Polska dostanie od UE mniej pieniędzy z powodu Brexitu? "Wiele zależy teraz od kalendarza"
• Radosław Sikorski uważa, że Brexit może być pretekstem do renegocjacji budżetu UE
• Sikorski: w Brukseli powstało przekonanie, że Polska wynegocjowała trochę za dużo
• Zdaniem byłego szefa MSZ Polska powinna dążyć do wydłużenia okresu płacenia składki przez WB
• Prof. Nowak-Far ocenia, że powinniśmy jak najszybciej włączyć się do gremiów, które dyskutują na temat Brexitu
• W ocenie dr. hab. Wawrzyka nie ma powodów do obaw, bo Wielka Brytania nie wystąpi z Unii przed 2020 rokiem
01.07.2016 | aktual.: 02.07.2016 18:56
Zdaniem Radosława Sikorskiego, byłego ministra spraw zagranicznych, Brexit może być zagrożeniem dla unijnego budżetu, a pośrednio puli środków, jaka trafi do naszego kraju. - W Brukseli powstało przekonanie, że Polska wynegocjowała trochę za dużo. Teraz będzie pretekst, żeby ten budżet renegocjować - powiedział w TVN 24 były szef MSZ. Sikorski uważa, że nasz kraj już teraz powinien podjąć stosowane działania, które uchronią nas przed utratą części unijnych środków. - Tu trzeba mieć od razu, już, ekipę negocjacyjną, która przewidzi wszystkie zagrożenia i wydłuży jak najdalej okres płacenia przez Brytyjczyków składki, żebyśmy zdążyli z naszymi inwestycjami - podkreślił. Czy obawy byłego ministra spraw zagranicznych są słuszne?
- Rzeczywiście, jak najwcześniej powinniśmy dać znać, na czym polega nasz interes narodowy, i włączyć się w dyskusje na etapie przygotowawczym do formułowania opinii państw członkowskich na temat tego, jak powinien wyglądać traktat secesyjny - mówi Wirtualnej Polsce prof. Artur Nowak-Far ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Ekspert uważa, że nasz kraj musi jak najszybciej znaleźć się w gremiach, które już dyskutują na temat Brexitu. - Jeszcze nas tam nie ma, choć już powinniśmy być - mówi Nowak-Far. I dodaje, że w polskim interesie jest zapobiegać wytworzeniu się wielu centrów dialogu i podejmowania decyzji wewnątrz UE.
- Można zaobserwować, że powstaje centrum państw, pierwotnych członków Unii, w odniesieniu do którego Polska próbuje stworzyć inne centrum. To niedobry proces - tłumaczy profesor SGH. W jego ocenie nasz kraj powinien prowadzić dialog w głównym nurcie europejskiej polityki.
Wielka Brytania to druga gospodarka UE i największy po Niemczech płatnik netto. Jego wyjście z UE przyczyni się do skurczenia unijnego budżetu. W ocenie dr. hab. Piotra Wawrzyka, politologa z Katedry Europeistyki Uniwersytetu Warszawskiego, nie powinno jednak nastąpić to w tej perspektywie finansowej, dlatego Polska nie ma powodów do obaw.
- Wiele zależy teraz od kalendarza. Jeśli oficjalne wystąpienie Wielkiej Brytanii nie nastąpi przed końcem 2020 roku, to nie ma powodu do tego, aby okroić obecny budżet. Do czasu pozostania w UE kraj ten będzie musiał płacić składkę jak każdy - przypomina ekspert UW. W ocenie Wawrzyka oficjalne wystąpienie Wielkiej Brytanii nie powinno nastąpić przed 2020 rokiem.
- Wyjście z UE pod względem formalnoprawnym trwa dwa lata. Potem musi jeszcze nastąpić proces ratyfikacyjny umowy. Nie jest powiedziane, że np. Irlandia Północna nie zechce przeprowadzić w tej sprawie referendum, co automatycznie wydłużyłoby czas wejścia w życie traktatu - wyjaśnia dr hab. Wawrzyk. Zdaniem eksperta negocjacje ws. wystąpienia Wielkiej Brytanii mogą przedłużać się jeszcze na etapie negocjacji traktatu secesyjnego.
- Już w tej chwili między obiema stronami pojawiają się pewne rozbieżności. Część polityków brytyjskich chce bardzo dobrych relacji z Unią na wzór Norwegii, ale nie zamierza stosować prawa swobodnego przepływu osób. Państwa członkowskiej odpowiadają na to "cztery swobody albo żadna". To może sprawić, że negocjacje między UE a Wielką Brytanią będą się przedłużać - tłumaczy Wawrzyk. I dodaje, że politykom może zależeć, żeby rozmowy przeciągały się do 2020 roku.
- To dobry czas. Wtedy kończy się perspektywa finansowa i dzięki temu łatwo będzie zaplanować kolejny budżet już bez Wielkiej Brytanii - mówi ekspert UW.
Zdaniem wiceministra rozwoju Jerzego Kwiecińskiego jest jeszcze za wcześnie, aby stwierdzić, czy dojdzie do renegocjacji unijnego budżetu. Wyraża on jednak obawę, że unijne fundusze zmniejszą się po 2020 roku.
W latach 2014-2020 Polska będzie miała do wykorzystania 82,5 mld euro z unijnej polityki spójności. To więcej niż w poprzedniej perspektywie. W latach 2007-2013 było to około 68 mld euro.