Polska zainteresowana "przejęciem" części Ukrainy? Kłamstwa rosyjskiej propagandy
Kremlowska propaganda od początku inwazji na Ukrainę atakuje Polskę. Nasz kraj ma rzekomo być zainteresowany przejęciem zachodniej Ukrainy. Co więcej, w propagandowym oświadczeniu Rosji stwierdzono, że już w tej sprawie "wydano stosowne rozkazy". W piątek rzecznik Kremla stwierdził nawet, że to Polska "może stanowić zagrożenie dla integralności terytorialnej Ukrainy".
06.05.2022 | aktual.: 06.05.2022 18:28
- Polska od dawna nie była przyjazna, a w ostatnich miesiącach stała się wroga. Faktem jest, że może stanowić zagrożenie dla integralności terytorialnej Ukrainy - stwierdził w piątek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Tymi słowami wpisał się prowadzoną od dłuższego czasu kłamliwą narrację o tym, że Polska chciałaby przejąć część terytorium zachodniej Ukrainy.
"Współpraca Polski i Ukrainy musi być dla Rosji dużym zagrożeniem, skoro propaganda Kremla produkuje tak absurdalne bzdury" - skomentował tę wypowiedź rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn:
Absurdalne tezy Kremla. Naryszkin i Kywa: Polska szykuje się do aneksji
Pod koniec kwietnia szef rosyjskiego wywiadu Siergiej Naryszkin stwierdził, że rzekomo posiada informacje o planach Waszyngtonu i Warszawy, aby ustanowić "wojskowo-polityczną kontrolę Polski" nad jej rzekomym "historycznym terytorium" w Ukrainie. Słowa te zostały skwapliwie podchwycone przez rosyjskie media.
Kilka dni później przysłowiowej oliwy do ognia dolał wpis byłego deputowanego Rady Najwyższej Ukrainy Ilji Kywy, oskarżanego przez Ukraińców o zdradę stanu (przypomnijmy, że pod koniec kwietnia poprosił on Putina o azyl polityczny i obywatelstwo Rosji).
Kywa oskarżył Kijów i Warszawę o prowadzenie "wspólnych przygotowań do aneksji zachodniej Ukrainy przez Polskę". W sformułowanych na Telegramie oskarżeniach Kywa zarzucił władzom w Kijowie dążenie do utworzenia nowego państwa ukraińskiego ze stolicą we Lwowie, a następnie do "zorganizowania referendum w celu włączenia tego państwa do Polski".
Polskie służby specjalne przypominają tymczasem także kolejną publikację, szeroko wykorzystywaną przez kremlowską propagandę. To wywiad z "amerykańskim politologiem" Rafaelem Ordukhanyanem, który przekonuje, że aneksja zachodniej Ukrainy to wspólny plan Polski oraz Rumunii.
Fałszywy rozkaz
Ordukhanyan oskarża Zachód o wykorzystywanie działań wojennych jako pretekstu do planowanej aneksji części Ukrainy. Twierdzi też, że Ukraińcy nie sprzeciwiają się tym planom.
W tym samym czasie dziennikarz państwowej rosyjskiej telewizji, a jednocześnie wiceprzewodniczący moskiewskiej rady miejskiej Andriej Miedwiediew, na swoim kanale na Telegramie, zamieścił sfałszowany rozkaz Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, gen. Jarosława Miki.
"Materiał, wytworzony na potrzeby rosyjskiej propagandy, prezentowany jest jako dowód na przygotowania Polski do ataku na Ukrainę. Sfałszowany dokument jest szeroko komentowany przez propagandę Rosji, która uznała go za dowód na przygotowania do agresji RP na Ukrainę. Materiały na ten temat odwołują się do 'doniesień mediów', które wcześniej pisały o rzekomych planach RP" - czytamy w opracowaniu polskich służb dotyczącym rosyjskiej dezinformacji. Zostało ono opublikowane w piętek na stronie gov.pl.
"Nie ma takich absurdów, które nie mogłyby zostać wykorzystane przez rosyjską propagandę w działaniach przeciwko Polsce" - dodaje na swoim profilu na Twitterze rzecznik ministra-koordynatora ds. służb specjalnych Stanisław Żaryn.