ciągu miesiąca - stwierdził unijny polityk.
Przytaczając szczegóły sytuacji w naszym kraju, France24 zacytowało jeszcze słowa rzecznika rządu Beaty Szydło Rafała Bochenka. - Nie godzimy się na żadne szantaże ze strony urzędników UE, zwłaszcza szantaże, które nie są oparte na faktach - mówił. Jak zaznaczył, Frans Timmermans "formułuje krytykę krzywdzącą dla Polski".
Po tym wstępie rozpoczęła się debata, w której udział wziął m.in. poseł partii rządzącej Dominik Tarczyński. Polityk ocenił, że jego ugrupowanie "robi dokładnie to, co obiecało społeczeństwu podczas kampanii wyborczej". - Nie ma tu nic nowego. Trzeba pamiętać, że PiS jest w najnowszej historii Polski pierwszą partią, która zdobyła większość w parlamencie - podkreślił.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
"Obiecaliśmy i dotrzymamy słowa"
W pewnym momencie dziennikarka prowadząca rozmowę stwierdziła, że "gdyby proponowane reformy były konstytucyjne, nie byłoby gróźb Unii Europejskiej ani prezydenckiego weta". - Weto jest wyłącznie dowodem na to, że nasza konstytucja i demokracja mają się bardzo dobrze - odpowiedział Tarczyński. - Prezydent miał takie prawo. Skorzystał z niego i potwierdził, że nie jest prezydentem PiS, ale prezydentem wszystkich Polaków - stwierdził.
Polityk odniósł się również do unijnych gróźb o wytoczenie przeciwko Polsce art. 7. - Wszyscy wiedzą, że to niemożliwe - ocenił z uśmiechem Tarczyński. - Żeby go przegłosować potrzeba 100 proc. głosów, czyli poparcia wszystkich państw członkowskich. Kraje takie jak Węgry czy Austria zaznaczyły już, że nie poparłyby takiej propozycji. To tylko straszenie - dodał.
Podsumowując zaznaczył, że UE powinna zająć się ważniejszymi tematami tj. terroryzm, czy nielegalna emigracja, a partia rządząca i tak nie zamierza wycofać się z planowanych reform. - Poziom korupcji w polskim sądownictwie jest gigantyczny i nieakceptowalny. Nie możemy powiedzieć społeczeństwu: "Okłamaliśmy was i nie zamierzamy wprowadzić tych reform w życie". Obiecaliśmy i dotrzymamy słowa - zapewnił.