Od Norwegii, przez Węgry i Turcję
Politykiem wybitnie lubującym się w porównywaniu Polski do innych krajów jest Jarosław Kaczyński. - Jestem głęboko przekonany, że przyjdzie taki dzień, kiedy będziemy mieli w Warszawie Budapeszt - mówił tuż po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów w 2015 r., odnosząc się do przypadku węgierskiego premiera Viktora Orbana, który po ośmiu latach w opozycji przejął władzę.
- Prędzej czy później zwyciężymy, bo po prostu mamy rację - dodał prezes PiS.
Wcześniej, bo podczas debaty kandydatów na prezydenta w 2010 roku, Kaczyński - mówiąc o polskiej energetyce i odkrytych w naszym kraju złożach gazu łupkowego - stwierdził, że "musimy pamiętać o nowej szansie. To jest wielka szansa dla Polski, że Polska stanie się drugą Norwegią".
W 2014 roku prezesowi PiS marzyła się natomiast Polska na wzór Turcji. Skąd akurat ten kierunek?
- Trzeba budować wspólnotę, dbać o dobry wizerunek Polski. Trzeba czynić wszystko, by polska kultura, ta unikatowa, a nie naśladowcza, rozwijała się. I trzeba wzmacniać siły militarne. Trzeba czynić wszystko, by Polska była tym, czym jest dziś Turcja. O niej mówi się, że to poważne państwo. Mój świętej pamięci brat mówił wielokrotnie, że chciałby, żeby o Polsce tak mówiono. Ten rodzaj wielkości jest do zdobycia. To wymaga najpierw zmiany władzy, a potem przebudowy polskich elit. I to we wszystkich dziedzinach - uzasadniał w wywiadzie dla portalu wpolityce.pl prezes PiS.