Polska żyje powrotem Tuska na wybory prezydenckie. Wiemy, czy emocjonują się tym w Brukseli
– Trzymam za to kciuki – mówi Ewa Kopacz pytana o ewentualny start Donalda Tuska w wyborach prezydenckich w 2020 r. Politycy PO wyczekują byłego premiera i liczą, że zastąpi Andrzeja Dudę w Pałacu Prezydenckim. W Parlamencie Europejskim europosłowie myślą podobnie: Tusk wróci i powalczy z Dudą.
– Wróci? – o Tuska pytamy eurodeputowanego PO Michała Boniego.
Siedzimy na lunchu w siedzibie Parlamentu Europejskiego i obserwujemy pędzących szybkim krokiem innych deputowanych i pracowników.
– Mówią, że tak – uśmiecha się nasz rozmówca.
– Tu, w Brukseli tak mówią, czy bardziej w Polsce?
– W Brukseli rozmawia się na ten temat, oczywiście. Tusk to w końcu szef jednej z najważniejszych instytucji tutaj. Ale na mój nos wróci do Polski.
– Na wybory parlamentarne czy prezydenckie? – dopytujemy, zauważając, że kadencję przewodniczącego RE Tusk kończy w grudniu.
– Prezydenckie – uśmiecha się europoseł Boni.
Tusk nie rozpala umysłów
– Czy nie mówię "nie"? Na pewno nie mówię "tak" – w tak enigmatyczny sposób Donald Tusk odpowiedział kilka dni temu Katarzynie Kolendzie-Zaleskiej na pytanie, czy zdecyduje się wystartować w wyborach prezydenckich w 2020 r.
Co ostatecznie zrobi były premier, wie tylko on sam, ale zdaniem naszych rozmówców z PO – również znajomych Tuska – wróci on do kraju właśnie na wybory prezydenckie.
– Tego oczekuje dziś kierownictwo partii – słyszymy.
CZYTAJ TEŻ: Trzaskowski wzywa zarząd EPP. Koalicja Europejska szuka wsparcia w walce z PiS u liderów UE
A co o starcie Tuska mówią europosłowie, nie tylko polscy?
Według relacji naszych eurodeputowanych – a poruszaliśmy tę kwestię w rozmowach z przedstawicielami zarówno PO, jak i PiS, po SLD – przyszłość Tuska aż tak wielkich emocji na brukselskich korytarzach nie wzbudza, choć jeśli już pojawi się ta kwestia w kuluarowych rozmowach, to raczej przypuszcza się, iż powalczy on w Polsce o prezydenturę.
– Dużo większe emocje wzbudza to, kto będzie kolejnym szefem Komisji Europejskiej. Rada Europejska, którą szefuje Tusk, to mniejsza ranga, dużo mniejsza – przyznaje szczerze jeden z europosłów Platformy.
Eurodeputowany z lewicy na korytarzu w PE wyjaśnia: – Tutaj właściwie głównie - oprócz bieżączki - rozmawia się o tym, kto przejmie berło po Junckerze [obecnym szefie KE - przyp. red.]. Manfred Weber (EPP), Frans Timmermans (PES)? Nie wiadomo, a to będzie miało kluczowe znaczenie z punktu widzenia przyszłości UE. Europarlament może być rozwalony przez nacjonalistów i populistów antyunijnych, więc trzeba szukać szerokiego porozumienia grup proeuropejskich, żeby tę falę powstrzymać. To łatwe nie będzie. Należy myśleć o nowym przewodniczącym parlamentu i tak dalej.
Inny europoseł: – Tak, szef KE, i w ogóle cały skład Komisji po wyborach, spędza sen z powiek wielu. Nowe rozdanie po 26 maja sprawi bowiem, że to będzie najprawdopodobniej naojstrzejsza walka o rozdanie komisarzy w KE w historii. To wielka gra interesów poszczególnych państw i frakcji.
W tej rozgrywce szef RE – dziś w osobie Tuska – pełni rolę marginalną. Formalnie – żadnej.
Dlatego były premier upatruje sobie przyszłości politycznej w Polsce, mimo że – o czym mówią nam europosłowie PO i lewicy – Tusk jest pozytywnie oceniany w samej Brukseli.
Aktywność Tuska w Polsce nie podoba się w PiS. – Ktoś [w UE] powinien zwrócić Donaldowi Tuskowi uwagę, że wypełniając swoją rolę albo z niej rezygnuje i przystępuje do działalności politycznej w kraju i bierze udział w wyborach, albo pozostaje przewodniczącym RE – tłumaczy europoseł Zdzisław Krasnodębski, podkreślając, że nie da się prowadzić działalności politycznej na tym poziomie zarówno w Europie, jak i rodzimym kraju.
Słabe wyniki nie zachęcają
Póki co Tusk deklarować się nie zamierza.
Jego nastrój burzyć mogą jednak takie badania, jak te przeprowadzone dla WP na panelu Ariadna.
Badanie z tego tygodnia pokazało bowiem, że obecnie urzędujący prezydent Andrzej Duda wygrałby najbliższe wybory prezydenckie. Ma sporą przewagę nad obecnym szefem Rady Europejskiej zarówno w pierwszej, jak i drugiej turze.
W pierwszej turze 34 proc. badanych swój głos oddałoby na Dudę. Na Tuska głosowałoby tylko 20 proc. ankietowanych (na podium znalazł się jeszcze Robert Biedroń z wynikiem 12 proc. głosów).
Gdyby do drugiej tury wyborów prezydenckich przeszedł Andrzej Duda i Donald Tusk, 46 proc. badanych oddałoby głos na urzędującego prezydenta. 36 proc. głosowałoby na szefa Rady Europejskiej.
11 proc. badanych nie miało zdania, a 7 proc. nie chciałoby głosować na żadnego z tych dwóch kandydatów.
Tymczasem na Twitterze pojawiły się sugestie, że Donald Tusk wraz z Tomaszem Lisem przygotowują wspólną książkę.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl