"Ucięli mu głowę i przynieśli ją dziewczynie w prezencie na urodziny"
Zdarza się dość często, że kobiety wysługują się innymi. Opowiada Lidia Olejnik, dyrektorka Zakładu Karnego dla kobiet w Lublińcu: "Gdy kobieta zleca zabójstwo, tak dobrze wszystko przygotuje i jest tak konsekwentna, że nie ma mowy, aby ktoś odwiódł ją od tego pomysłu. Często zresztą nie tylko obmyśla plan, ale też obserwuje zbrodnię, kontroluje, czy zlecenie jest dobrze wykonywane. I jeśli pierwsza próba nie powiodła się, wymusza na wykonawcach, by ją powtórzyli, nawet kilka razy. Do skutku. Jak już płaci, żąda, by wszystko było wykonane według jej doskonałego planu. To typowe dla kobiet, że dopracowują plan z najdrobniejszymi szczegółami. Jeżeli kobieta jest przywódcą grupy przestępczej, tak zwanym mózgiem, to mamy gwarancję, że zadanie zostanie wykonane dobrze. I dotyczy to nie tylko zabójstw, ale i innych przestępstw też. A kiedy sprawa się wyda, zwykle twierdzą, że nie zabiły. Przecież nie dotykały narzędzia zbrodni, nie zadawały ciosów. One są niewinne, żadna z nich! I w swoim odczuciu nie kłamią, bo
przecież nie zabijały własnymi rękami, na ich rękach nie ma krwi".
Niekiedy zbrodnie są tak wyrafinowane, że skóra na plecach cierpnie. "Pamiętam taką dziewczynę, satanistkę, która trafiła tu w wieku dwudziestu lat. Zleciła zabójstwo kolegi, bo niegrzecznie wobec niej się zachował. Wobec tego koledzy z jej grupy, uważający się za wyznawców szatana, ucięli mu głowę i przynieśli ją dziewczynie w prezencie na urodziny" - opisuje Olejnik.
Na podstawie: Katarzyna Bonda "Polskie morderczynie", Wyd. Muza S.A., Warszawa 2013.
(js)