PolskaPoruszające słowa wdowy po Janie Lityńskim. Elżbieta Bogucka wraca do tragicznego dnia

Poruszające słowa wdowy po Janie Lityńskim. Elżbieta Bogucka wraca do tragicznego dnia

Elżbieta Bogucka-Lityńska w poruszającym wywiadzie wspomina męża i tragiczny dzień 21 lutego, kiedy razem wybrali się na spacer nad Narew. - Jego ostatnie słowo brzmiało: "tonę" - mówi "Faktowi" wdowa po Janie Lityńskim, który zginął, próbując ratować psa.

Poruszające słowa wdowy po Janie Lityńskim. Elżbieta Bogucka wraca do tragicznego dnia
Poruszające słowa wdowy po Janie Lityńskim. Elżbieta Bogucka wraca do tragicznego dnia
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Adam Stępień
Arkadiusz Jastrzębski

01.04.2021 22:18

Jan Lityński utonął w rzece Narwi w okolicach Pułtuska 21 lutego, kiedy próbował ratować psa. Właśnie do tych dramatycznych chwil wraca w rozmowie z "Faktem" Elżbieta Bogucka-Lityńska. Wyjaśnia, że tragedia wydarzyła się na rozlewisku rzeki po roztopach.

- Byliśmy tam wiele razy i nawet w najgorszych snach nie przypuszczaliśmy, że może tam być głęboko. Wpadł do wody i na moich oczach utonął. Zdjęłam kurtkę i pobiegłam go ratować, też wpadłam do wody - wspomina wdowa po Janie Lityńskim.

Wyjaśnia, że zabrakło "kilku sekund", żeby również ona utonęła. - W ostatnim odruchu pomyślałam: zostaną nasze psy i kto się nimi zajmie? Przełamałam lód, wspięłam się po pniu drzewa - mówi Bogucka-Lityńska.

Zobacz też: Wałęsa zaskakująco tłumaczy się z orderu dla abpa Głódzia

W rozmowie z Beatą Czumą wspomina, że Jan Lityński był świadomy, co się z nim dzieje. - Jego ostatnie słowo było: "tonę" - relacjonuje wdowa.

Dodaje, że chciała zrobić wszystko, aby odnaleźć męża i dlatego zdecydowała się m.in. sprowadzić Grupę Specjalną Płetwonurków RP, która znalazła ciało Piotra Woźniaka-Staraka na jeziorze Kisajno.

- To była najmądrzejsza rzecz, jaką zrobiłam, bo nasze państwowe ekipy nie mają takiego doświadczenia. Wprawdzie po pięciu dniach, ale płetwonurkowie go znaleźli - wspomina Elżbieta Bogucka-Lityńska.

Wdowa po Janie Lityńskim: "czułam, jakby ktoś mi wyrwał serce"

Wyraża też wdzięczność szefowi zespołu płetwonurków oraz policjantom, którzy zadbali o nią po znalezieniu ciała i pozwolili na pożegnanie.

- Wyglądał tak, jakbym go pożegnała w tej wodzie pięć minut temu. Czułam, jakby ktoś mi wyrwał serce - stwierdza rozmówczyni "Faktu".

W wywiadzie pada również pytanie o psa, którego ratował Jan Lityński. Bogucka wyjaśnia, że to labrador Fryderyk, ale swojego pana szuka cały czas inny pies: kundelka Letycja.

Źródło: "Fakt"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (26)