Polska potrzebuje płatnych studiów i więcej przedszkoli
Decentralizacja systemu szkolnictwa i
zewnętrzne egzaminy, to posunięcia, które pomogły polskim szkołom.
System edukacji potrzebuje rozwoju sieci przedszkoli, elastycznej
polityki zatrudnienia nauczycieli i czesnego w państwowych
uczelniach - oceniają eksperci OECD.
Z raportu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) na temat stanu gospodarki Polski wynika, że w ostatnich latach polskie szkoły kształcą coraz lepiej. Widać to zwłaszcza w przeprowadzanych co roku przez OECD testach PISA (standaryzowanych dla wszystkich krajów OECD sprawdzianów dla 15-latków). W roku 2000 polskie dzieci wypadały bardzo słabo w porównaniu z rówieśnikami z innych krajów, zaś w 2003 r. Polska przesunęła się do środka rankingu.
"Poprawa ta (...) spowodowana była reformami, zwłaszcza wprowadzeniem powszechnych egzaminów i zmianą roli szkół zawodowych. Głównym celem było zdecentralizowanie szkolnictwa do poziomu samorządów lokalnych" - napisali autorzy raportu.
Ich zdaniem ten kierunek reform powinien być utrzymany, przy odpowiedniej kontroli państwa nad nim. Samorządy i dyrektorzy szkół powinni mieć jak największą swobodę w prowadzeniu placówek oświatowych, ale muszą przestrzegać ogólnych standardów i trzymać się programu polityki edukacyjnej.
Polska musi też znaleźć sposób na uporanie się z niżem demograficznym np. poprzez zamknięcie części szkół i przeniesienie pracujących w nich nauczycieli tam, gdzie są bardziej potrzebni. Wzmocnienia potrzebują także przedszkola.
"W związku z dużym znaczeniem edukacji we wczesnym dzieciństwie dla rozwoju społecznego i zdobywania wykształcenia, priorytetem powinno być zwiększenie uczestnictwa w szkolnictwie przedszkolnym" - argumentują autorzy raportu.
Jedną z ważnych i nieuniknionych decyzji, według nich, jest wprowadzenie opłat za wszystkie studia przez państwowe uczelnie. Eksperci podkreślają w raporcie, że większość studentów w Polsce (w uczelniach prywatnych i na studiach niestacjonarnych w szkołach publicznych) płaci za studia. Czesnego nie pobierają tylko państwowe uczelnie za studia dzienne.
"Ta dysproporcja utrudnia skierowanie środków tam, gdzie są potrzebne świadczenia publiczne i jest źródłem nierówności" - napisali autorzy.
Ich zdaniem wszystkie studia powinny być płatne, a osoby mniej zamożne powinny dostawać państwowe stypendia i pożyczki udzielane przez banki komercyjne, ale ubezpieczane przez rząd.