ORIKHIV, ZAPORIZHZHIA, UKRAINE - 2024/07/10: Ukrainian soldiers from the evacuation team of 65th Separate Mechanized brigade drive in the evacuation buggy near an apartment building heavily damaged by the Russian shelling in Orikhiv. Ukrainian defenders use beach buggies, ATVs (All-terrain Vehicle) and electric bicycles at the front because these vehicles are quieter and harder to see and hear. This gives soldiers on the front line a better chance of avoiding Russian drones and surviving. These small vehicles were no substitute for traditional military vehicles. They lack the firepower and space to carry large numbers of people or cargo, and their lack of armour leaves everyone on board vulnerable. But these alternative means of transport fill a niche that soldiers on the front line say has become necessary. (Photo by Andriy Andriyenko/SOPA Images/LightRocket via Getty Images) © GETTY | SOPA Images

"Popełniono krytyczne błędy". Rusłan Mykuła o planach Rosji na froncie

Tatiana Kolesnychenko

- Operacja kurska zakończyła się katastrofą. Teraz Rosjanie mają w obwodzie sumskim trzykrotnie więcej wojsk niż Ukraina. Jeśli przesuną się w głąb obwodu, zaczną terroryzować dronami 250-tysięczne Sumy - mówi Rusłan Mykuła, współzałożyciel DeepStateMap - interaktywnej mapy, która jest jednym z głównych otwartych źródeł informacji o sytuacji na froncie.

Tatiana Kolesnychenko, Wirtualna Polska: Na tle rozmów o zawieszenie broni Rosja robi postępy na froncie. Według zachodnich analityków właśnie rozpoczęła letnią ofensywę i może ona okazać się najbardziej krwawą w historii tej wojny, ponieważ prawdopodobnie będzie też ostatnią. Podziela pan tę opinię?

Rusłan Mykuła: Zacznijmy od tego, że analitycy ciągle prognozują Ukrainie najpierw ciężkie lato, potem ciężką zimę. Jest to chwytliwe i łatwiej przyswajalne niż tłumaczenie w dużej mierze statycznej sytuacji na froncie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Xi Jinping zagrożeniem dla Chin? "Powrócił jedynowładca i cesarz"

Co pan ma na myśli?

To, że od 2023 roku Ukraina cały czas jest w obronie. Wyjątek stanowiły tylko lokalne operacje jak w obwodzie kurskim. Rosja natomiast w październiku 2023 roku zaczęła ofensywę, która trwa dotąd. Jeśli popatrzeć na dynamikę rosyjskich szturmów na froncie jedynie w lutym tego roku Rosjanie mieli coś w rodzaju odpoczynku (według informacji Sztabu Generalnego w lutym odnotowano 3274 starcia, w styczniu 5087 – red.). Nawet podczas tak zwanego zawieszenia broni, które Putin ogłosił na Wielkanoc, w Donbasie cały czas trwały działania bojowe.

W ramach tej wielkiej ofensywy są operacje jak na przykład szturm Awdijiwki, Kurachowego, Czasiw Jaru, Torecka czy Pokrowska. Są elementami wielkiej bitwy o Donbas, której celem strategicznym jest zajęcie obwodu ługańskiego i donieckiego w ich administracyjnych granicach.

To zadam pytanie inaczej: czy tego lata celem Rosji będzie aglomeracja Kramatorsk-Słowiańsk, ostatnie duże miasta, które Ukraina kontroluje w obwodzie donieckim?

Rosjanie tworzą warunki operacyjne, by zbliżyć się do tych miast. Mają przewagę, bo kontrolują trasę Bachmut-Słowiańsk. Na razie jednak nie widać aktywności w tym rejonie. Teraz głównym celem Rosji jest dokończenie okupacji Torecka, a zwłaszcza Czasiw Jaru, co otworzy im drogę na Konstantynówkę, kiedyś 70-tysięczne miasteczko położone w 30 km od Kramatorska.

Natomiast jeśli mówimy o ramach czasowych, nie ma podstaw, by uważać, że Rosja może okupować Kramatorsk albo Słowiańsk, a nawet zbliżyć się do tych miast w najbliższym czasie. Tego lata Rosjanie mogą podejść do Konstantynówki i zacząć walki miejskie. Ale jeśli wziąć pod uwagę doświadczenie bitwy o Toreck, która trwa już rok, Rosjanie nie zdołają okupować Konstantynówkę do końca 2026 roku. Wszystko jednak będzie zależało od naszych możliwości obronnych.

Niektórzy analitycy uważają, że Ukrainie obecnie bardziej brakuje ludzi niż uzbrojenia. Żołnierze walczący w pobliżu Konstantynówki mówią, że Rosja ma postępy, ponieważ ukraińskie okopy są puste, a Rosjanie dosłownie zarzucają ich pozycje piechotą, która w dodatku rzadko wykorzystuje ciężki sprzęt. Na szturmy Rosjanie jadą na motocyklach, a nawet elektrycznych hulajnogach.

To tak zwane samobójcze ataki. Jadą w małych grupach, większość zostaje zabita, ale ci, którzy przeżywają, gromadzą się i potem znowu ruszają do ataku. Widzieliśmy to na przykładzie przełamania frontu obok Wozdwiżenki. Ta wieś została okupowana jeszcze w styczniu, ale Rosjanie odwracali uwagę, gromadzili siły i w kwietniu ruszyli do ataku. Wynik? Cała nasza linia obrony w okolicach trasy Pokrowsk-Konstantynówka została poruszona. Rosjanie wiedzieli, że nie przebiją solidnych zabezpieczeń na południu Pokrowska, więc zaatakowali od północy i zyskali kontrolę nad kluczową drogą.

Ale wracając do sedna pytania. Moim zdaniem możliwości zarówno Ukrainy, jak i Rosji należy mierzyć w dwóch kategoriach: piechoty i dronów. U nas w kwestii piechoty nic się nie zmieniło. Nie jest ani lepiej, ani gorzej. Ludzi stabilnie brakuje. Może sytuacja byłaby inna, gdyby dowództwo nie uznało, że priorytetem jest uzupełnienie strat w brygadach walczących w obwodzie kurskim oraz w nowo utworzonych brygadach, które okazały się kompletną klapą (chodzi o kilkanaście brygad, które stworzono, by zachodni partnerzy mogli wziąć nad nimi pieczę, wyszkolić i uzbroić. W wielu przypadkach broni było za mało albo nie nadawała się ze względu na stan techniczny, natomiast w samych brygadach odnotowano rekordową dezercję oraz przypadki korupcji – red.).

Ale i zadanie piechoty się zmieniło. Teraz nie chodzi, by zastrzelić przeciwnika w boju. Misja piechoty to nie umrzeć i się nie cofać. W tym czasie to operatorzy dronów kontrolują sytuację na polu bitwy, ich zadaniem jest nie dopuścić, by doszło do bezpośredniego boju. Gdyby nie drony, linia frontu teraz przebiegałaby wzdłuż Dniepru. I pod względem produkcji dronów Ukraina radzi sobie całkiem dobrze.

Front ciągnie się na ponad tysiąc kilometrów i Rosja naciska wzdłuż całej linii, by nie dać Ukrainie przerzucić posiłki w najbardziej narażone miejsca w Donbasie. Słyszałam nawet przepuszczenie, że Rosja tego lata może ponownie zaatakować obwód kijowski, by odwrócić uwagę.

Tego nie wiemy, ale teraz żadna duża operacja z elementem zaskoczenia nie jest możliwa. Udało się to Ukrainie w obwodzie kurskim, ale częściowo Rosjanie przejechali się na własnej pewności. Cokolwiek będzie planować Rosja, będziemy o tym wiedzieć, ponieważ mamy dostęp do znacznie lepszych danych wywiadowczych.

Ale zagrożenie w obwodzie sumskim nie jest hipotetyczne. Rosjanie zajęli cztery wsie w pasie przygranicznym i chcą utworzyć 25-km strefę buforową, czyli sięgającą miasta Sumy. Przed operacją kurską w tym 250-tysięcznym mieście toczyło się względnie spokojne życie. Jego ewakuacja będzie katastrofą humanitarną.

Teraz możemy mówić, że okupacją jest zagrożona północna część obwodu sumskiego. Los miasta Sumy w dużym stopniu zależy od tego, czy Rosjanie zdołają zająć Junakiwkę. Ta wieś stała się głównym celem, ponieważ jest bardzo duża, w tamtejszych piwnicach można rozmieścić co najmniej brygadę i formować dalszą ofensywę. Jeśli tak się stanie, życie na północnych obrzeżach Sum będzie wyglądać jak w Chersoniu, Nikopolu, Konstantynówce i dziesiątkach innych przyfrontowych miast, gdzie Rosjanie polują dronami na cywilów, atakują karetki pogotowia, autobusy, auta. Czysty terroryzm.

Według Wołodymyra Zełenskiego Rosjanie zgromadzili w obwodzie sumskim 50-tysięczną armię.

Słyszałem różne liczby. Nawet sam Zełenski wcześniej mówił o 60 tys. żołnierzy. Te różnice w liczbach mogą wynikać ze strat, które ponosi Rosja oraz tego, że niektóre jednostki, zwłaszcza operatorów dronów, przeniesiono na kierunek zaporoski oraz pod Pokrowsk i Konstantynówkę. Więc Rosjanie trochę okroili ugrupowanie wojsk w obwodzie kurskim, ale możemy przyjąć, że ich liczebność nadal jest trzykrotnie większa niż ukraińskich wojsk.

Kiedy rozmawialiśmy pół roku temu, pan bronił sensowności operacji kurskiej. Z dzisiejszej perspektywy nadal pan uważa, że była potrzebna?

Była. Na początku operacja miała sens i pełniła swoją funkcję. Problem pojawił się później. W procesie popełniono dużo krytycznych błędów. Doprowadziły one do tego, że Ukraina w ciągu trzech dni straciła obszar 600 kilometrów kwadratowych, które kontrolowała w obwodzie kurskim. To była to pełna katastrofa.

Wielu żołnierzy wychodziło z Sudży na piechotę, bo nie było już możliwości się ewakuować. Ukraina prawie całkowicie została wyparta z obwodu kurskiego, ale kilka miesięcy później zaatakowała w obwodzie białogrodzkim.

Stamtąd Rosjanie też nas wyparli. Utrzymujemy jakieś pozycje w pobliżu granicy, ale one nie mają żadnej wartości strategicznej. Więc ciężko tu mówić o sukcesie. Co więcej, w tę operację zaangażowano jednostki, które stacjonowały w obwodzie sumskim, czyli akurat, kiedy są najbardziej tam potrzebne. Sensowność tej operacji jest pod bardzo dużym pytaniem.

Pewien brytyjski analityk powiedział mi kiedyś, że problemem Ukrainy jest kult ofensywy i próba uciekania do przodu bez względu na cenę.

Odziedziczyliśmy to w spadku po Związku Radzieckim, gdzie wojskowa logika opierała się na zdaniu: czołgi nigdy się nie cofają. Mamy przeć naprzód i kropka. Ale ta strategia zdawała egzamin, kiedy miałeś do dyspozycji prawie 300 mln ludzi. Ukraina teraz w najlepszym przypadku ma 30 mln.

Jeśli już porównywać do II wojny światowej, powinniśmy czerpać z doświadczeń niemieckich wojsk, które prowadziły aktywną, manewrową obronę. Zamiast tego utkwiliśmy w wojnę okopowej. Dochodzi do tego, że dowódcy brygad dostają nagany, ponieważ stracili jakąś pozycje w lesie czy polu. Uważam, że brygada sama powinna wyznaczać, której pozycji nie może stracić, a gdzie lepiej wykonywać manewry, opierając się na tym, jak jest ukształtowany teren i czy jest tam możliwa logistyka.

KOSTIANTYNIVKA, UKRAINE - MARCH 21: Smoke rises following Russian glide bomb strikes on the front-line city of Kostiantynivka in the Donbas region of eastern Ukraine on March 21, 2025. (Photo by Thomas Krych/Anadolu via Getty Images)
Konstantynówka. Rosjanie obracają opustoszałe miasto w gruzy © GETTY | Anadolu

Ostatnio w Ukrainie było głośno o dowódcy batalionu 47 brygady Ołeksandrze Szyrszynie. Postanowił on zrezygnować, tłumacząc na Facebooku, że nigdy nie otrzymywał "tak idiotycznych" nakazów, jak w obwodzie kurskim. "Pewnego dnia opowiem w szczegółach, ale głupie straty w ludziach, drżenie przed głupimi generałami, prowadzi tylko porażki" - napisał. Swoją drogą zrobił to, kiedy operacja kurska praktycznie się zakończyła.

Można powiedzieć, że Szyrszyn brał w tym "idiotyzmie" współudział, bo przecież wcześniej wykonywał rozkazy. Ale teraz cierpliwość pękła. To jest wojsko, żeby je zrozumieć, trzeba tam służyć. Sztabowi cisną na dowódców polowych. Możesz nie wykonać rozkazu, stracić pozycję, ale jutro sztab zmusi cię, by ją odzyskać. Skończy się tym, że będziesz mieć dwa razy większe straty ludzi. Wojsko to ciągła kalkulacja, w której zmienną jest życie ludzi.

Są teraz miejsca na froncie, gdzie żołnierze tkwią w okopach ponad 100 dni bez rotacji. Ale w tym jest sens. Szanse "zginąć bądź zostać rannym" podczas rotacji wynoszą około 50 proc. Więc gdyby co 10 dni na pozycjach zmieniała się załoga, brygada w ciągu trzech miesięcy straciłaby 20 ludzi, a może i więcej, ponieważ na ewakuację rannych wysłano by medyków, którzy też są celem. Jest to zamknięte koło z ogromnymi stratami.

Kanclerz Niemiec Friedrich Merz wywołał zamieszanie, sugerując, że zniesiono ograniczenia na wykorzystanie rakiet dalekiego zasięgu. Nie jest jasne, że Ukraina posiada w ogóle takie rakiety i czy może bić nimi w głąb Rosji, ale gdyby tak się stało, jaki miałoby to wpływ na sytuację na froncie?

Rakiety dalekiego zasięgu byłby bardzo przydatne, ponieważ moglibyśmy niszczyć rosyjskie zaplecze logistyczne, punkty dowodzenia.

Rusłan Mykuła (po lewej) oraz Roman Pohorilyj (po prawej), założ
Rusłan Mykuła (po lewej) oraz Roman Pohorilyj (po prawej), założyciele projektu Deepstatemap © Archiwum prywatne

Ale?

Ale nie będzie to już gamechanger. Nawet nie wiem, co mogłoby się nim stać. Nie chcę mówić, że wojna weszła w ślepy zaułek. Rosja osiąga jakieś operacyjne sukcesy, ale jakim kosztem? Ale straty Rosji według różnych szacunków to 700-800 tysięcy zabitych i rannych. Skala "sukcesu" jest mierzona w zajętych wioskach.

Tylko Trampowi się wydaje, że na froncie bije się dwóch Iwanów, więc wystarczy powiedzieć "stop" i wojna się skończy. W rzeczywistości po obu stronach frontu działają olbrzymie machiny wojenne. Kiedy raz je się wprawi w ruch, ciężko później zatrzymać.

Rozmawiała Tatiana Kolesnychenko, Wirtualna Polska

Źródło artykułu: WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
44-letni Krzysztof B. zatrzymany. Tusk reaguje
44-letni Krzysztof B. zatrzymany. Tusk reaguje
Trump mówił o Argentynie. "Mogę pomóc im przetrwać"
Trump mówił o Argentynie. "Mogę pomóc im przetrwać"
Biden pokazał się po raz pierwszy od rozpoczęcia radioterapii
Biden pokazał się po raz pierwszy od rozpoczęcia radioterapii
Dramat lokalnej firmy. 6 milionów długu z winy węgierskiego kontrahenta
Dramat lokalnej firmy. 6 milionów długu z winy węgierskiego kontrahenta
Incydent pod biurem PO. "Osobnik zatrzymany"
Incydent pod biurem PO. "Osobnik zatrzymany"
USA uderzyły w "statek narkotykowy”. Trzy osoby nie żyją
USA uderzyły w "statek narkotykowy”. Trzy osoby nie żyją
Spór na linii SKW - szef BBN. Cenckiewicz bez dostępu do dokumentów
Spór na linii SKW - szef BBN. Cenckiewicz bez dostępu do dokumentów
Referendum ws. odwołania wójta i rady nieważne przez niską frekwencję
Referendum ws. odwołania wójta i rady nieważne przez niską frekwencję
Berek o Nawrockim: Próbuje wywrócić stolik
Berek o Nawrockim: Próbuje wywrócić stolik
Kara dla TVN24 za niedozwoloną reklamę alkoholu. Jest decyzja sądu
Kara dla TVN24 za niedozwoloną reklamę alkoholu. Jest decyzja sądu
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Incydent pod biurem PO. Sprawca zatrzymany
Incydent pod biurem PO. Sprawca zatrzymany
Wyłączono komentarze
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja serwisu Wiadomości