Polscy ratownicy jadą do Nepalu
Z Warszawy wylatują w niedzielę do Nepalu dwie grupy polskich ratowników: ciężka grupa poszukiwawczo-ratownicza HUSAR, w skład której wchodzi 81 strażaków Państwowej Straży Pożarnej, oraz 6 ratowników Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej.
25.04.2015 | aktual.: 26.04.2015 13:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Strażacy mieli wylecieć do Katmandu o godz. 11 samolotem wyczarterowanym od LOT-u. Na miejsce mieli dotrzeć po 12 godzinach. Okazuje się jednak, że wylot polskich ratowników został opóźniony o około 9 godzin. Wynika to z utrudnień związanych ze wstrząsami wtórnymi, które wystąpiły w Nepalu z samego rana w niedzielę. Ratownicy z PCPM polecą do Dauhy i stamtąd udadzą się do Katmandu.
Jak powiedział podczas briefingu na lotnisku Wojciech Wilk z PCPM, celem ratowników jest niesienie pomocy medycznej osobom poszkodowanym w trzęsieniu ziemi.
- Wysyłamy lekki zespół, który ma na celu przetarcie szlaków logistycznych, by dotrzeć jak najszybciej do Katmandu, rozpocząć tam działania ratunkowe - mamy nadzieję, że w tym samym rejonie, gdzie będzie operować Państwowa Straż Pożarna. Ale jako że jesteśmy organizacją niosącą pomoc humanitarna, to patrzymy nie tylko na podstawowe potrzeby, które są w tej chwili, ale także na to, jaka pomoc będzie potrzebna w ciągu kolejnych kilku tygodniu - powiedział.
Wilk zaznaczył, że logiką takich sytuacji jest, że na początku trzeba ratować ludzi spod gruzów, i dlatego bardzo się cieszy że lecą tam polscy strażacy ze sprzętem. - Ale później osoby poszkodowane - mówimy o setkach tysięcy, jeżeli nie o milionach - będą potrzebować pomocy humanitarnej - od zabezpieczenia żywności aż po dach nad głową - wyjaśnił.
Zaznaczył, ze ratownicy będą współpracować z polskimi strażakami, z którymi uczestniczyli już w akcji ratunkowej podczas powodzi w Bośni-Hercegowinie. - Jesteśmy zgrani podczas szkoleń (...) i choć jest to ogromne wyzwanie, bardzo się cieszymy ze będziemy razem z polskimi strażakami współpracować w Nepalu - dodał.
Bryg. Mariusz Feltynowski z PSP powiedział, że ratownicy na razie nie wiedzą, w jakim konkretnie rejonie będą działać, bo o tym decydują władze danego państwa. - Będziemy oczywiście - jeżeli będziemy jedną z pierwszych grup - starali się jechać tam, gdzie są największe zniszczenia, gdyż jesteśmy przygotowani na to, żeby działać w dwóch niezależnych miejscach, nawet oddzielonych o kilkadziesiąt kilometrów od siebie i przez cały okres pobytu - mówił.
Dodał, że wylatując, strażacy wypełniają specjalny dokument, czyli informację o grupie i w nim zgłosili zapotrzebowanie na 2-3 ciężarówki i 2 autobusy. - Identycznie pierwsze cztery grupy, które teraz mobilizują się, a więc Stany Zjednoczone, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Chiny; mamy kontakt pomiędzy dowódcami grup i każdy zabezpiecza sobie dokładnie to samo - wyjaśnił.
Ze strażakami leci 12 psów ratowniczych; grupa będzie miała do dyspozycji kilka ton sprzętu ratowniczego m.in. geofony, kamery wziernikowe, sprzęt hydrauliczny, pneumatyczny oraz do stabilizacji budynków i sprzęt medyczny. Strażacy zabierają ze sobą całe zaplecze logistyczne - środki łączności, żywność oraz wodę. Planują, że pozostaną na miejscu nawet kilkanaście dni.
Do ponad 2000 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych potężnego trzęsienia ziemi w Nepalu - poinformowało w niedzielę ministerstwo spraw wewnętrznych tego kraju. Rannych jest ponad 6 tys. Władze obawiają się, że ostateczna liczba ofiar kataklizmu będzie znacznie wyższa.
Zespół Ratunkowy PCPM jest pierwszym zespołem szybkiego reagowania prowadzonym przez polską organizację pozarządową. Jego celem jest niesienie pomocy medycznej i humanitarnej osobom poszkodowanym w klęskach żywiołowych i kryzysach humanitarnych. Finansowanie w całości pochodzi ze źródeł prywatnych. Na osiągniecie gotowości operacyjnej Zespołu Ratunkowego PCPM, która umożliwia ruszanie z pomocą niemal natychmiast, finanse przekazała Kulczyk Foundation.
Wstrząs o sile 7,9 w skali Richtera nastąpił w sobotę przed południem czasu lokalnego, jego epicentrum znajdowało się 80 km na wschód od miasta Pokhara w środkowej części kraju. Około pół godziny później wystąpił kolejny wstrząs o sile 6,6. Nastąpiło także kilkanaście kolejnych, już słabszych wstrząsów. Było to najsilniejsze trzęsienie ziemi w Nepalu od 81 lat.