Polski klub wspomina swojego piłkarza. Zginął na wojnie w Ukrainie
Ukraiński piłkarz klubu Węgrzcanka Węgrzce Wielkie wyjechał z Polski, żeby bronić swojego kraju przed Rosją. Polski klub przekazał, że Mykola Zhydkov zginął na wojnie.
Mykola Zhydkov jeszcze jesienią ubiegłego roku był zawodnikiem klubu LKS Węgrzcanka (województwo małopolskie). Jego drużyna w tym sezonie wygrała awans do V ligi. Mykola jednak już nigdy nie wybiegnie na boisko w barwach klubu.
"W wojnie za naszą wschodnią granicą zginął zawodnik LKS Węgrzcanka, który jesienią zeszłego roku wrócił na Ukrainę, by dzielnie bronić rodziny, przyjaciół i Ojczyzny przed rosyjską agresją" - poinformował w piątek klub.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Bachmut zostanie odzyskany". Ppłk Przepiórka nie ma złudzeń
Jak opisuje klub, Mykola "był bardzo miłym, grzecznym i pomocnym chłopakiem, nie było osoby, która go znała i nie czułaby do niego sympatii".
"Gdy wychodził na boisko, walczył do ostatnich sił, by dać swojej drużynie zwycięstwo i gdy przyszło do walki o wolność swojego kraju, poświęcił to, co może mieć człowiek w tak młodym wieku - poświęcił własne życie" - czytamy we wpisie na stronie klubu na Facebooku.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Mykola zawiesił swoją karierę sportową w listopadzie ubiegłego roku. "Nasz najlepszy zawodnik, Mykola Zhydkov, podjął bardzo trudną decyzję o zawieszeniu gry w piłkę. Wobec agresji wroga na Ukrainę nie pozostał bierny i zdecydował się powrócić do ojczyzny, aby bronić jej granic" - pisał wtedy klub.
"Miki kolejny raz udowadniasz nam wszystkim, że nie jesteś tylko wyśmienitym piłkarzem, ale przede wszystkim cudownym człowiekiem" - czytamy we wpisie z listopada 2022 roku. Tak Mykola był wtedy żegnany przez kolegów z drużyny:
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Czytaj także:
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski