Polscy ratownicy pomagają w Bejrucie. "Wygląda to przerażająco"
Dzień po wybuchu w Bejrucie ratownicy PCPM (Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej) polecieli do Libanu. Zaczynają prace w przepełnionych szpitalach, później Polacy pomogą w odbudowie miasta. - Bejrut jest w szoku. Prawie każdy Libańczyk zna kogoś, kto ucierpiał w tej katastrofie - mówi nam Agnieszka Nosowska, która jest na miejscu.
07.08.2020 07:38
Potężna eksplozja wstrząsnęła nie tylko Bejrutem i Libanem, ale też całym światem. Wybuch zniszczył doszczętnie okolice portu, słyszalny był nawet na oddalonym o 240 kilometrów Cyprze. Najnowsze doniesienia mówią o 135 ofiarach i tysiącach rannych. Pogrążony w problemach społecznych i ekonomicznych Liban zmaga się teraz z miliardowymi stratami w swojej stolicy. Na pomoc ruszyły organizacje z całego świata.
Polacy dolecieli do Bejrutu w czwartek nad ranem. W misji uczestniczą medycy i ratownicy z psami, łącznie 54 osoby. - Widok jest przerażający. Zniszczone są budynki mieszkalne, w których żyły całe rodziny, biurowce, budynki użyteczności publicznej, trzy szpitale - relacjonuje w rozmowie z WP Agnieszka Nosowska z PCPM.
- Wiele budynków się zawaliło, wiele grozi zawaleniem. Niektóre osoby boją się opuścić swoje domy, mimo że są ruinami, bo to ich jedyny dobytek. Trudno im się pogodzić z tą stratą - mówi.
Wśród tysięcy poszkodowanych są również lekarze, dlatego pomoc medyków w Bejrucie jest niezbędna. Lekarzy brakuje, szpitale już teraz są przepełnione, a sytuacja może się pogorszyć. Służby cały czas przeszukują gruzowisko. - Liczba ofiar może w najbliższym czasie znacznie urosnąć - stwierdza Nosowska.
- Bejrut wciąż jest w szoku. Praktycznie każdy w Libanie zna kogoś, kto ucierpiał. Jest między ludźmi niesamowite poczucie solidarności - opowiada dalej. - Tuż po wybuchu widać było tłumy stojące w kolejkach, żeby oddać krew. Organizowane są różne akcje pomocowe, ludzie oferują nieznajomym miejsca w swoich mieszkaniach.
Gubernator miasta Gubernator Marwan Abboud ze łzami w oczach mówił zagranicznym mediom, że to "narodowa katastrofa". Tuż po wybuchu na miejsce pożaru wysłano 10 strażaków, z którymi utracono kontakt. Tragedię gubernator porównywał do tego, co stało się podczas wojny w Hiroszimie.
Rosnąca liczba libańskich problemów. Miliardowe straty i problem z żywnością
Agnieszka Nosowska jest koordynatorką misji Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej w Libanie, organizacja pomaga tam od lat. Była w Bejrucie nie raz i doskonale pamięta, jak wyglądały okolice portu przed wybuchem. - Toczyło się tam życie społeczne i towarzyskie, było wiele restauracji i barów. Dużo ludzi przychodziło wieczorami, ja również. Nie wierzę, że tych miejsc już nie ma - mówi.
- Szyby są popękane nawet w promieniu dziesięciu kilometrów od wybuchu. Skala zniszczeń poraża. I szokuje, że w Libanie, który i tak jest w niezwykle trudnej sytuacji ekonomicznej i społecznej, doszło do takiej tragedii - stwierdza.
Liban zmaga się z potężnymi problemami ekonomicznymi i społecznymi, inflacja i bezrobocie są coraz wyższe, a do tego, tak jak reszta świata, walczy z pandemią koronawirusa. Teraz doszły jeszcze sięgające miliardów dolarów straty w stolicy kraju. - Liban nie jest w stanie tego udźwignąć - oznajmia Nosowska.
- Zniszczony port był nie tylko portem przeładunkowym, ale też ogromną przestrzenią magazynową. Były tam zapasy żywności, które uległy zniszczeniu, a większość żywności jest w Libanie importowana. Zniszczenie tych magazynów to duży cios - zauważa.
Ludzie, których domy zostały zniszczone, mieszkają tymczasowo w budynkach użyteczności publicznej, jak szkoły czy centra kultury. Korzystają z gościnności krewnych, znajomych i innych mieszkańców miasta. Polacy organizują również pomoc humanitarną dla najbardziej potrzebujących, przywieźli folię, którą będą łatać wybite okna. Ratownicy spędzą w tamtejszych szpitalach przynajmniej tydzień.
- Jednak będziemy pomagać długofalowo, również w zakresie odbudowy miasta i naprawy infrastruktury - zapowiada Nosowska. - Tragedia w Bejrucie dotknęła wszystkich ludzi, niezależnie od ich statusu materialnego - podsumowuje.