Polska i Węgry zapłacą za odmowę solidarności

W Berlinie i innych stolicach europejskich nie zapomniano, które państwa odmówiły solidarności w czasie kryzysu uchodźczego. Węgrom i Polsce wystawiony zostanie za to rachunek podczas negocjacji o przyszłym budżecie UE. A nasz kraj należy do największych beneficjentów unijnych pieniędzy.

Polska i Węgry zapłacą za odmowę solidarności
Źródło zdjęć: © PAP | Darek Delmanowicz

09.01.2018 10:48

Z powodu Brexitu w unijnej kasie zabraknie od 10 do 13 mld euro rocznie. To ciężki cios dla europejskiej maszyny rozdzielającej fundusze - podaje "Sueddeutsche Zeitung". Szefowie państw i rządów są zdecydowani, by przeznaczyć więcej środków na ochronę granic, walkę z terroryzmem i obronność.

Redukcje dotkną przede wszystkim fundusz spójności, stanowiący obecnie 30 proc. całego unijnego budżetu.

Kluczowym pytaniem w rozmowach o ramach finansowych po 2021 roku będzie problem wzajemnej solidarności. Szefa MSZ Niemiec Sigmar Gabriel opowiedział się co prawda za "solidarną i ambitną polityką europejską o szerokich horyzontach, zamiast wątpliwości i czerwonych linii", lecz równocześnie przypomniał, że konieczna jest "zgoda co do wolności, demokracji i praworządności".

Wyraźny sygnał

"To wyraźny sygnał w kierunku Polski, wobec której Komisja Europejska z obawy o praworządność wdrożyła bezprecedensowe postępowanie" - czytamy w gazecie, która przypomina, że Polska należy do największych beneficjentów unijnego budżetu.

A Niemcy, Francja, Szwecja, Austria i Holandia chcą zredukować transfery do Europy Wschodniej. Z ekonomicznego punktu widzenia jest to zrozumiałe, gdyż krajom tego regionu powodzi się lepiej niż w czasie negocjacji o poprzednim budżecie. "Istnieje jednak także argument polityczny: w Berlinie i w innych (stolicach) nie zapomniano, kto podczas walki z kryzysem uchodźczym odmówił solidarności. Węgry i Polska otrzymają zapewne za to podczas negocjacji budżetowych rachunek do zapłacenia" - czytamy w "SZ".

Wśród możliwych rozwiązań wymieniane jest wprowadzenie zasady, że kraj korzystający ze środków unijnych będzie musiał na realizację projektu wyłożyć z własnej kieszeni jedną trzecią kosztów. Obecnie udział własny wynosi 10 proc. Taki zabieg byłby gwarancją, że kraje członkowskie będą przedkładać tylko rozsądne projekty.

Berlin zabiega ponadto o to, by zwiększyć środki dla krajów przeprowadzających ambitne reformy.

Autor: DW/Opr. Jacek Lepiarz

Przeczytaj także:

Źródło artykułu:Deutsche Welle
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (392)