PolskaPolska rajem dla ptasiej grypy

Polska rajem dla ptasiej grypy

W Polsce jest milion kurników. Większość to
malutkie fermy, wiejskie szopy liczące od kilku do kilkunastu kur,
kaczek czy gęsi. Według ekspertów to tykające bomby - przestrzega
"Nowy Dzień".

Jeśli epidemia wybuchnie w Polsce, to stanie się to właśnie za sprawą wiejskich kurników, a nie ferm liczących po kilka tysięcy sztuk. Te ostatnie są najczęściej pilnie chronione: ptaki nie wychodzą na zewnątrz, przy wejściach i wjazdach znajdują się maty odkażające, które są skuteczną barierą dla wirusa. Zupełnie inaczej sprawa ma się z małymi, przyzagrodowymi hodowlami.

- To one są dla nas dziś największym, wręcz śmiertelnym zagrożeniem- mówi zastępca głównego lekarza weterynarii Janusz Związek. Według oficjalnych danych w całym kraju jest obecnie zarejestrowanych ok. 960 tys. stad drobiu. W rzeczywistości mamy jednak około miliona kurników. Tylko 30-40 tys. z nich to duże, profesjonalne hodowle. Reszta to małe lub wręcz malutkie wiejskie fermy liczące od kilku do stu sztuk.

Dlaczego są one tak niebezpieczne, świetnie pokazuje przykład Rumunii: w ciągu ostatnich dwóch tygodni to właśnie w małych kurnikach na południu kraju wykryto wysoce zjadliwy szczep ptasiej grypy H5N1. Drób zaraził się chorobą od wędrownych dzikich ptaków. Wirus - jak szarańcza - rozprzestrzenił się aż w pięciu wsiach i zdaniem WHO ma wszelkie szanse zaatakować też ludzi!

To, kiedy choroba dotrze do Polski, pozostaje już tylko kwestią czasu. - Nie wiemy na 100%, czy nie ma jej już w kraju - przyznają eksperci z Instytutu Weterynarii w Puławach, gdzie trafia codziennie kilkadziesiąt próbek w celu wykluczenia wirusa. Koszt jednego badania to w sumie 200-500 zł, dlatego nie są sprawdzane wszystkie sygnały.

- Stoimy przed coraz większym zagrożeniem, bo na wschód wracają dzikie ptaki. Jeśli zostaną wybite miliony sztuk drobiu, będzie gospodarczy krach. Zarezerwowane w budżecie 160 mln nie wystarczy na odszkodowania - mówi Janusz Związek.

Co najmniej milion osób może umrzeć w Polsce, jeśli wirus ptasiej grypy zmutuje się z ludzkim, - twierdzą naukowcy z Państwowego Zakładu Higieny. Sztaby kryzysowe w województwach wyznaczają już miejsca zbiorowego pochówku.

Czarny scenariusz opracowany przez lubelski sztab Centrum Zarządzania Kryzysowego zakłada, że na chorobę może zapaść w tym województwie kilkadziesiąt tysięcy osób. Centrum wyznaczyło miejsca, gdzie mieliby trafić chorzy (szkoły, przedszkola, przychodnie zdrowia).

Ustaliło też teren zbiorowego pochówku na cmentarzach komunalnych, zbadało, gdzie i na jaką głębokość należy wykopać grób, by nie doszło do rozprzestrzeniania się choroby. To czarny scenariusz. Ale prawdopodobny. Polska nie ma zapasu leku antywirusowego tamiflu (w rezerwie jest tylko 900 dawek), bo przespaliśmy termin jego zamówienia - podkreśla "Nowy Dzień" (PAP)

*Wydarzenia TV POLSAT*

Więcej na ten temat w serwisie Wydarzenia.wp.pl

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)